Archiwum: kwiecień, 2007

Polscy i greccy artyści w Carnegie Hall

29 kwietnia, 2007

Wbrew pozorom nie był to mój pierwszy „międzynarodowy” koncert, jaki popełniłem w Nowym Jorku. Miałem tu już Orkiestrę Symfoniczną z Fredericksburga, Virginia; Jamse’a E. Bakera – dyrygenta, miałem też i to dwukrotnie amerykańską śpiewaczkę, włoskiego pochodzenia, Tiffany CasaSante, która z orkiestrą Uniwersytetu Hofstra, na Long Island, wzmocnioną kikunastoma polskimi muzykami zaśpiewała po raz pierwszy w Nowym Jorku monumentalny Angelus, Wojciecha Kilara, a pół roku później powtórzyliśmy to w głównej sali Carnegie Hall. Wszystkie te koncerty miały jednak muzykę polską, jako główny temat wieczoru. Koncert polsko-grecki był zatem pierwszym, który, w przeciwieństwie do wymienionych wyżej miał program niezwykle zróżnicowany: od Belliniego, przez Chopina, Donizettiego, Karrera, Mozarta, Papamoschosa, Rossiniego, Verdiego, Konstantinidisa, do Szymanowskiego i Wieniawskiego. Czytaj Dalej »

Muzyczne pasje Janusza Sporka

28 kwietnia, 2007

Kurier Plus – 14 KWIETNIA 2007, NUMER 668 (998)
Agata Ostrowska-Galanis – wywiad z Januszem Sporkiem

Agata Ostrowska Galanis: Skąd pomysł, by w jednym koncercie połączyć dwie tak odrębne kultury- polską i grecką?

Janusz Sporek: Może zabrzmi to śmiesznie, ale zawsze zastanawiałem się dlaczego w naszej telewizji program polski nadawany jest tuż po greckim? Czy jest to nie rodzaj metafizycznego połączenia dwóch kultur? To oczywiście żart, bo tak naprawdę do poznania kultury i obyczajów tego kraju skłoniły mnie względy rodzinne. Mój syn, Wojtek od pięciu lat stał się członkiem greckiej rodziny i wraz z żoną Matiną, która jest znakomitym choreografem, pracują w Vicky Simegiatos Dance Stodiu na Bayside. Ich siedmiomiesięczna córeczka, a moja wnuczka Angelina Zoe jest więc już dzieckiem polsko-greckim urodzonym w Stanach Zjednoczonych. Dzięki temu rodzinnemu wydarzeniu udało mi się nieco lepiej poznać Greków i szybko dojść do wniosku, że są to bardzo mili ludzie, o podobnych jak nasze korzeniach. Moja synowa została wychowana w sposób bardzo europejski, w poczuciu miłości do kraju, z którego pochodzi i szacunku do rodziny i do kultury, a to ogromnie procentuje w jej dorosłym życiu. To fantastyczne uczucie, gdy potrafisz z kimś dzielić podobną pasję i znaleźć wspólny język w sprawach, które cię fascynują. Te spostrzeżenia są kluczem do kwietniowego koncertu. Dlaczego mamy się ograniczać wyłącznie do artystów polskich? Dlaczego nie rozszerzyć grona i zapraszając wokalistów innej narodowości nie pokazać polskiej muzyki ludziom spoza polskiego środowiska. Myślałem, jak bardzo moi polscy przyjaciele zachwycali się chrzcinami mojej wnuczki i cerkiewnym ślubem mojego syna. Oba wydarzenia bogate w ortodoksyjne chóralne śpiewy nazwali największym przeżyciem artystyczno-religijnym w jakim kiedykolwiek brali udział. To dało mi nadzieje, że fascynacja i zainteresowanie naszymi kulturami może być obopólna, a przy okazji możemy się dowiedzieć i nauczyć czegoś nowego o sobie na wzajem. Czytaj Dalej »

Były sobie domki dwa…

12 kwietnia, 2007

Nie przeczytasz w New York Time’sie, ani Washington Post. Nie zobaczysz na CNN, CBS, ABC, NBC, MSNBC, ani żadnym „BC”, ale jak pomyszkujesz, to możesz znaleźć na Internecie.

A Ty, Czytelniku zdecyduj, który z domków należy do działacza na rzecz ochrony środowiska…

Podczas tegorocznych „Oskarów” na scenę poproszony został Al Gore, były v-ce Prezydent za Clintona, Billa zresztą, kadencji. Podpasiony piewca apokaliptycznego ocieplenia globu z dumą odebrał statuetkę i pewnie polazł gdzieś potem na jakieś podrygiwane, zakrapiane alkoholem przyjęcie, dumny, że oto znalazł się pośród aktorów, reżyserów, producentów, kompozytorów, scenografów i wszystkich innych „…ów” świata filmowego. A znalazł się tam, bo od wielu lat straszy nas wizją do czerwoności rozgrzanego ziemskiego globu, horror zaś, wiadomo, to przecież kasowa kategoria filmu. Gore straszy wszystkim, czym się da: nie wycinać lasów (o tym mówili już nasi dziadkowie, a w zgniłym komuniźmie sadziliśmy hektary lasów w słynnych akcjach „zielonym do góry”), gasić światło, ograniczyć produkcję samochodów, ograniczyć zużycie i wydobycie naturalnych źródeł energii, etc. Przy okazji krytykuje politykę rządu George’a Busha, no bo tak mu wygodnie. Jako v-ce prezydent niewiele zrobił w tej sprawie (ochrona środowiska), ale na politycznej emeryturze wziął się do roboty i straszy świat wizją zagłady. Czytaj Dalej »

Unia nad przepaścią obojętności, czyli…

9 kwietnia, 2007

… czy następne Walne Zebranie może się odbyć np. w…Los Angeles?

Zapytałem dziesięciu moich znajomych, czy wybierają się na Walne Zebranie Unii Kredytowej do Clark, w New Jersey? Siedmioro odpowiedziało „nie interesuje mnie to,- pieniądze trzymam w amerykańskim banku”; dwoje, że nie pojadą, bo nie mają ochoty spędzić niedzielnego popołudnia w samochodzie, a pomiędzy podróżą na ”wygłupach zarządców” Unii; jeden swkitował bardzo dosadnie: „mam tę Radę tam, gdzie hydraulik Jasiu radził klientowi pocałować pana majstra w d…” Czytaj Dalej »