Coś cicho… o Unii Kredytowej

15 marca, 2016

To jeden z komentarzy pod poniższym artykułem. Ale teraz nie wiem, czy dotyczy Oskarów, czy sytuacji w Unii Kredytowej? Sądzę, że właśnie o Unię chodzi, więc rozwinąłem ten komentarz w tytule. Paradoks ściga paradoks. Szef rady dyrektorów, Krzysztof Matyszczyk wybiera ludzi do tzw. Komisji Nominacyjnej, na której przewodniczącą mianuje Marzenę Wierzbowską, która jest aktualnym członkiem rady dyrektorów, a więc podlega Matyszczykowi, a, żeby było śmiesznie, to Krzysztof Matyszczyk jest kandydatem, ponieważ kończy mu się kolejna już (szósta, albo siódma, – pogubiłem się), kadencja w radzie dyrektorów (taki “wieczny dyrektor”). Śmieszności temu faktowi dodaje również to, że inna, kandydująca, Małgorzata Wądołowska, też zasiada obecnie w radzie i też kończy się jej kadencja. Czy Wierzbowska, jako przewodnicząca Komisji Nominacyjnej zagłosowałaby przeciwko kandydaturze szefa, albo koleżanki? Pytanie retoryczne. Komisja pod wodzą Wierzbowskiej, to czysta kpina z Członków ciułających pieniądze w Unii, która w nagrodę daje nam od 0.00% do 0.08%. Tak gospodarzą obecne władze naszej Unii. Dwóch prawników na etatach i ponad 700 tysięcy wydane na porady. Nikt nie wie, ile kosztowały wyprawy do Australii i innych ciepłych krajów. W radzie mamy “dyrektorów” mówiących sześcioma (podobno) językami, notorycznie niepotrafiących sklecić zdania w języku angielskim i niemających kompletnie nic do powiedzenia podczas obrad. Sąd nakazał zwołać zebranie specjalne, ale rada (jak trybunał konstytucyjny, przeciw Sejmowi w Polsce), ma gdzieś postanowienia sądu i takiego zebrania nie zwołuje. A nie zwołuje wyłącznie dlatego, że są wnioski o usunięcie kilku dyrektorów z tej rady, która w zamian ogłosiła natomiast, że zebranie sprawozdawczo-wyborcze odbędzie się na … Staten Island. A tam niewielka Polonia, zaś dojazd z Greenpointu, to koszty benzyny, plus 15 zielonych za most (Verrazano Bridge). Zebranie odbywać się będzie dokładnie w czasie, gdy Związek Śpiewaków Polskich będzie miał swoją, doroczną konwencję.

A co widzimy w gazetach? Otóż zalewają nas zdjęcia Małgosi Wądołowskiej towarzyszące wywiadowi o stypendiach (właśnie w poprzednim artykule napisałem, jaki to paradoks, te stypendia). Małgosia jest fotogeniczna i wypada świetnie, ale to jest reklama kandydatki. Kto za to płaci? Sami sobie odpowiedzcie.

Znam kilkoro dyrektorów jeszcze z czasów, kiedy sam byłem członkiem rady i niestety, waliłem głową w mur. ALe bardzo żałuję i ubolewam nad faktem, że jedyny w tym gronie, godny zaufania dyrektor, kończy swoją kadencję i postanowił nie walić już głową w mur, co jest o tyle wytłumaczalne, że jak się jest jedynym przeciwko dziesięciu, to głowa może roboleć. Myślę tu o Zygmuncie Staszewskim. Należą mu się jednak podziękowania, za to, że wytrzymał trzy lata. Mnie, kiedy tam byłem udało się tylko doprowadzić do likwidacji tzw. “Secret shoppers”, którzy psuli krew paniom i panom z okienek i zza biurek. Zwykli donosiciele, których Unia opłacała pieniędzmi Członków; doprowadzić do wypłat dywidend i to w istotnych kwotach (nigdy tego już nie powtórzono). Udało mi się też nie polecieć za bocianami, ani w zimie, ani w lecie i udało mi się przez trzy lata wydać nieco ponad 300 dolarów społecznych pieniędzy z dyrektorskiej karty kredytowej, co – w zestawieniu z dyrektorami pokrywającymi sobie przejazdy na wyciągach narciarskich w Aspen, Colorado, czy innych kolacyjek dla znajomych, pod płaszczykiem “spotkań biznesowych” i wydatkach zbliżonych do maksimum na karcie, czyli 10 tysięcy, spowodowało, że w statystykach NCUA zostałem zapisany, jako najbardziej oszczędny dyrektor tamtej kadencji (2009 – 2012). Orderów z tego nie ma, ale jest czyste sumienie i spokój w patrzeniu w oczy tym, którzy w Unii składają swoje oszczędności.

Osobiście, na pewno nie oddam głosu na Krzysztofa Matyszczyka, bo uważam, że nie robi on nic dobrego dla naszej Unii. Ponadto usunąłbym z etatowych stanowisk tych ludzi, którzy byt wiele kosztują, a zbyt mało dobrego przynoszą… (wystarczy dokładniejsza analiza wydatków i każdy będzie wiedział kogo nowa rada (od maja) powinna zwolnić.

W następnym artykule zestawienia wyników finansowych naszej Unii z Unią Ukraińską.

 

 

 

Komentarze do “Coś cicho… o Unii Kredytowej”

  1. Sporek- 30 mar 2016 o 8:49 am

    Ja tam uważam, panie Sporek, że jak się nie umie pisać samemu pisać po polsku, to nie ma się podstaw do zarzucania komuś, że nie pisze po angielsku… No niestety, taka prawda…

  2. Frank- 30 mar 2016 o 3:16 pm

    co coz Matyszczyk I grupka zawlaszczyla Unie I tam dlugo dlugo nikt z „outsiders” nie wejdzie ostatni byl Staszewski – gratulacje dla P. Matyszczyka – prasa cicho o zebraniu

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz