Polska w głowach – Głowy w Polsce

21 lipca, 2011

Minęło piętnaście miesięcy. Katastrofa smoleńska nie znalazła wyjaśnienia. Ponoć jest “Raport Millera”. Sporządzono go bez badania wraku, bez badania wybitych szyb (po co je wybito?), bez zapisów z czarnych skrzynek. Fajny raport, nie powiem. Sporządziła go komisja śledcza pod wodzą szefa Ministerstwa Spraw Wewnętrznych i Administracji państwa mieniącego się być wzorcowym i jednym z pierwszych w Europie. Prace najdłużej działającej i najwięcej kosztującej polskich podatników komisji d/s zbadania okoliczności śmierci Barbary Blidy zakończyły się wnioskiem o skierowanie największego rywala miłościwie nam panującego Donalda Tuska, Jarosława Kaczyńskiego na badania psychiatryczne. Bez komisji, za darmo proponował to już były nadworny “stańczyk” PO, specjalista od napojów wyskokowych z Lublina, o pseudonimie “Pal i Kot”. Nie kosztowało to podatników ani grosza. Ot, po prostu gadał sobie chłop na miedzy.
Komisja Millera spłodziła raport i okazało się, że nie może być opublikowany, bo musi najpierw być przetłumaczony. Na ruski i na angielski. To Polacy już po polsku nie poradzą czytać, czy też sejm znowu ustalił jakąś głupotę, która mówi, że Polak nie może nic po polsku przeczytać dopóki nie będzie tego mógł przeczytać Anglik i Rusek.
Ot, niezależna suwerenność niezależnego, suwerennego państwa przewodzącego Europie.
Teraz przecieki z tegoż raportu. I nic. Sejm śpi  w najlepsze, gdy na jego oczach angielski parlament rozwala na funty szterlingi swojego premiera o kontakty z korporacją wydawniczą pozwalającą sobie właśnie na drukowanie przecieków. Ale to w Anglii, – nasza chata z kraja. U nas przecieki mogą być.
Poczucie suwerenności i miłości do własnego kraju, już niebawem każe władcom Polski sprzedać ostatnią z niezwykle ważnych gałęzi przemysłu – LOTOS. Kupią go Rosjanie i Polska ma z głowy. Pozostanie tylko się modlić, żeby Putnia obalili i nastała jakaś pierestrojka, bo kurek do ropy i ropo-pochodnych będzie wyłącznie w Moskwie.
Pozostały ostatnie dwa tygodnie, aby społeczeństwo złożyło sto tysięcy podpisów pod protestem w sprawie sprzedaży LOTOSU. Czy uzbiera się sto tysięcy?
Nie sądzę. Mój wspaniały przyjaciel, wielki myśliciel, naukowiec, artysta grafik, wynalazca nieistniejącej jeszcze do połowy lat osiemdziesiątych minionego stulecia figury geometrycznej zwanej przez niego K-dron, Janusz Kapusta zapytał mi niedawno:
-Wiesz, jaka jest różnica między nami, emigrantami, a Polakami mieszkającymi w Polsce?
Nie próbowałem wymyślać, bo cokolwiek bym powiedział byłoby truizmem. Janusz ma absolutnie oryginalne spojrzenie i nie ma co z nim konkurować.
-Nie będę wymyślał, po prostu mi powiedz – poddałem się.
-A no taka, że my mamy Polskę w głowach, a oni mają głowy w Polsce.
Czy trzeba coś dodać? Janusz właśnie odkrył coś niezwykłego i do bólu prawdziwego.
Na domiar złego ponad sześćset tysięcy rodaków jest zadłużona we frankach szwajcarskich. Czy oni mają głowę do tego, żeby mieć w niej Polskę? A ta ogromna liczba ludzi żyjących poniżej średniej? Emerytów z nagrodą za dziesiątki lat pracy w wysokości nie przekraczającej 600 złotych? Czy oni mają w głowach miejsce na Polskę? Nie, bo jakoś trzeba związać 1-szy z 31-szym. I tak co miesiąc.
A miłościwie panujący DT powie za kilka tygodni: Polacy nie zebrrrrali podpisów, widocznie chcą, żebyśmy ten LOTUS sprzedali.
Ale co z tym raportem? Polacy też go nie chcą? A może chcą, tylko po rusku? Albo tylko po angielsku? Światły naród, nie powiem. Zawsze wiedziałem, że “Polak potrafi”. No, oprócz prezydenta, co konkluduję z “bulem”.
Chwała Trybunałowi Stanu, że odrzucił wielomiesięczną pracę matołów chcących majstrować przy dekrecie o wyborach. Jeszcze są otwarte głowy. Ale jakie bezczelne – sprzeciwiły się woli miłościwie panujących.
Teraz może kolej na te “przecieki” z raportu Millera?
Pośmiali się panowie z “Białej Księgi” Macierewicza. A cóż innego mogli zrobić? Wzorcowy na ten temat był dialog między MO i SN, czyli Monisią Olejnik i Stefciem Niesiołowskim. Burczymucha, specjalista od owadów okazuje się też być specjalistą od samolotów. Czemu nie? Różnica między owadem, zwłaszcza latającym, a samolotem jest taka, że…owad ma skrzydła i samolot ma skrzydła. Ha, ha. Ale radocha. Jak się upajali.
I tylko jedno mnie dziwi – jak OBOS wyliczył, że poparcie dla miłościwie panującego dworu wzrosło? Chyba tylko dlatego, że nie ma w tych głowach miejsca na Polskę?

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz