Opole -znak czasu (ów)…?

23 czerwca, 2013

Musiałem trochę odczekać, żeby sprawdzić, co też zostało w mojej pamięci: piosenki, wykonawcy, czy tylko jakieś śliczne solistki? No i już wiem: nie została ani jedna piosenka, z żadnego koncertu oprócz tego galowego, finałowego no, i tego z Marylą Rodowicz. Rację miał genialny Włodzimierz Korcz, kiedy spuentował, że “kiedyś się komponowało, teraz się produkuje”.

Z pierwszego wieczoru, tzw. Super Premier zapamiętałem tylko Olgę Bończyk – świetny głos, pani Olga, jako aktorka doskonale wie, jak go używać. Ktoś powinien napisać dla niej coś porządnego. Z Super Premiery Golców pamiętam tylko fragment refrenu, “…maj, młody maj”, ale poza tym to zwykła dyskoteka

Kiedyś kończył się festiwal, czy to w Opolu, czy w Sopocie, a my śpiewaliśmy: powrócisz tu, do zakochania jeden krok, żeby Polska, rodzinny dom, gondolierzy z nad Wisły i wiele innych tematów, które wpadały nam w ucho i zostały.

No i właśnie takie przeboje przypomniała grupa “One dwie i on jeden”, czyli Anna Dereszowska, Ada Fijał i Maciej Zakościelny. Jestem konserwatywny? Nie, po prostu tamte przeboje są nieśmiertelne. A który z utworów Super Premier zostanie nieśmiertelny…?

Konferansjerka Artura Andrusa, kiepściutka.

Super Debiuty z Marylą; kilka rzeczywiście znakomitych, fantastycznych wręcz kreacji, ale i tak zwyciężczyni, Natalia Sikora nie dała szans nikomu. Natomiast Szyc nie powinien się w ogóle znaleźć na tej scenie.

Trzeci koncert – konferanserzy: Katarzyna Pakosińska, Artur Orzech… nie będę się wypowiadał…powiem tylko, że strasznie nie lubię, kiedy ktoś się śmieje z własnych dowcipów, (tym bardziej, kiedy są słabiutkie).

Dobrze się stało, że Szczepaników “braterska” grupa Pectus wygrała w kategorii Super Zespół i Super Występ. Tymi, polskimi “BeeGeesami” ktoś powinien się na serio zająć.

Kabarety? No, cóż, mieliśmy Starszych Panów, Elitę, Pod Egidą i każdy z tych kabaretów miał jakies nazwisko – symbol; Przybora, Wasowski, Drozda, Pietrzak. Byli Laskowik i Smoleń, Fedorowicz. A Dudek? To kopalnia genialnych artystów: Dziewoński, Kobuszewski, Kwiatkowska, Gołas, Gajos, itd, itp.

Pamiętacie “Sęk”? – http://www.youtube.com/watch?v=JGVOtZjtY-s

Mamy teraz jakichś poprzebieranych facetów, udają, że mają wadę wymowy, teksty beznadziejne, nawet “Moralny niepokój” nie zrobił na mnie wrażenia. Grabowski, niestety kompletna klapa. Pozostał jeszcze Marcin Daniec, ale w Opolu się nie wysilił. Jest Kryszak, ale, jakby go nie było. Pazura…? No, ale jest ciągle Pietrzak. To już legenda i ogromny kawał historii. Artysta najwspanialej zapisujący satyrą współczesną historię Polski.

Nie ukrywam, że w głowie mam ostatni wieczór z opolskiego amfiteatru. Wieczór, który udowodnił i przypomniał że wyśpiewać przebój nie znaczy mizdrzyć się do publiczności i co chwilę krzyczeć “Opole kocham cię”, “podnieście ręce do góry”, czy “zróbcie hałas”, “dajcie głos”, albo “jak się bawicie”.

Był jakiś majestat w wykonawcach z “tamtych lat”. Irena Santor, Alicja Majewska, Jerzy Połomski, Halina Frąckowiak, Stan Borys, Elżbieta Wojnowska i cała reszta cudownych głosów, wspaniałych utworów i objawienia, jak choćby Natalia Niemen.

Wszelako jednak nie mogę się oprzeć pozamuzycznym skojarzeniom. Tym, które przywiodły w pamięć tamte lata. Trudne lata komunistycznej beznadziei, kiedy powstawały utwory zakazane, ale i prorocze. Niespodziewanie pojawił się Jan Pietrzak. Niespodziewanie? Tak, bo przecież ten artysta jest znów “zakazany”. Media omijają go szerokim łukiem, ale tłumy nadal walą na jego występy. Czy to nie on śpiewał “Za trzydzieści parę lat? Czy to nie on śpiewał “Zakazane kwiaty, zakazany Krzyż”? To wreszcie on, Jan Pietrzak wyśpiewał ten drugi hymn “Żeby Polska była Polską”. Jeśli ktoś chce sobie przypomnieć, jakim pomnikiem patriotyzmu i wolności był ten utwór, skomponowany przez Włodzimierza Korcza, do słów Jana Pietrzaka, to proszę sobie wrzucić ten link i zobaczyć w jakim nastroju i atmosferze była ta pieśń zaśpiewana w tymże amfiteatrze trzydzieści dwa lata temu. A potem był stan wojenny…

http://www.youtube.com/watch?v=wNDKcLBrU30

Dokładnie czterdzieści lat temu Stan Borys wyśpiewał sobie I-e miejsce utworem “Jaskółka uwięziona”. Oryginalny tytuł: “Jaskółka uwięziona w Kościele Mariackim w Gdańsku”, z muzyką Janusza Kępskiego do słów Kazimierza Szemiotha. Komunistyczna cenzura okroiła tytuł, ale i tak dziw, że ją przepuszczono, przecież tą jaskółką byliśmy my wszyscy. http://www.youtube.com/watch?v=ESARYTsbTM4

Cztery lata wcześniej zginęli ludzie ze stoczni – tragiczny Grudzień 70.

I wreszcie kolejne wspomnienie; pamiętne “Zaproście mnie do stołu”, fantastycznie, rewelacyjnie wręcz wyśpiewane przez Elżbietę Wojnowską na festiwalu w 1974 roku. To było małe oratorium:

http://www.youtube.com/watch?v=EY-hqNrRAwM

I tu, jak w “Jaskółce” symbolika była niezwykle czytelna.

Tym razem artystka przypomniała utwór, który przez dziesięciolecia nie był dopuszczony do opolskiego amfiteatru – “Sztuczny miód”. Kiedy Barbara Kraftówna miała ją zaśpiewać w koncercie finałowym, czekała na zgodę cenzury przez cały koncert i nie doczekała się. Cenzor zgody nie wydał. Czasy były takie, że każde słowo tej piosenki biło w system, którym rządzona była Polska. Elżbieta Wojnowska pozwoliła sobie na kapitalny komentarz. Wspomniała, że kiedy wykonała ten utwór w Teatrze Kochanowskiego, to niestety nie pozwolono jej zaśpiewać w finale koncertu i dopowiedziała ten mocny komentarz:

„Znamię cenzury ma to do siebie, że jeśli zamyka się usta artystom, to po jakimś czasie wytwory  ich wyobraźni i twórczości powracają ze wzmożoną siłą.”

Właśnie taka jest piosenka „Sztuczny miód” i znaczy dokładnie to, co znaczy.

Zadziwiające, że wpuszczono tę piosenkę na opolską scenę właśnie teraz, kiedy właściwie znaczy dokładnie to, co znaczyła 30 lat temu.

A przypomnę, że piosenka pt. „Sztuczny miód”; słowa Agnieszki Osieckiej, muzyka, Krzysztofa Paszka pochodzi z kabaretu J. Pietrzaka, „Pod Egidą”.

Był dla mnie ten cudowny, najpiękniejszy z wszystkich opolskich dni festiwalowych wieczór przeżyciem ogromnym. I jakoś nie mogę się oprzeć wrażeniu, że był też znakiem czasu i znakiem tamtych czasów. Karuzela polskiej historii zatoczyła 50-letnie koło, tyle, że z gorszym skutkiem. Komuniści jednak w jakimś stopniu bali się Narodu. Obecni rządzący zdają się stać ponad prawem, ponad Narodem. Boję się o Polskę…

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz