Minister Cisek

3 sierpnia, 2013

Przyznaję, że lubiłem tego faceta, kiedy był szefem Instytutu Piłsudskiego, w Nowym Jorku; miły, sympatyczny, kulturalny.    

Od czasu jednak, kiedy zwinął manatki i “wyemigrował” do Polski, poczęło mi tu brakować…fortepianu.

Pan Cisek awansował, robił błyskawiczną i błyskotliwą karierę, aż po stanowisko, które dało mu możliwość odebrania pieniędzy Polonii i przyznawania ich wyłącznie “znajomym króliczka”, na przykład milion, czterysta tysięcy złotych dla Forum Rozwoju Myśli Obywatelskiej, – takie sobie kuriozum nie dające chleba, ale wołające o pieniądze. Nazwę trudno zrozumieć, a organizację jeszcze trudniej umiejscowić w jakichś potrzebnych Polsce sferach. FRMO powstało chyba tylko po to, żeby było gdzie “utopić” ów milion, plus czterysta tysięcy. Pod rządami PO-PSL możliwe wszystko. Zjeździł też pan minister w towarzystwie byłego konsula w N. Jorku. K Kasprzyka chyba cały świat i gdzie mógł i powinien, tam pieniędzy nie dał, a gdzie wątpliwej jakości działalność, tam pieniądze wsadził. Nie wiem, czy Kasprzyk był doradcą, czy tylko do towarzystwa, w każdym razie zwiedzali za pieniądze podatników. Tak też można, zwłaszcza, gdy rządza kolesie i nepoty.

Szeroko i niezwykle ciekawie pisze o tym Krystyna Godowska w artykule pod tytułem “Gdzie utknęły pieniądze dla Polonii?”. Szalenie intrygująca lektura.


Ciekawych radosnej kariery byłego vice ministra Ciska odsyłam do powyższego linku, (przepraszam wszystkich; link, który podałem w poprzedniej wersji, albo został błędnie ustawiony, albo został zablokowany. Natychmiast, gdy otrzymam prawidłowy, wkleję w to miejsce. W każdym razie artykuł ten ukazał się w Nowym Dzienniku), a ja, jako muzyk wrócę do rzeczonego fortepianu. Cóż ma fortepian wspólnego z v-ce ministrem spraw zagranicznych? Teoretycznie nic. A praktycznie?

No więc praktycznie, to ja mam tylko jedno pytanie: Panie v-ce ministrze (były), – gdzie jest fortepian z Instytutu Piłsudskiego? Piękny, o wspaniale rzeźbionych nogach, ostrym, metalicznym dźwięku, trochę rozstrojony, ale po remoncie, który mógł kosztować tysiąc, może dwa tysiące dolarów jego wartość mogła wzróść do co najmniej 30 – 40 tysięcy, a zważywszy, że był raczej zabytkiem wartość ta mogła stać się wartością nie do obliczenia. Pan Cisek wywiózł do Polski sporo materiałów, które były własnością Instytutu twierdząc, że ich miejsce jest w Polsce, ale nawet on sam nie ujawnia miejsca, gdzie znalazły one to miejsce. Czyżby dla frotepianu też najlepszym miejscem była Polska? A może został sprzedany…?

A było tak: pewnego dnia lat temu wiele otrzymałem telefon z Instytutu z prośbą, czy mógłbym wpaść i “zbadać” fortepian. Do tego czasu nie wiedziałem, że Instytut miał fortepian, widziałem zawsze tylko nieco zdezelowane pianinko.

Wybrałem się tam po kilku dniach i pan Cisek zaprowadził mnie na najwyższe (chyba) piętro, na którym pomieszczenia były pod wyraźnym piętnem remontu. W jednym z pokojów, przykryte szarą plandeką stało coś, co od razu rozpoznałem, jako fortepian. Kiedy unieśliśmy nakrycie moim oczom ukazał się przepiękny instrument, z cudownie rzeźbionymi nogami, piękną politurą i całym rzędem biało-czarnego uzebięnia. Był rozstrojony, ale dawał dźwięk nośny, metaliczny, ładny. Może trochę za ostry, ale to się dało przytłumić. Pan Cisek zapytał mnie, czy orientuję się, ile też mógłby ten fortepian kosztować, lub ile kosztowałby remont.

Na obydwa pytania odpowiedziałem enigmatycznie, bo niby skąd miałem wiedzieć ile weźmie stroiciel, który będzie robił remont? A skąd miałem wiedzieć ile mógłby kosztować ten instrument, gdyby go sprzedać w takim stanie, w jakim go widziałem? Powiedziałem więc, że wg mnie to remont pewnie wyniesie z tysiąc, dwa, a gdybym go miał wystawić na sprzedaż, to może zażyczyłbym 7, a może 10 tysięcy. “Trzeba sprawdzić, czy istnieje jeszcze ta manufaktura i wtedy można w przybliżeniu coś więcej powiedzieć” – zawyrokowałem, jak Salomon.

Gdyby dotrzeć do wytwórcy, to prawdopodobnie on sam kupiłby go za każdą cenę, jako własny zabytek. I na tym się skończyło. Trzynaście lat temu Janusz Cisek opuścił Stany, rozwinął skrzydła dyplomatyczne w Polsce i nigdy nie miałem okazji się z nim spotkać. Nawet, kiedy był w Stanach, rzekomo w kwestii przyznawania pieniędzy polonijnym organizacjom, ominął mnie szerokim łukiem, choć wie, że jestem jedynym Polakiem, który zrobił 16 koncertów w samym tylko Carnegie, nie licząc innych, prestiżowych sal. Ominął też Związek Śpiewaków Polskich i wiele innych, zacnych organizacji. Miał wszelako świetnego “przewodnika” w osobie Krzysztofa Kasprzyka. No i już się niczemu nie dziwię.

Kilka lat temu zapytałem o ten fortepian, ale nikt nie potrafił mi nic konkretnego powiedzieć. Zapomniałerm o sprawie, w końcu nie samym fortepianem człowiek żyje. Kiedy jednak dowiedziałem się o tych przeróżnych, błyskotliwych awansach pana Janusza zacząłem pytać różnych ludzi, ale nadal bez skutku.

Zupełnie niedawno,  jeden z eminentnych pianistów polonijnych, w przypadkowej rozmowie zapytał mnie, czy nie wiem, co się stało z frotepianem z mieszkania Janusza Ciska.

-Z mieszkania? – nie wierzyłem. Czy mówisz o pięknym fortepianie z rzeźbionymi nogami…?

-Tak, zostałem poproszony o ekspertyzę. Przepiękny instrument. I oglądałem go w mieszkaniu ówczesnego szefa Instytutu Piłsudskiego.

Panie były v-ce ministrze spraw obcych, powtórzę pytanie:

gdzie jest piękny fortepian z Instytutu Piłsudskiego?

Komentarze do “Minister Cisek”

  1. Maciek- 05 sie 2013 o 2:54 pm

    Byc moze, ze fortepian zostal przekazany Kasprzykowi, a on najzwyczajniej w swiecie go przepil razem a innymi P. T. wiceministrami MSZ. W koncu za kolnierz nie wylewal…

  2. Krystyna- 05 sie 2013 o 6:18 pm

    oto wlasnie liderzy – i przez takich liderow stracilismy dom polski na dolnym manhattanie, prospect hall a nastepny bedzie dom narodowy na greenpoicie bo tam tylko jedna osoba zarzadza nie swoim. Ale konsulaty ministrowie odznakami wielkiej zaslugi ich darza. No i nie dlugo Unia kredytowa bo dorwali sie liderzy ktorzy chca zawlaszczyc i juz mowia o prywatyzacji a wtedy kasy im przybedzie

  3. Beata- 06 sie 2013 o 5:43 pm

    Pan Cisek lubil antyki. Na aukcjach bywal nawet zjawil sie na aukcji w Jasnej Polanie w NJ. Trzeba znac sie na sztuce, antykach i muzyce no I miec polityczne uklady tu I tam.

  4. Maciek- 07 sie 2013 o 2:46 pm

    Ja juz tam swoich pieniedzy nie trzymam.
    I innym tez to doradzam.

    M.

  5. Sasiad z Ulicy Ucho- 08 sie 2013 o 1:25 pm

    Panie Januszu
    dzisiaj Pan mnie zaskoczyl oczywiscie pozytywnie
    bowiem wykazal Pan ze stac Pana na prawde i heroizm – Brawa dla Pana , zyczac zdrowia czerstwego i stalowych nerwow .
    Zyczliwy
    Sasiad

  6. Tomasz- 08 sie 2013 o 10:19 pm

    Krystyna i Maciek, temat jest o panu Cisku. Pieniedzy u niego nie trzymacie to super, nie ukradnie tak jak fortepiana

  7. Krystyna Godowska- 19 sie 2013 o 4:22 pm

    Drogi Januszu! Piękny artykuł na temat Pana Ciska. Rozszerzyłes, to co ja napisałam w artykule „Gdzie utknęły pieniądze dla Polonii?”. Tylko jest jeden problem- z niewiadomych mi przyczyn artykuł ten NIE BYŁ wydrukowany w „Nowym Dzienniku”, o czym mówiłam niejeden raz na spotkaniu Klubu „Gazety Polskiej”. Nie wydrukował mi go również „White Eagle” („Biały Orzeł”). Na dniach miał się ukazać w chicagowskim „Kurierze”. Gdy dostanę wiadomosć, że tak, podeslę link.

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz