Po co to pisanie…?

28 sierpnia, 2014

Piszą dziennikarze, piszą blogerzy. Mój blog zawiera dokładnie 453 artykuły, to jest niezłych rozmiarów książka (ten będzie 454-ty). Od marca, 2007 weszło tu prawie pół miliona ludzi. Nawołujemy społeczeństwo do otwarcia oczu, do reflekcji, do czytania i oglądania innych, niż rządowe media. A jakie są tego efekty? Właściwie chyba żadne. Ci, którzy chcą czytać, bo interesuje ich sytuacja Polski, – czytają. Ci, którzy nie wierzą w zmiany, – nie czytają. Zwolennicy sfer rządowych też nie czytają. Czyli, bijemy pianę po prawej stronie, nakręcamy się coraz bardziej, a tymczasem świadomość społeczeństwa spada po równi pochyłej. Co zaś gorsze, to fakt, że głupota, naiwność i wręcz ciemnota rośną i to w przerażający sposób. Przed chwilą rozmawiałem na skypie z moim licealnym kolegą, który od zawsze wspiera Platformę. Nie kontaktowałem się z nim chyba od dwóch lat, po tym,

kiedy po rozmowie z nim ciśnienie podskoczyło mi do niebezpiecznego poziomu. Teraz zadzwoniłem, bo byłem ciekaw, czy coś się w jego świadomości zmieniło. I dobrze, że skype, to takie ustrojstwo, które można jednym kliknięciem zamknąć. Musiałem się rozłączyć w trosce o własne zdrowie. Nie mogłem uwierzyć; on argumentował wsparcie dla Tuska tym, że właśnie od wczoraj (27 sierpnia) Tusk jest „poważnym” kandydatem do władczego stanowiska w Brukselii. Nie przyjął argumentu, że gdyby rzeczywiście do tego doszło, to byłaby to ucieczka przed konsekwencjami, jakie czekają go za jego rządy, za krzywdy, kłamstwa,

afery itp. Ucieczka, bo Bruksela dałaby mu kolejne pięć lat immunitetu. Nieważne, że jeszcze niedawno zarzekał się, że jego miejsce jest w Polsce. Tusk oleje Polskę, Platformę, kumpli, przyjaciół, bo strasznie pali mu się pod nogami i on o tym wie. I wie, że społeczeństwo już go nie chce. A że zrobił sporo dla swoich „chlebodawców” w Europie, wie, że teraz mu się odwdzięczą. Dla mojego kolegi proponowanie Tuska do Brukselii jest objawem ogromnego uznania dla naszego „wodza” ze strony wybitnych osobistości europejskich. Ręce i gacie opadają. Wyłączyłem skypa. Szkoda czasu, energii, zdrowia przede wszystkim. Ale kolega powiedział jedno zdanie, które mnie bardzo ucieszyło. Powiedział mianowicie: „wypisujesz głupoty na tym swoim blogu”. Pozornie jest to krytyka, ale ważniejszy, niż jego opinia o moim pisaniu jest fakt, że czyta. Pewnego dnia sprawiedliwość dziejowa zawiśnie nad PO i PSL, zostaną obnażone wszystkie, albo więkość afer. Zostanie udowodniony udział polityków w tych aferach, nieuczciwość w pomnażaniu prywatnych majątków, oszukiwanie obywateli.

Czy więc jest sens pisać, apelować, alarmować, odkrywać i obnażać ułomności władzy? Po tych wszystkich latach jestem coraz bliżej stwierdzenia, że nie. Nie warto. Ale jest jedna rzecz, o której warto, trzeba i musi się pisać: udział społeczeństwa w wyborach. Tylko udział w wyborach i kontrolowanie ich uczciwości może coś zmienić. Ale musi to być udział 70-cio, 80-cio procentowy. Jak do tego doprowadzić? No i tu wracamy do tytułowego pytania, bo skąd społeczeństwo ma wiedzieć dlaczego trzeba zmienić rządzących? A więc trzeba pisać, warto pisać. Trzeba też i po to, żeby zwolennicy prawej strony mieli argumenty do dyskusji z centrowcami, albo lewakami. Nic nie trwa wiecznie; przyjdzie czas na dzisiejszych bonzów państwa polskiego. Problem tylko, jak zabierze się za to ugrupowanie, które wygra wybory. Ale o tym w następnym artykule.

 

1 Komentarz do “Po co to pisanie…?”

  1. Piotr- 30 sie 2014 o 5:03 pm

    Jak najbardziej ma sens to Pana pisanie.
    W ciągu minionych kilku lat, wielokrotnie znalazłem tu mądre i wartościowe spostrzeżenia. Podtrzymanie na duchu w chwili zwątpienia, znalazłem niespodziewany uśmiech po jakimś kąśliwym dowcipie, nadzieje w tym że ma Pan odwagę nieraz wygarnąć co niewygodne, powiedzieć głośno o tym o czym woleliby żeby nikt nie mówił. Cieszę się z tego że Pan jest, dziękuję za to pisanie, i za działalność patriotyczną. Pozdrawiam serdecznie, życzę dalszych sukcesów – Piotr.

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz