Strefa wolnej…

3 lutego, 2015

Amerykanki… Ciągle słyszę, że ten rok ma być przełomowy, a już na pewno jest bardzo ważny dla losów Polski, zmian na szczeblach władzy, itp. Moje zwątpienie, co do poważnego traktowania tych „haseł” przez ludzi prawicy budzi zachowanie naczelnego redaktora Gazety Polskiej i twórcy Telewizji Republika oraz tzw. „strefy wolnego słowa”, Tomasza Sakiewicza.  Zawsze szanowałem i podziwiałem jego działalność i pracę, ale to, co zrobił z dwoma klubami swojej Gazety w USA poddaje w wątpliwość czystość jego intencji odnośnie „ważności” bieżącego roku i nie tylko. Odwoływanie przewodniczących, po roku wspaniałej pracy, jak w przypadku Filadelfii i po czterech i pół roku znakomitej działalności klubu GP w Nowym Jorku z przyczyn, które nijak mają się do zasług, jakie zarówno dla Gazety Polskiej, jak i dla swoich środowisk patriotycznych miały te kluby świadczy o tym, że: Albo ktoś w tych klubach był niewygodny, bo myślał samodzielnie, (przewodniczący?), albo „obce” siły tak namieszały Sakiewiczowi w głowie, że postąpił, jak postąpił, albo Tomasz Sakiewicz tak uwierzył w swoją wielkość, że postanowił nie dyskutować z nikim i podejmować decyzje, jako drzewiej bywało, na najwyższym szczeblu. Bo i w Polsce zmiany przewodniczących obrodziły, jak wysyp pieczarek. Wygląda na to, że Tomasz Sakiewicz nie znosi ludzi, którzy mają inne, niż on opinie. Np. na temat Ukrainy. W lutym, 2014 wystąpiłem na zjeździe Klubów Gazety Polskiej w Amerykańskiej Częstochowie i w swoim przemówieniu powiedziałem, że ta wojna nie jest nasza. „My, jako Polacy nie jesteśmy nikomu nic winni, nawet wdzięczności. A już na pewno nie Ukrainie. Z żadnego kraju, a tym bardziej z Ukrainy nikt nie przyjechał, żeby wspierać strajki i wszystko to, co doprowadziło do obalenia komunizmu. Więc trochę stonujmy to nasze zaangażowanie w sprawę Ukrainy – kontynuowałem, – a już na pewno nie możemy zapomnieć, ani wybaczyć bez przeproszenia rzezi wołyńskiej”. Taka, mniej więcej była treść mojego wystąpienia. Gdy odszedłem od mikrofonu, Tomek zakomunikował wszem i wobec: „…I to jest właśnie przykład szkoły moskiewskiej”. Członkowie kilku klubów zaczęli krytycznie szemrać na tę inwektywę, a ja ograniczyłem się do pełnego litości spojrzenia na Sakiewicza. Zorientował się, że mocno się zagalopował i zaczął tłumaczyć swoje racje: mocna Ukraina, to mocna i bezpieczna Polska (nie wiem, dali Bóg, jak ma się jedno do drugiego) i tak dalej i temu podobnie. Styczniowy kabaret Ewy Kopacz pokazał uzupełnia, jakby teorie Sakiewicza, ale czy to znaczy, że oni mają rację? Kopaczowa chce udzielić Ukrainie kredyt w wysokości 100 milionów euro. Po pierwsze skąd weźmie, nie mając 70 milionów na ratowanie górnictwa, po drugie, to już jest ewidentne pokazanie Putinowi i światu, że Polska bierze udział w tej wojnie, po trzecie, skąd Ukraina weźmie, żeby to oddać, po czwarte grozi nam ciągle 65 miliardów dolarów, które obecny „król” Europy obiecał Izraelowi, jako zadośćuczynienie za rozpętanie II Wojny Światowej, mordowanie żydów w obozach nazistowskich, rozkradzenie mienia żydowskiego przez nazistów, no i za to, że uciekli w popłochu zostawiając te swoje kamienice, o które wtedy, jakoś się nie troszczyli, a przypomnieli sobie o nich, gdy rządy przejęła koalicja PO-PSL. Oczywiście ogromna rzesza żydów została wymordowana przez hitlerowskich, niemieckich nazistów, ale Polacy też mieli swój Holocaust, o czym jednak, jakby kompletnie zapomniano. Dlaczego nie słyszeliśmy o tym za czasów komunizmu? Jest to temat na osobny artykuł, czym i tak już zajmują się inni piszący. Czy Tomasz Sakiewicz wybrał się do Kancelarii RM, aby złożyć gratulacje Ewie Kopacz za wsparcie jego teorii…? Wielu klubowiczom zapaliła się wtedy lampka ostrzegawcza: nie możemy mieć własnych opinii. Czy po to potrzebne były kluby Gazety Polskiej, żeby przyklaskiwać szefowi? Likwidacja klubu w Filadelfii, to była farsa, jakiej nie widziałem od czasów PRL-u. Kłamstwo, na kłamstwie, donosy, oczernianie przewodniczącego, w końcu wybory z cyklu parodia (np. odbieranie głosu tym, którzy stanęli murem za przewodniczącym). A jeszcze kilka miesięcy przedtem Tomasz Sakiewicz nie mógł się nachwalić Klubu w Filadelfii, gdzie podjęto go z wielkimi honorami, gdzie z Konsul Honorową RP odtańczył poloneza, gdzie było huczne przyjęcie na cześć gościa z Polski. Zapomniał i nawet nie podniósł słuchawki, żeby zapytać ówczesnego przewodniczącego, o co chodzi w tym całym konflikcie. Nie zrobił tego tez odpowiedzialny za Kluby GP, Ryszard Kapuściński, co jest dla mnie ogromnym rozczarowaniem, bo cenię Ryszarda bardzo. Ale absolutnym gwoździem programu był nocny telefon śpiewającego o wolności słowa, Pawła Piekarczyka do jednego z klubów w Kanadzie, w którym ostrzegł przewodniczącą, żeby pod żadnym pozorem nie sympatyzowała ani z Filadelfią, ani tym bardziej ze Sporkiem w Nowym Jorku, – „strefa wolnego słowa”, – czyli wolno mówić, co się chce, ale nie każdemu. Ostatecznie 22 „starych” członków zostało przy byłym przewodniczącym, a dziewięcioro wywrotowców stworzyło nowy klub. Oczywiście przy stuprocentowej aprobacie T. Sakiewicza, który pół roku później przewodniczącego nowego klubu zrobił zastępcą koordynatora działalności klubów w USA i Kanadzie. Koordynatorkę, Agatę Mikołajczak zresztą też wyznaczył sam, „demokratycznie”, bez dyskusji z przewodniczącymi innych klubów. Miałem nadzieję, że chociaż koordynatorka zadzwoni i zapyta, o co chodzi w tej Filadelfii,- nie, ona słuchała tylko jednej strony – tylko tych, którzy postanowili zniszczyć legalnie wybranego (miesiąc przed awanturą, przewodniczącego, Romualda Miłkowskiego). W Nowym Jorku było nieco inaczej. Tu poszło, po pierwsze o to, że stanąłem w obronie Klubu w Filadelfii i apelowałem o jakąś normalną dyskusję, po drugie o zorganizowanie spotkania z ks. Isakowiczem-Zaleskim oraz, po trzecie informację, że ksiądz „przestał pisać do Gazety Polskiej, bo cenzurowano jego teksty”. Sakiewicz wysłał mi sms-a, w którym wyraził nadzieję, że „postąpię honorowo” – czytaj, „sam podam się do dymisji”.  Stało się inaczej. Członkowie prowadzonego przeze mnie klubu wysmarowali pismo do Warszawy, kończące się słowami: „Nie musi Pan rozwiązywać, ani zawieszać naszego klubu. Bez Janusza Sporka my też przestajemy działać i rezygnujemy z logo Gazety Polskiej”. Teraz sytuacja wygląda tak, że panowie Sakiewicz i Kapuściński przekazali logo niejakiemu Rosowskiemu, o którym wiedzieli, że wyrządził ogromnie dużo zła klubowi podejmując kilka prób rozbicia. Gdy zgłaszałem ten problem red. Sakiewiczowi, podsunął mi on pewien intrygancki sposób na „rozwalenie” Solidarnych 2010, którymi wtedy przewodził właśnie Rosowski. Sakiewicz powiedział mi ni mniej, ni więcej: zaproponuj jego zastępcy, że zrobisz go swoim zastępcą w klubie; dojdzie do awantury i ludzie odejdą od Rosowskiego. Oczywiście nie skorzystałem z tej propozycji, bo to kompletnie nie mój styl. Zastanawiam się, jak można było, bez dyskusji, pod byle pretekstem rozwalić swoje dwa, znakomicie działające kluby? Jak można niszczyć własną pracę, ulegając pomówieniom, plotkom, oszczerstwom? T. Sakiewicz był w Stanach przez trzy dni, o czym mnie powiadomił, niby chcąc się spotkać, ale dziwnym trafem nie spotkał się ani ze mną, ani z moim zastępcą, ani też z żadnym członkiem klubu. Sam jednak przyznał się, że jadł obiad na Greenpoincie. Podkreślę, że z każdego punktu na Greenpoincie do mojego biura jest pięć minut samochodem, a najdłuższy dystans można pokonać w ciągu 15 minut piechotą. Było trudno, a najtrudniej chyba było spojrzeć mi w oczy. Ktoś usłużny podsunął mu plakat nt. spotkania z Ks. Isakowiczem i twórca klubów GP podjął decyzję o likwidacji najdłużej działającego, jednego z najlepszych, najbardziej aktywnych i skutecznych klubów, jakim był Klub Gazety Polskiej w Nowym Jorku. Wszystko smsem, – ot, taka moda. Jak to podsumować, jak to skomentować? Czy rzeczywiście chodzi o to, żebyśmy tu działali, czy żebyśmy się żarli nawzajem na prawej stronie? To dzięki niewiarygodnie szerokiej kampanii wyborczej naszego klubu Adam Kwiatkowski z czterdziestego miejsca na liście warszawskiej dostał się do Sejmu, to Klub GP w Nowym Jorku przeprowadził szeroką kampanię na rzecz prof. Krasnodębskiego i głosy w Stanach zapewniły mu miejsce w parlamencie Europejskim. Dziesiątki spotkań z politykami, działaczami Solidarności (Wyszkowski, Kołodziej), rodzinami Ofiar Katastrofy Smoleńskiej, wreszcie z naukowcami pracującymi w parlamentarnej Komisji Śledczej A. Macierewicza i samym Macierewiczem. Szerokie i częste akcje rozdawania Gazety Polskiej, sprzedaż kart TV Republika. Wystarczyło jedno spotkanie z Ks. Isakowiczem i zacytowanie jego wypowiedzi na afiszu. Urażona ambicja…? O co tu chodzi? A może chodzi o to, żeby osłabić naszą siłę w zbliżającej się kampanii do wyborów prezydenckich? Wiadomo, że będziemy wspierać kandydata PiS-u, pana Dudę. Czy Gazeta Polska ma innego kandydata? Dlaczego tego nie napisze? A może chodzi o jeszcze, co innego…? Zupełnie, co innego…?

Komentarze do “Strefa wolnej…”

  1. eLeM- 04 lut 2015 o 2:44 pm

    To wyjatkowo perfidne zagranie za strony Sakiewicza, ze mianowal Rosowskiego. A Rosowski po koncercie Wroblewskiego powiedzial, ze zostal „wybrany” przewodniczacym KGP. Mozna sie usmiac. Teraz Rosowski wypowiada sie juz za trzy organizacje. Osiwadczyl swoim nielicznym czlonkom Solidarnych, ktorzy jednoczesnie tworza Klub GP, ze ani Solidarni, ani KlubGP, ani…Kongrs Polonii Amerykanskiej nie wezma udzialu w spotkaniu z drem Ciesielczykime nt Polonijni Agenci Sluzby Bezp. Czy on sie moze czegos boi, czy po staremu, jak z wystawa Katynska, w Copiague, chce to zbojkotowac? Bo to mu na razie wychodzi najlepiej. Zaluje, ze odszedlem z Klubu, ktory Pan prowadzil. Bo z Solidarnych tez odszedlem. Nie moja bajka.
    Byly czlonek KGP i byly Solidarny.
    eLeM

  2. Polak- 06 lut 2015 o 12:00 am

    Panie Januszu,
    Jestem czlowiekiem prawicy, czytalem Gazete Polska, ale od jakiegos czasu przestalem. Od kilku lat sledze Pana dzialalnosc spoleczna, zaangazowanie w klubie i mozliwie najlepsze reprezentowanie tej prawej i uczciwej strony w Nowym Jorku. Kilkakrotnie bylem na spotkaniach z goscmi, ktore Pan z klubem organizowal, ludzie to widzieli, komentowali i przekazywali innym. Zdobyl Pan wsrod Polonii duze zaufanie i powazanie. Wiem, ze wspieral Pan klub w Filadelfii rozbijany przez agenture, ktora posluzyla sie „uzytecznymi idiotami”, aby rozbic to co moze byc im niewygodne. Zyskal Pan u nich wielkie zaufanie. Doswiadczyl Pan wczesniej podobnych dzialan ze strony Rosowskiego, ale nie dokonczyl swego dziela. Teraz postanowili (udzial Sakiewicza) „uciac glowe” i dokonczyc swego dziela, wsadzajac Rosowskiego – podlego typa, ale swojego – na przewodniczacego. To jest sytuacja nienormalna.
    To co uczynil Panu Sakiewicz jako podziekowanie za 4 i pol roku pracy i poswiecen jest wyjatkowo podle. Ten „Michnik prawicy” do ktorego stracilem resztki zaufania jest calkowicie niewiarygodny i skompromitowany (medal SBU, skoordynowana z Michnikiem akcja opluwania prof. Pazia, czy Ks. Isakowicza…Najwyrazniej reprezentuje te obce i wrogie prawicy sily. Sakiewicz od pewnego czasu w swoich mediach coraz bardziej szkodzi Kaczynskiemu i PISowi. Wyglada mi to na zaplanowana akcje przegranej A. Dudy i PISu i przejecie go przez agenture przy jego udziale.
    To juz nie moze byc zadnych watpliwosci co do intencji Sakiewicza. To skoordynowana akcja opluwania i odsuwania z klubow ludzi myslacych samodzielnie inteligentnych i uczciwych. Sakiewicz i spolka boja sie ludzi takich jak Pan, a dobieraja sobie miernych, biernych i sprzedajnych, ale wylacznie glupszych od siebie. Zapomnijmy o strefie wolnego slowa w mediach Sakiewicza (cenzura jak za PRL np. Ks. Isakowicza) Niestety to jest strefa falszu i manipulacji. Spodziewam sie ze w tym roku beda zmiany, ale bardzo szkodliwe dla PISu, prawicy i uczciwych ludzi. OBYM SIE MYLIL!!!

    Pozdrawiam i zycze dlaszych sukcesow w dzialalnosci patriotycznej, a za dotychczasowa prace podziekowania i gratulacje.
    Polak

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz