Życie jest okrutne

30 października, 2011

-Cześć Ewa, dawno cię nie widziałam. Chyba z rok. Czemu nie zadzwonisz?
-Cześć, Kasiu. A ty czemu nie zadzwoniłaś?
-Słuchaj, miałam tyle problemów. W pale się nie mieści.
-Co się dzieje?
-No wiesz, kilka miesięcy temu zanosiło się, że Edward odejdzie. Ktoś mi doniósł, że widział go w jakimś nocnym klubie z młodziutką siksą. Myślałam, że zwariuję. W dodatku on się jakoś tak dziwnie zachowywał. Zrobiam mu karczemną awanturę. Okazało się, że był z Maćkiem i tą jego nową, młodziutką „narzeczoną”. Ale i tak, ni stąd, ni zowąd zrobił się dziwnie tajemniczy; nagle zaczęło mu brakować pieniędzy nawet na głupią kawę z lampką wina, o kinie w ogóle nie było mowy. Nawet fimów nie wypożyczał. Pytałam, czy ma problemy w pracy, ale zaprzeczał.
-Może miał problemy, ale nie chciał mówić?
-Coś ty, on po prostu zdecydował się strasznie oszczędzać pieniądze, no mówię ci zrobił się sknerus, a mnie mało szlag trafił. Aż tu nagle mówi:
-Kasiu zabieram cię na Hawaje. Dasz wiarę?
-No widzisz, to facet miał konkretny plan. I polecieliście?
-Oczywiście, ale mówię ci, jakie problemy! Wyobraź sobie, że zaginęły nasze bagaże. Zostałam z tym, co miałam w podręcznym bagażu; jakieś szorty do przebrania po wyjściu z samolotu i trochę rzeczy osobistych. Bagaże dotarły dopiero po dwóch dniach, a ja czułam, że siwieję z godziny, na godzinę. Telefony do linii lotniczych, no mówię ci, masakra.
-Skończyło się dobrze, co nie? – skonkludowała Ewa nieco smutnym głosem.
-No tak, bo w końcu walizki się znalazły, ale  słuchaj, przekopane, zwinięte, jak siano w stodole.
-I coś wam zginęło?
-Na szczęście nic, ale co się nadenerwowałam, to moje. Straciłam kilka lat życia.
-Ale potem już było ok? Wypoczęliście?
-No, proszę cię, – straszna z ciebie optymistka. Co to za wypoczynek? Wiesz, jaki jest Edward, – on by się kochał całą dobę. Łaziłam niewyspana, bo jak mu odmówić. To leżałam w dzień padnięta na plaży. A on taki niewyżyty, to jeszcze zabierał mnie na łódkę i płynęliśmy w jakieś szczeliny między skałami i znowu chciał się kochać. Ale słuchaj, to jeszcze nic. Kiedyś nakryli nas tubylcy. Byliśmy jakieś sto metrów od brzegu, a tu patrzę na naszym kocu rozsiedli się w najlepsze i piją tę swoją wódę i śmieją się z nas. Zanim dopłynęliśmy do brzegu porwali moją torebkę, Edka dżinsy i tyleśmy ich widzieli. Kazałam Edwardowi zgłosić to w recepcji. Wezwali policję, – zeznania, jakieś śledztwo. No, koszmar. Ale ci powiem, że to jedzenie było takie do dupy, że mi się odechciewało w ogóle schodzić do tej restauracji. To jeżdziliśmy gdzieś do miasta, bo Edward wynajął samochów, ale to znowu dodatkowe pieniądze i kłopot. Edziu był jednak cholernie cierpliwy. Aż tu nagle wracamy kiedyś z nocnej balangi, a w recepcji wiadomość, że Edward musi natychmiast wracać, bo potrzebuje go firma i to bardzo. Do końca wakacji jeszcze pełne dwa dni. Edek zadzwonił do firmy i prosił, żeby mu podarowali te dwa dni. Ale nie było mowy, – chcieli go widzieć już na drugi dzień. No i musieliśmy skrócić i zamiast dziesięć dni byliśmy tylko osiem, psiakrew. Byłam bliska apopleksji. Nienawidzę tej jego firmy.
-No, ale w końcu byliście osiem dni, to niemało.
-Niemało, niemało. Jak masz opłacone dziesięć, to ma być dziesięć. Firma pootem Edkowi wypłaciła jakiś niespodziewany bonus za skrócenie wakacji, ale ja i tak byłam wściekła. Życie jest okropne, wiesz. Problem goni problem. Czasem można się załamać.
-No, jest okrutne, to prawda – skonkludowała Anna głosem jeszcze smutniejszym, niż poprzednio.
-A co u ciebie? Coś się dzieje, coś się wydarzyło? Fajnie ci w tym czarnym golfie.
-U mnie?- znów  tym smutnym głosem zapytała Ewa.
-Zmarła mi matka…

Komentarze do “Życie jest okrutne”

  1. Eva- 30 paź 2011 o 11:03 pm

    Panie Sporek,
    od miesiecy oraz tygodni Pana strona jest ……………
    taka, jak jej wlasciciel.
    Deklarowal Pan, ze w Unii dyrektorem bedzie 1 (jeden) rok. Czy ma Pan honor? , czy tez ma Pan problemy z matematyka? podobnie jak Pana (byly) przelozony RD Unii ( pomimo tytulu Dr. nauk… nie wiadomo jakich z Moskwy).
    Gratuluje beznadziejnosci.

  2. Czytelnik (i to regularny)- 31 paź 2011 o 5:00 pm

    O ile pamietam, to P. Janusz mowil, ze bedzie jedna kadencje. Nie ma w Unii opcji, ze dyrektor rezygnuje po jednym roku. Ma Pani mylne informacje. Osobiscie teksty P. Janusza bardzo mi sie podobaja. Jest w nich zawsze puenta, albo cos, co prowokuje do myslenia. Pani Ewa ma jakis inny problem: bezmyslna krytyka i ublizanie. A Pani cos pisze oprocz krytyki?
    Czytelnik (i to regularny)

  3. LO- 31 paź 2011 o 5:05 pm

    Krotki, ale jakze gleboki tekst. Sytuacja z codziennosci. Zawsze nam sie wydaje, ze mamy wieksze problemy, niz inni. Dziekuje. Panie Januszu, prosze sie nie dac zwariowac Evom. Juz sam fakt, ze przez V…, szkoda, ze nie Ava. Nie ma co gadac.
    LO

  4. Mis z okienka- 23 lis 2011 o 1:29 pm

    Doktor, o ktorym Pan wspomina robil dokotorat u prof. Longina Pastusiaka (zarejestrowanego jako TW).
    Doktor faktycznie ksztalcil sie przez rok w Moskwie. Jego teczka nia zostala ujawniona bo byl agentem w WSI podleglych bezposrednio Moskwie.
    Kadencja dyrektorska trwa trzy lata, choc mysle, ze ludzie tacy jak p. Janusz powinni zasiadac jak najdluszej. Skoro nie przeszkadza nam Matyszczyk. ktory jest tam, od 15 lat i Baumgarter (specjalistka od wszystkiego) ktora zasiada w radzie od 10 lat, to dajcie spokoj Sporkowi.
    Mis z okienka

  5. Myslacy- 23 lis 2011 o 2:32 pm

    Szanowny Misu z okienka, – mam nadzieje, ze masz na mysli „doktora” z minionej epoki, kiedy Unia byla wylacznie na Greenpoint Avenue i o ktorym pisze „Ava”, a nie Pan Janusz. Rzeczywiscie byl w naszej Unii taki menadzer, z tytulem doktora nauk….politycznych. Zreszta sprytny, bo oddal Unie do sadu i z naszych pieniedzy zarzad pod wodza p. Matyszczyka zaplacila mu 100 tysiecy!! Ale o tym nowa pani szefowa rady dyrektorow nigdy nie wspomni, bo…
    Szkoda gadac. Jestem zniesmaczony spotkaniem 19 listopada, na ktorym byly milicjant z PRL-u zadal, aby mu pokazac kontrakt CEO. To strasznie obniza wiarygodnosc nasze Unii. Odnioslem wrazenie, ze cale to spotkanie bylo ustawka przeciwko p. Mielczarkowi. Sa chyba w obecnej radzie spore sily, ktore tesknia za poprzednim CEO, co nie daj Boze, aby sie spelnilo.
    Myslacy

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz