Jan Sporek 24 stycznia, 2007
… czyli jak obronić fotel prezydenta Stolicy?
Wyobraźmy sobie kobietę wpadającą na dworzec kolejowy. Przybiegła jednak nieco za poźno,- pociąg odjechał. Bezczelnie nie poczekał. Kobieta zostaje na peronie. Taka sytuacja mogłaby się przytrafić wszystkim kobietom (mężczyznom też, zresztą). Wszystkim, ale nie pani Gronkiewicz-Waltz. Czytaj Dalej »
Jan Sporek 22 stycznia, 2007
Kiedykolwiek, gdy chcę napisać do Nowego Dziennika o polskich artystach, których mam zamiar tu sprowadzić, lub zamieścić tekst dotyczący polityki, słyszę stale powtarzany wymóg: ma być krótko, niech pan się streszcza, nie mamy miejsca, itp. Nigdy jeszcze mój tekst nie został zamieszczony w całości, w jego oryginalnej, „mojej wersji”; każdy został serdecznie pocięty i skrócony. I też nigdy nie robiłem z tego najmniejszego problemu. Ot, wymogi prasy,- zgadzałem się w duchu.
Nigdy, aż do środy, 17 stycznia, 2007 roku. Czytaj Dalej »
Jan Sporek 6 stycznia, 2007
Moi pedagodzy w szkole średniej popełnili w stosunku do mnie pewien zasadniczy i totalny błąd: wydali na mnie wyrok skazujący, zanim sprawa wyjaśniła się w sposób oficjalny. Jako pedagodzy popełnili kardynalny błąd, ponieważ szkoła, do której uczęszczałem była szkołą pedagogiczną; miałem być nauczycielem. Ten błąd obrócił się w pozytyw wyłącznie dlatego, że jako absolwent owej uczelni postanowiłem nigdy nie osądzać moich przyszłych uczniów bez stuprocentowego sprawdzenia wszystkich informacji, a zwłaszcza negatywnych na ich temat. A już na pewno nie stosowania kar, gdy cokolwiek, co było negatywne nie zostało wyjaśnione do końca. Może to stało się i jest do dziś powodem, dla którego mówi się o mnie, że mam znakomity kontakt z moimi podopiecznymi, a na pewno stało się przyczyną, dla której moi byli uczniowie utrzymują ze mną kontakt długo po ukończeniu szkoły i nawet jeszcze w wieku dorosłym.
Aby wypowiadać się o „aferze Arycbiskupa Wielgusa” przeczytałem od deski do deski całą, 69-ciostronicową teczkę duchownego. Czytaj Dalej »