Jedenaście w skali Radwańskiej

1 listopada, 2015

 To będzie jeden z najdłuższych artykułów na moim blogu, ale i tak uważam, że jak na temat i osobę w nim opisywaną, to jest to artykuł krótki. Nikogo nie zmuszam, a dodam, że pisanie o tej niezwykłej kobiecie jest samą przyjemnością.

Wymiana “ciosów” między Agnieszką Radwańską i Simoną Halep w ostatnim gemie tiebreak’a była tak niewiarygodna, że trudno się dziwić, iż prowadzący wywiad z naszą tenisistką, dziennikarz określił tę wymanę, jako najlepszą ostatniego dziesięciolecia. Halep, to obecnie pierwsza rakieta świata i przyznam się, że okrutnie się bałem o wynik tego meczu. Agnieszka Radwańska praktycznie co roku zdobywa wyróżnienia za niesamowite zagrania. Oglądanie tych zagrań sprawia mi zarówno ogromnie dużo przyjemności, jak też i buduje mnie gdzieś od środka niezwykłym uczuciem dumy, że dokonuje tego ta cudowna Krakowianka. Przy tym wszystkim Agnieszka jest tak pełna wdzięku, że mogłaby się w tym samym momencie znaleźć na jakimś prestiżowym bankiecie. Wybiera niezwykle gustowne i śliczne stroje.

Siła woli i hart ducha, jakie pokazała w Singapurze nie ma chyba równych w naszym sporcie, no, może oprócz Justyny Kowalczyk, która kiedyś biegła z pękniętą kością stopy.

Radwańska przegrała dwa pierwsze mecze i wydawało się, że będzie tylko tłem dla pozostałych siedmiu, najlepszych na świecie tenisistek. W dodatku zajmowała ostatnie miejsce. I stało się coś, w co nie mogła uwierzyć chyba sama Radwańska, na pewno nie mogła uwierzyć Simona Halep, a i publiczność oraz dziennikarze też mieli problemy. Trzy minuty, którymi zaczyna się filmik na tym linku przejdą do historii tenisa, jako jedenaście najwspanialszych zagrań Agnieszki Radwańskiej: https://www.youtube.com/watch?v=uaEF3F0htlI Halep na pewno przez wiele lat nie będzie mogła zapomnieć o tych kilku minutach. Niestety nie znalazłem sprawozdania z polskim komentatorem.

A potem jest cały mecz, który Agnieszka rozpoczęła od przegrania własnego serwisu, a zaraz potem oddała Rumunce kolejnego gema.  Trzeci gem był spektakularny. Radwańska zakończyła go niesamowicie precyzyjnym, długim “crossem”. I zrobiło się 2:1. Chwilę później SImona gładko wygrała swój serw i zrobiło się 3:1. Komfort grania, gdy ma się tak zwany punkt kontaktowy jest zupełnie inny, po prostu wyższy, dużo wyższy, niż, gdy przegrywa sie dwoma punktami. Agnieszka zaczęła w kolejnym gemie pokazywać próbki swoich niewiarygodnych umiejętności. W połowie tego gema zacząłem wierzyć, że Polka może ten mecz wygrać, gdy nagle Rumunka uzyskuje przewagę. Kolejny serw Agnieszki i remis, po czym Halep znowu uzyskuje przewagę znakomitym uderzeniem wzdłuż linii bocznej. Radwańska rewanżuje się asem serwisowym, a potem Rumunka bije w siatkę. W następnym punkcie Krakowianka “rozrzuca” Rumunkę po całej szerokości kortu i kończy gema zwycięskim i, chyba ulubionym przez nią uderzeniem, wzdłuż siatki do przeciwległego prostokąta. Piłka spada tuż za siatką, – Halep nie ma szans. 3:2. Jest punkt kontaktowy. I z mojego doświadczenia już wiem, że ten set nie skończy się wygraną z dwoma punktami przewagi, że chyba dojdzie do remisu 6:6 i będzie tieabreak. Żadna z zawodniczek nie ma ochoty odpuścić. Chwilę później jest już trzy, do trzech. Radwańska prezentuje coraz częściej ciekawy wachlarz zagrań z najwyższej półki. Jednak, przy swoim serwie pozwala na remis w małych punktach 30:30, ale dwa ostatnie serwy bezdyskusyjnie pokazały, że szósta rakieta świata, nie ma żadnego respektu dla pierwszej rakiety świata. Agnieszka prowadzi 4 do 3. Przy kolejnym serwisie Simony Agnieszka robi dwa, niewymuszone błędy; jeden w siatkę, drugi za linię i zrobiło się po 4. W 9-tym gemie znowu po 30 i przewaga Rumunki.Chwilę potem, najdłuższa chyba wymiana, niewiarygodnie silnych uderzeń, którą Halep kończy piłką autową. Równowaga, po 40. Krzyczę do ekranu komputera: “Agnieszka, mnie nie wolno się denerwować”, a ona wybija piłkę w aut, i “advantage” Rumunka. Nie chciałbym być w skórze Radwańskiej’ nerwy, stress,beznadzieja. Za chwilę może przegrać własny serw i już się nie podniesie. Kolejny serw, Rumunka wyrzuca za kort, – “deuce”, czyli równowaga. I przewaga Radwańskiej. Strasznie denerwujący gem. Na własną prośbę Agnieszka doprowadza do remisu, -bije w siatkę. Ale jeszcze serwuje. I cudowne zagranie pod nogi Simony. – Przewaga Agnieszki. Kolejny serw. Simona nie daje za wygraną, – bije bezlitośnie. Ale Radwańska wyjątkowo wie, co robi; znowu pogoniła rywalkę po szerokości kortu i znowu uzyskała przewagę. Ostatni punkt tego gema Rumunka prosi o sprawdzenie. Fotokomórka pokazuje, że piłka byla poza polem gry. I zrobiło się 5:4 dla naszej zawodniczki. Nieprawdopodobne, – przegrywała trzy, do jednego. Niezwykle silna kobieta. Psychicznie jest, jak skała. W następnym gemie Radwańska prowadzi już 40:15, ale “wojna” dopiero się zaczęła. Rumunka nie ma zamiaru oddać meczu, – Agnieszka nie ma zamiaru go przegrać. Fascynyjące minuty. Myślę, że którakolwiek z nich wygra, – bohaterkami będą obydwie. I zrobiło się po 5.

Serwis po stronie Agnieszki. Przepiękne zagrania z obu stron, 15:9; po 15; 30: 15; po 30 i przewaga Rumunki – 30:40. Co zrobi Agnieszka. Nie wytrzymam tego.. Przepięknie, precyzyjnie i równowaga. Zaraz potem Halep znowu uzyskuje przewagę. minutę później Agnieszka remisuje. Co za tenis! Absolutnie godny turnieju ośmiu najlepszych tenisistek świata. I uzyskuje przewagę. Znowu remis. Chyba się napiję. Nie, – zażyłem aspirynę. W pewnym wieku trzeba zamienić liquor store na pharmacy. Agnieszka bije niesamowicie. Jest.  Przewaga! I szósty gem dla naszej tenisistki. Jest 6 do pięciu dla Agnieszki. Ale to jest etap, w którym zawodniczki wygrywają swoje serwy. Przegranie seta, to zbyt duże ryzyko. W tym 12-tym gemie był moment, że dwie piłki dzieliły Agnieszkę od wygranej. Niestety, doszło do remisu 6/6  Musi by c tiebreak, czyli “dogrywka. Każda zawodniczka ma dwa serwy i grają do siedmiu, ale musi być przewaga dwóch punktów. Jeśli jest po 6, to muszą grać, aż do zwyciętwa dwoma punktami. A to może trwać. Najdłuższe tiebreaki  mają na swoim koncie Bjorn Borg, Goran Ivanisevic i Andy Roddick. Walczyli do 38 punktów.

Agnieszka gładko wygrała swój pierwszy serw, a potem już było tylko gorzej i gorzej. Doszło do stanu 5: 1 dla Rumunki. Agnieszka przegrała serwy nie tylko swojej rywalki, ale wszystkie swoje. Paznokcie ryły bruzdy w moich dłoniach i tylko patrzeć, jak się zaraz wyłożę. Nerwy niesamowite. Dlaczego oddajesz ten mecz? Agnieszka, obudź się. Ona ma jeszcze dwa punkty do zrobienia, – nie pozwól jej.

I stało się coś, czego nie spodziewał się nikt; bliska zwycięstwa pierwsza rakieta świata  nie wytrzymuje -presji i nie wytrzymuje, nie daje rady fenomenalnym zagraniom Radwańskiej. Gdyby przyznawano Oskary za grę w tenisa, to za te ostatnie pięć minut, bo to wszystko nie trwało dłużej, usłyszelibyśmy: and the Oscar goes to…………..? AGNIESZKA RADWAŃSKA!!!!!!!!!!!

To, co  zrobiła polska tenisistka, prasa zagraniczna określała, jako zagrania roku, dziennikarz robiący wywiad z Radwańską, stwierdził nawet, że to były zagrania dekady, Przemysław Babiarz, prowadzący Wiadomości Sportowe stwierdził: “Nieprawdopodobne stało się możliwe”. Kto gra w tenisa, nawet najbardziej amatorsko, ten zdaje sobie sprawę, jakie to uczucie, kiedy w tiebreaku przegrywa się pięć, do jednego; przeciwnikowi wystarczą tylko dwa punkty, żeby wygrać, a ja mam do zrobienia sześć. Nawala system nerwowy, zanika precyzja, jest nieprawdopodobne napięcie. Szansa na błąd jest właściwie jeden do jednego: uderzenie i błąd. Radwańska, albo ma stalowe nerwy, albo były z nią Niebiosa. Na pewno ma fenomenalne umiejętności, niewiarygodną ambicję, hart ducha i siłę woli. Przy stanie 5:1 dla Halep przejmuje serwy. I wygrywa obydwa. A potem dwukrotnie przełamuje serwis swojej rywalki i jest po pięć.

Sytuacja, w której obydwie zawodniczki mają szansę wygrać ten set; – jeśli jedna z nich wygra dwa, kolejne punkty. Ale serw należy do Agnieszki. I wrzuca asa serwisowego. Ona rzadko serwuje asy. Teraz wyszło w najbardziej odpowiedniej chwili. A więc 6 do 5 dla Polki. I, czy wytrzyma presję? Ma wygrać tylko jeden punkt. Kompletna cisza. Widownia ma już swoją faworytkę i jest nią Agnieszka Radwańska. Bo też widowisko, jakie zafundowała chińskiej publiczności polska tenisistka było najwyższych lotów, ale to, co nastąpiło po uderzeniu serwisowym wbiło tę wielotysięczną widownię w fotele. Nieprawdopodobne, właściwie niemożliwe do odebrania piłki, Agnieszka zamieniała w groźne dla przeciwniczki zagrania; skróty, crossy, uderzenia z wyskoku i w dodatku tyłem do siatki.;jedenaście uderzeń Radwańskiej i z pięć, do jednego dla Halep, zrobiło się siedem do pięciu dla Agnieszki Radwańskiej. Publiczność tak wciśnięta w fotele nagle eksplodowała, jakby jej ktoś gwoździe od spodu w fotele powbijał. Kompletny szał. I biało-czerwone flagi i orzeł. Czegoś takiego ani tam, ani na żadnym innym turnieju nie widziano. Dalej było już tylko dobrze; Krakowianka wygrała drugiego seta do jednego, a ponieważ Szarapowa wygrała z Włoszką, to nagle układ tabeli sprawił, że do półfinalu weszła nasza tenisistka. Niestety, w półfinale zapowiadało się niezwykle ciężko, bo rywalką Radwańskiej miała być Muguruza, – hiszpańskie objawienie. Trzecia rakieta świata, która dopiero co zaczęła grać w dużych turniejach. Weszła do światowej czołówki, jak taran i po drodze “zaorała” kilka rywalek z najwyższych półek, w tym aż czterokrotnie naszą Isię. Ale ja zaczynam wierzyć, że Agnieszka jest swego rodzaju fenomenem tenisa. Posiada te wszystkie zalety, które opiewałem powyżej, a przy tym to jest ciągle, piękna, młoda kobieta, która ujmuje swoim uśmiechem, dziewczęcością. Niesamowicie piękny moment pokazano w relacji z tego meczu, kiedy Radwańska wychodzi z tych automatycznie rozsuwających się drzwi i na widok dziecka, które ma ją wyprowadzić na kort, na jej twarzy pojawia się niezwykle ciepły uśmiech. Miałem wrażenie, że był to uśmiech matki, do swojego dziecka. Aga (tak ją nazywają zagraniczni sprawozdawcy), ma w sobie olbrzymią dozę kobiecości. Ciepłej, serdeczniej.

Mecz z Garbine Muguruzą okazał się być kolejną wielką wojną dwóch znakomitości; ząb, za ząb, oko, za oko. Tę wojnę I wiele bitew podczas niej, wygrywa nasza tenisistka. Radwańska w finale! Prasa hiszpańska pisze w tytułach: “Wielka Radwańska”; “Muguruza zaplątała się w sieci Polki”; Radwańska nazywana jest “magiem tenisa”. A dziennikarze postulują, że “jedynymi zagraniami typowanymi do “zagrań miesiąca” ” powinny być wyłącznie zagrania Agnieszki Radwańskiej”.

Agnieszko, cokolwiek i jakkolwiek wydarzy się w meczu finałowym z Petrą Kvitovą, nie będzie w stanie przyćmić tego, co dała Pani polskim i nie tylko polskim kibicom w meczach, – z Halep i Muguruzą. Najserdeczniej dziękuję za wszystko, co Pani pokazała i przesyłam w Kosmos moje myśli o tym, że gdyby politycy byli bliżej sportu, bliżej kultury, świat byłby lepszy, wojny toczyłyby się tylko na arenach sportowych, a instytucje kultury wyposażałby ludzkość w najgłębsze przeżycia duchowe. Dziękuję, że Pani jest. I życzę zdrowia, sił i Bożej opieki na dalszej drodze Pani wspaniałej kariery.


Komentarze do “Jedenaście w skali Radwańskiej”

  1. Waldek- 02 lis 2015 o 8:04 am

    Wspaniala relacja,godna Tomaszewskigo!
    Balem sie o Pana serce

  2. Waldek- 02 lis 2015 o 8:09 am

    Brawo Radwanska,Brawo Sporek,dobrze,ze serce
    wytrzymalo!

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz