Polonia kontra Polonia 3

9 stycznia, 2009

Był kiedyś papież, Rodrigo Borgia, rodem z Walencji. Po wyborze przyjął imię Aleksander VI. Miał czworo dzieci -w tym słynną Lukrecję, o której napisano sporo – i miał wiele, oficjalnych kochanek. Był jednym z największych tyranów, despotów i ludzi nieznoszących jakiejkolwiek opozycji. Był człowiekiem, któremu trzeba było wyłącznie przytakiwać. On wiedział wszystko najlepiej, on zawsze miał rację i nawet, kiedy kochał się z kolejną ladacznicą, to w/g niego wszystko było w imię Boga i najwyższych racji. Kiedy, ktoś mu się trochę nie podobał, pozbawiał go stanowiska, honorów, przywilejów, zabierał ziemie, zamki, pałace, wypędzał z Rzymu. Kiedy ktoś mu się bardzo nie podobał, nasyłał na niego swojego pierworodnego syna, Cesara, którego tuż po wyborze na papieża uczynił arcybiskupem, a kiedy ten zrzucił purpurę, uczynił go księciem. Przede wszystkim jednak wychował go na nieprawdopodobnego zbira, który bez wahania wykonywał krwawe rozkazy ojca, a czasem sam wyznaczał sobie „brudną” robotę. Z jego ręki i na rozkaz tatusia – papieża zginęli m. in. trzeci mąż jego siostry, Lukrecji -Alfonso V z Aragonu tylko dlatego, że Aluś VI tej rodziny nie lubił, choć zmusił córkę, aby tam właśnie za mąż się wydała – taki pojeb, a potem zadźgał, klęczącego przed tatusiem człowieka, którego Lukrecja autentycznie kochała i  to z wzajemnością, i którego dziecka właśnie się spodziewała, a który klęcząc błagał Alusiową świątobliwość o rękę córki, aliści zbój Cesare zadał cios z tyłu, aż krew siknęła na białą sukmanę, świeżo po łóżkowych eksploatacjach przez tatusia-papieża na nagie ciało założoną. Fajne były czasy, nie powiem. Nicość tej „dynastii” objawiła się pod koniec rządów totalną niechęcią i wrogością zarówno prostego ludu, jak i wysokich sfer ówczesnego świata. Arcybiskupi, członkowie tego samego kościoła podtruli Aleksandra, bo mieli dość despotyzmu i zagrabiania ich majątków. Pierworodny syn, najpierw arcybiskup, potem książę, a przez cały czas bandyta został pochowany nie na cmentarzu, ale pod dziedzińcem kościoła w Vianie, po którym codziennie przechodzą tysiące ludzi właśnie dlatego, żeby „po nim deptali”. Niesława, w jakiej zakończyła swoje rządy „dynastia” Borgiów był ostrzeżeniem dla wielu władców przez następne wieki. Życie zapłaciło im niełaską, ubóstwem i nicością właśnie.

Byli sobie komuniści; wszystko wiedzieli najlepiej. Kto się im nie podobał, pozbawiony był stanowiska, honorów, przywilejów. Kto się im sprzeciwiał musiał się liczyć z tym, że będzie pozbawiony wolności, pobity, torturowany, a nawet zabity. Niesława, w jakiej komuniści zakończyli swoją hegemonię winna być ostrzeżeniem dla następnych pokoleń ewentualnych możnowładców, tyranów, despotów i innych apodyktyków…

Był sobie bank, a w nim „board of directors”, czyli rada dyrektorów. Kto się nie podoba sześciu z jedenastu dyrektorów, pozbawiony zostaje możliwości bycia dofinansowanym np. w działalności kulturalnej…, albo przy organizacji Mikołaja dla maluczkich. Kto się im bardzo nie podoba, pozbawiony zostaje funkcji, przywilejów i honorów…

Rada Dyrektorów Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej usunęła ze swojego grona jedną z wybranych, w tzw. demokratycznych wyborach, członkinię tejże Rady. Na stronie Internetowej nie ukazała się najmniejsza nawet wzmianka tłumacząca, dlaczego, wybrana przez Członków pani Dyrektor pozbawiona została prawa udziału w pracach rady. Mijały miesiące i Członkowie składający do banku swoje codzienne „ofiary”, budując jego finansową potęgę nie doczekali się żadnego wytłumaczenia sytuacji, w której, wybrana przez nich Dyrektorka nie ma prawa współdecydować o losach ich pieniędzy.

Lojalnie i zgodnie z „paragrafami” pani Dyrektor nie wypowiadała się na ten temat, czując się zobligowaną tajemnicą służbową. Dzban nosił wodę, ale ucho w końcu się urwało i pani Dyrektor oddała sprawę do sądu, czując się po prostu pokrzywdzoną decyzją prezesa i pięciu, tak, jak on głosujących członków Rady.

Skoro sprawa jest w sądzie, to i przestała być tajemnicą,  a wgląd do dokumentów jest tak prosty, jak wypożyczenie książki w bibliotece. Dotarłem do tych dokumentów i to, co mnie najbardziej zaskoczyło, to decyzja sądu z dnia 12 grudnia, 2008 nakazująca przywrócenie rzeczonej pani Dyrektor w poczet Rady Dyrektorów, oraz zakaz zawieszania w obowiązkach, lub zastąpienia inną osobą, itp. Za trzy dni minie miesiąc, a rada Dyrektorów na decyzję sądu nie reaguje. Drugim dokumentem, jaki mnie poraził był zbiór tzw. „Affidavit in Support”, czyli w wolnym tłumaczeniu wniosków wspierających, broniących panią Dyrektor, napisanych i podpisanych indywidualnie przez czterech członków Rady Dyrektorów, którzy głosowali nie tak, jak chciałby pan prezes. A trzecim elementem, który mnie prawie powalił na podłogę ze…śmiechu było zdanie z obszernego „oskarżenia” pani Dyrektor, skleconego w okropnym, urzędowym języku przez samego prezesa Rady Dyrektorów. W każdym razie on to podpisał, a może klecił mu to jakiś wybitny radca prawny i może jeszcze po egzaminie w tzw. Bar Association of New York. Nieważne.

„Jedna baba, drugiej babie…”, tak się śpiewa na biesiadach, ale żeby prezes największego banku polonijnego na „obczyźnie” podśpiewywał sobie tę zbereźną pieśniczkę przy spisywaniu zarzutów pod adresem jednego ze swoich wdpółpracowników…? Nie wypada. Otóż zdanie to brzmi (najpierw po angielsku): „Your continual exclamations at BOD meetings of votes being „6-5 again” apparently was also shared with Mr. Gold who should have had no knowledge about votes of the BOD without being informed by a member of the BOD”. Znaczy to ni mniej, ni więcej tylko tyle, że: Pani bezustanne wykrzykiwanie, że na spotkaniach Rady Dyrektorów znów zagłosowano „6-5″ prawdopodobnie podzieliła pani również z Panem Gold, który nie powinien wiedzieć o sposobie głosowania w Radzie, nie będąc uprzednio poinformowanym przez kogoś z tejże Rady Dyrektorów”.

W języku angielskim słowo „apparently” znaczy: widoczny, oczywisty, pozorny, przypuszczalny. Więc pan prezes na podstawie przypuszczeń, pozorów, usuwa z rady ot, tak. Bo mu się tak apparently podoba.

„…without being informed by a member of the BOD” – nie będąc poinformowanym przez jakiegoś członka Rady, – Kłopot w tym, że Rada Dyrektorów, to jedenaście osób. Czemu akurat padło na tę jedną, konkretną? Pewnie dlatego, że wszystko jest takie apparently…?

Dajmy spokój kabaretowi. Martwi mnie co innego. Otóż za niezastosowanie się do decyzji sądu o przywróceniu Krystyny Myssura w poczet Rady Dyrektorów rzeczona Rada może otrzymać karę i to najprawdopodobniej finansową. Nie sądzę, aby firma ubezpieczająca nasz bank zgodziła się wziąć ten wydatek na siebie, jak w przypadku sprawy z Bożeną Kamińską, gdzie chodzi o uchybienie przepisom o zachowaniu tajemnicy danych osobistych Członka.  A przy okazji: wyrok w tej sprawie juz zapadł, a my ciągle słyszymy od Rady Dyrektorów, że „Kamińska chce 80 milionów”. Czy to taka postkomunistyczna propaganda…?

Skąd więc weźmą dyrektorzy, gdyby trzeba było zapłacić karę…? Byłoby fajnie, gdyby z własnych kieszeni. Chodzi tu o sześciu dyrektorów, którzy przegłosowali wniosek o usunięcie Krystyny Myssura z „boardu”. A jeśli nie z własnych kieszeni…? Nie sądzę, aby ktoś dał się nabrać prezesowi na kolejną „ściepę” w obronie „uciśnionych” dyrektorów, którzy, jak zwykle chcieli dobrze dla naszego banku…ha, ha, ha!!!

Rozprawa ma się odbyć 14 stycznia w Sądzie Najwyższym Stanu NY, przy 360 Adams Street, na Brooklynie, o godzinie 9:30. Przyjdę tam z notesem.

Chyba, że Sześciu Wspaniałych zagra na zwłokę…Wtedy napiszę – „a nie mówiłem…?”

A w ogóle to mam konkretne pytania do prezesa:

-Ile kosztowały naszą Unię sprawy sądowe za Pana kadencji?

-Ile z tego zapłaciła firma ubezpieczająca, a ile pokryte zostało z naszych pieniędzy?

-Kto z członków RD wyjeździł najwięcej na tzw. szkolenia i czy wyegzekwował pan czego się tam nauczył? (Hongkongi, Barcelony, Honolule i inne).

Chętnie zapoznałbym się z notatkami z Hongkongu na przykład. To musiały być arcyciekawe szkolenia…dzińgdzia, mińgdzia, bździńdzia…łan dala…

-Jakiej wysokości bonusy otrzymali funkcyjni pracownicy banku (świetnie zarabiający) i jak to się ma do bonusów, jakie otrzymali zwykli pracownicy?

-Jaki był zarobek naszej Unii w 2008 z owego, ponad miliard dolarów wartości, stanu finansowego?

Szef Komisji kongresowej przesłuchujący dyrektora Lehman Brothers zadał mu trzykrotnie pytanie: czy to, co zrobiłeś jest etyczne i uczciwe w stosunku do tych, których pieniędzy używałeś, aby dawać sobie bonusy? To samo pytanie zadawali dziennikarze, gdy odkryli, że funkcyjni „bankowcy” wyjechali sobie na kosztowne SPA, oczywiście za pieniądze tych, których oszukiwali.

Rada Dyrektorów naszej Unii Kredytowej znów odchodzi daleko od swoich Członków. Mam wrażenie, że tzw. „Oficjalny Komunikat Rady Dyrektorów” jest odwróceniem uwagi od czegoś bardzo ważnego. Tłumaczenie, że Centrum nie dostanie pieniędzy, bo Kamińska, to kompletna dziecinada. Czyli nie dobro Centrum jest troską RD, a jakaś tam zemsta na Kamińskiej. Jeśli o mnie chodzi, to prezesem Centrum mógłby być nawet jakiś bezdomny i nie powinno to mieć żadnego znaczenia w prowadzeniu opieki nad tą placówką przez bank, który powstał tylko dzięki temu, że założono Centrum Polsko-Słowiańskie. Klasą dyrektorów banku byłoby wzniesienie się ponad prywatne podziały i wspomaganie instytucji, która służy Polonii. Nieważne, kto jest, lub kto będzie prezesem CPS, – będę bronił tej instytucji, bo jest Polonii potrzebna. Jeśli coś jest nie tak, to istnieją „okrągle stoły”, rozmowy z władzami, Członkami itp. Przestańmy udawać wielkich bonzów, bo to jeszcze bardziej pokazuje, jak jesteśmy zakompleksieni, a przy tym, jak z powodu prywatnych sądów, osądów, antypatii niszczymy to, co dziesiątkami lat budowali oddani Polonii działacze. Opamiętajcie się!!

Komentarze do “Polonia kontra Polonia 3”

  1. Bozena Kaminska- 09 sty 2009 o 4:01 pm

    Moralizowanie za pieniądze

    „Kurier Plus” w wydaniu z dnia 19 grudnia 2008 roku zamieścił artykuł zatytułowany „Kto sieje wiatr…” Artykuł ten pełen jest insynuacji i kłamstw dotyczących zarówno mojej osoby jak i Centrum Polsko – Słowiańskiego. Przedstawione przez gazetę informacje nie mają żadnego odniesienia do rzeczywistości i jedynym celem tych oszczerczych pomówień jest zasianie w środowisku polonijnym fałszywego przekonania, że Centrum Polsko – Słowiańskie jest źle zarządzane, a moja skromna osoba jest zagrożeniem dla miliardowej organizacji jaką jest Polsko – Słowiańska Federalna Unia Kredytowa.

    Oczywiście przed publikacją tych świadomie zmanipulowanych kłamstw, nikt z przedstawicieli redakcji, nie raczył się skontaktować ani ze mną ani z żadnym członkiem rady dyrektorów Centrum Polsko – Słowiańskiego. Nikt nie wykonał żadnego telefonu, nikt nie raczył się pofatygować aby sprawdzić rzetelność przygotowywanego materiału. Tygodnik ustawił sam siebie w roli moralizatora, który „sieje wiatr i zbiera…” Bo przecież to co napisano w tej gazecie to zwykła sterta obelg napisana na specjalne zamówienie. Na czyje zamówienie? Na zamówienie grupy tych osób, które sprawują dzisiaj władzę w najbogatszej instytucji polonijnej jaką jest Polsko – Słowiańska Federalna Unia Kredytowa. Na zamówienie „grupy trzymającej władzę” w podzielonej radzie dyrektorów.

    W kręgach „Kuriera Plus” mówi się otwarcie, że autor artykułu „musiał napisać” to co napisał. Bo chcąc dalej wydawać gazetę trzeba siedzieć w kieszeni Unii Kredytowej. Poza dwoma prywatnymi wydawcami gazety, trzecim, niejawnym współwydawcą jest także Unia Kredytowa. To właśnie ta instytucja od lat zamieszcza całostronicowe płatne ogłoszenia w „Kurierze”. Dzięki tym wpłatom idącym rocznie w dziesiątki tysięcy dolarów pobieranych z członkowskich pieniędzy (co łatwo obliczyć 52 wydania rocznie razy $600 do $800 daje w sumie około 36 tysięcy dolarów rocznie) łatwo zrozumieć, dlaczego „Kurier Plus” w swoisty sposób został zmuszony aby się odpłacić swoim mocodawcom. „Kurier” musiał wykonać brudną robotę. Musiał kłamać na zamówienie.
    Kto nie wierzy niech sprawdzi. W tym wydaniu gazety, w którym zostałam w sposób podły i nieprawdziwy zaatakowana, Unia Kredytowa zamieściła aż dwa płatne i całostronicowe ogłoszenia, za które zapłaciła około 1,5 tysiąca dolarów. Jest to perfidne przekupywanie polonijnych mediów za członkowskie pieniądze. Kto nie zgadza się z „grupą sprawującą władzę w Unii” ten nie dostanie reklamy, ten nie dostanie ani grosza. Taki los spotkał m. in. wydawany przez Centrum Polsko – Słowiańskie miesięcznik „Centrum”, taki los spotyka od lat najbardziej znany, popularny wśród Polonii, jedyny polskojęzyczny i bezpłatny program telewizyjny działający pod auspicjami CP-S, a ostatnio także i radio „Rytm”, które ośmieliło się przeprowadzić ze mną wywiad. Czyli mamy dokładnie tak jak to było w PRL, od której uciekliśmy do „wolnej”Ameryki.

    Od szeregu lat żaden z przedstawicieli „Kuriera” nie pofatygował się na zebranie wyborcze naszej organizacji. Nigdy nie spotkał się za mną, ani z radą dyrektorów. Gdyby to zrobiono, to redakcja tygodnika otrzymałaby do ręki rozliczenie budżetu Centrum Polsko – Słowiańskiego i zobaczyłaby ten dokument na własne oczy. Ale sięganie po rzetelne informacje nie leży w naturze redakcji. Lepiej nie wgłębiać się w tajniki polonijnego życia. Łatwiej pluje się na zamówienie, za pieniądze Unii Kredytowej niż pisze niewygodną prawdę.

    Jeśli jakiejś instytucji grozi prywatyzacja, to prędzej dotyczy to Unii Kredytowej niż Centrum Polsko – Słowiańskiego. To Unia próbuje pozbywać się wszystkich niewygodnych dyrektorów, którzy patrzą innym na ręce i będąc w mniejszości są nieustannie zastraszani groźbą wyrzucenia, albo wręcz wyrzucani na podstawie absurdalnych oskarżeń jak to spotkało w ostatnich tygodniach niezmiernie zasłużoną dla Polonii Krystynę Myssurę, a w kolejce „do odstrzelenia” czekają: Irena Marchaj, dr Tomasz Bortnik, Wojciech Mleczko i Marzena Wierzbowska. Unia Kredytowa tak boi sie prawdy, że nie podała do wiadomości publicznej faktu wykluczenia z rady dyrektorów Unii Krystyny Myssury. Aby odwrócić uwagę od tego faktu przypuszczono prasowy atak na moją osobę. Czemu nie napisał o tym „Kurier Plus”? Bo pisanie o tym co naprawdę dzieje się w Unii Kredytowej może się nieopłacić i w efekcie utraci się bogatego sponsora.

    Redakcja gazety proponuje „jak najszybsze obrady okrągłego stołu z udziałem Unii i Centrum”. Gdyby ktoś zechciał się pofatygować do Centrum to mógłby otrzymać gruby wykaz listów z ostatnich czterech lat z prośbą o spotkanie z przedstawicielami Unii. Jedyną odpowiedzią na moje liczne telefony, listy, e-maile i prośby w tej sprawie było całkowite milczenie Unii Kredytowej. Ostatnio członkowie „Centrum” przekazali przewodniczącemy rady dyrektorów Unii, panu Krzysztofowi Matyszczykowi list podpisany przez ponad sto osób, które chciały spotkać się z nim i porozmawiać na takie tematy jak przekazywanie składek członkowskich na rzecz „Centrum” i współpraca między oboma organizacjami. To zaproszenie zostało całkowicie zignorowane, więc trudno się dziwić, że seniorzy sami zdecydowali się odwiedzić pana Matyszczyka w jego biurze, na co zareagował wezwaniem policji. Jedyną gazetą, która zamieściła krótką notatkę na temat demonstracji pod Unią był „Super Express”. Demostrację pokazała też telewizja US Polsat. Można ją oglądnąć też w internecie http://www.youtube.com/watch?v=GHRcxrZRvN8 Reszta polonijnej prasy, której przedstawiciele byli zaproszeni na demonstrację w obawie o utratę dziesiątków tysięcy dolarów, na wszelki wypadek, nie pojawili się wcale. Za małym wyjątkiem. Demonstrację pilnie obserwowała pani redaktor naczelny „Kuriera Plus”, Zofia Kłopotowska. Jednak ani słowem nie wspomniała na łamach swej gazety o tym proteście, w którym udział wzięło ponad sto osób.

    „Kurier” i inne „sponsorowane” przez Unię polonijne media nigdy nie informują ile pieniędzy wydawane jest na „reklamę”. A są to kwoty idące w setki tysięcy dolarów. Są to setki tysięcy dolarów wyciągnięte z kieszeni członków Unii. Chcemy otrzymywać dywidendy? To co z tego, że chcemy. Unia woli wydawać pieniądze na reklamy, na procesy sądowe, na odszkodowania dla wyrzucanych z pracy pracowników, na podróże służbowe, na organizacje, w których działają „spolegliwi” prezesi, na przekraczanie kosztów inwestycyjnych idące w miliony dolarów, tak jak to było na McGuinnes a teraz dzieje się na Maspeth. Nowy oddział miał być otwarty we wrześniu, a do dzisiaj jest jeszcze placem budowy. Kto za to płaci?

    W tekście artykułu czytamy: „Centrum może samo sobie zbierać składki (tak dzieje się w innych instytucjach tego typu) ale wiadomo, że to jest możliwe tylko teoretycznie, i że może to być duży cios finansowy dla Centrum.” Wszystko się zgadza. Kurier aż zaciera rece z radości, że Centrum pozostanie bez składek i wreszcie przestanie istnieć. Żeby wszystko było jasne to dwie inne organizacje sponsorujące: Fundacja Kulturalna w Clark (New Jersey) i Friends fo Copiague (Long Islnad) otrzymują bez przeszkód składki pobierane przez Unię. Tylko członkowie Centrum są dyskryminowani. I tylko Centrum każdego roku otrzymuje coraz to mniejsze wpłaty. Dwie inne organizacje otrzymują co roku większe wpłaty plus idące najprawdopodobniej w dziesiątki tysięcy dolarów dofinansowania. Czy Unia nie zechciałaby podać do wiadomości publicznej ile dofinansowania w roku 2008 dostało Centrum, a ile dwie pozostałe organizacje sponsorujące? Członkowie mają pełne prawo do otrzymania takiej informacji.
    Centrum razem z Unią przez całe lata organizowało imprezę dla dzieci w okresie świątecznym. Centrum, jako organizator imprezy zamawiało Św. Mikołaja, który rozdawał maluchom prezenty. Był też pokaz czarnej magii, były łakocie i wspólna dyskoteka. To było swoistą tradycją. Wspólną wizytówką obu organizacji. Każdego roku Unia była sponsorem imprezy i przekazywała 8 tysięcy na jej organizację. W roku ubiegłym ponownie zamieściliśmy ogłoszenia o wspólnej świątecznej imprezie dla dzieci. Poprosiliśmy Unię o sponsorowanie. Zamiast pieniędzy otrzymaliśmy polecenie przedstawienia rachunków na poniesione przez nas wydatki. Spełniliśmy i tę prośbę przekazując rachunki z wydatkami poniesionymi przez „Centrum”. Wydaliśmy w sumie około 8 tysięcy dolarów. Od Unii otrzymaliśmy czek na 1 tysiąc dolarów. Pan Matyszczyk i „grupa trzymająca władzę” dosadnie w ten sposób pokazała gdzie mają polskie dzieci i ich rodziców pozbawiając ich w tym roku najpiękniejszej imprezy jaka z myślą o maluchach była przez długie lata organizowana na Greenpoincie.

    Jeśli „Kurier Plus” chce na poważnie pisać o problemach Centrum i Unii Kredytowej to niech nie pisze bzdur o 80 milionach dolarów. Bo proces się zakończył i 16 grudnia pan Matyszczyk oraz pozostali dyrektorzy Unii głosowali za zakończeniem mojej sprawy. Zgodnie z postanowieniem sądu Unia Kredytowa będzie musiała sprostować na łamach prasy polonijnej nieprawdziwe informacje dotyczące mojej osoby. A jeśli sędzia dowie się o tym jakie fałszywe informacje na mój temat publikuje teraz Unia to mogą z tego wyniknąć spore problemy i znowu nieświadomi niczego członkowie za to zapłacą…
    Pan dobrze wie, panie przewodniczący rady dyrektorów Unii, panie Krzysztofie Matyszczyk, że zanim zaczął się proces to chciałam spotkać się z radą dyrektorów i załatwić sprawę polubownie – jedną publikacją zamieszczoną na łamach prasy i dotyczącą sprostowania krzywdzącego mnie i fałszywego oskarżenia o nielegalne zaciągnięcie pożyczki. Odpowiedzią z pana strony było „z Kamińską nie będziemy rozmawiać”. Jest to tym bardziej podłe, że taką samą jak ja, w pełni legalną pożyczkę zaciągnął w Unii Kredytowej także i pan. I moja była skazana na „nielegalność”, a pana pożyczka była OK.

    Zamiast zatem pisać brednie o betonie w „Centrum” warto napisać o betonowym dyrektorze Unii panu Krzysztofie Matyszczyku, który od kilkunastu lat zasiada w radzie dyrektorów Unii Kredytowej i traktuje ją jak swoją własność. Był on osobą odpowiedzialną za wprowadzenie zarządu komisarycznego, bo sprzeciwiał sie wprowadzeniu zmian nakazanych przez NCUA. Może warto też spytać betonowego przewodniczącego ile kosztowały wydatki związane z zarządem komisarycznym. Kto był za nie odpowiedzialny? Ile pieniędzy zostało wydanych z członkowskich pieniędzy na bezsensowny proces, w którym próbowano wykazać, ze 6,500 nielegalnych transakcji dokonanych w Unii jest sprawą błahą, za którą nikt nie ponosi odpowiedzialności i za którą zapłacą niczego nieświadomi Członkowie. I może warto jeszcze zadać jedno pytanie. Co się stało z ponad 60 tysiącami dolarów wpłaconymi na pana konto przez kilkunastu członków Unii na prowadzenie procesu z NCUA przez wyrzuconych z Unii przez władze federalne dyrektorów (w tym także pana, panie Matyszczyk). Ci ludzie zostali przez pana podwójnie oszukani. Po raz pierwszy gdy przekonywał ich pan razem z Marcinem Sarem, że Schulman – adwokat reprezentujący władze federalne – chce zniszczyć polską Unię Kredytową i potrzebne są pieniądze na wytoczenie procesu NCUA. Po raz drugi zostali oszukani zapewnieniem, że gdy tylko pan wróci do Unii to wszystkie pieniądze zostaną zwrócone. Trzeba nadmienić, że na pana konto wpłacono ponad 60 tysięcy dolarów, a niektóre osoby wypłacały z własnej kieszeni nawet po 10 tysięcy dolarów mając do pana zaufanie.

    To dawne zaufanie prysnęło jak mydlana bańka. Nikt nie dostał żadnego podziękowania. Nikt nie dostał żadnego rozliczenia. Pan wolałby zapomnieć o tej sprawie i o tych pieniądzach. Dlatego strasznie panu zależy na pozbyciu się z rady dyrektorów tych osób, które kiedyś wpłacały tysiące dolarów na pana konto, wierząc, że ratują Unię Kredytową. A tak naprawdę ratowały pana i pańskich kolegów.
    To są sprawy, które tak szczelnie chce pan ukryć przed Polonią. To są te sprawy, które powodują, że jest pan „betonowym dyrektorem”, bojącym się, że pewnego dnia zostanie napisana inna historia Unii Kredytowej niż ta, którą dzisiaj dyktuje pan za pieniądze członkowskie polonijnym mediom.

  2. Andrzej- 10 sty 2009 o 4:28 pm

    Nie ma honoru wsrod zlodziei.

  3. Jacek Bakowski- 12 sty 2009 o 1:59 pm

    Janusz!
    Pomyslnosci w Nowym Roku!
    Zdrowia i powodzenia w prowadzeniu dalszej dzialalnosci impresaryjnej!!!
    Zawsze z duzym zainteresowaniem czytam Twoje komentarze o polonijnym zyciu – szkoda tylko ze co i raz nasuwa sie okreslenie „…polonijne bagienko…”.
    Pamietam, jak przed laty, tutejsi przedstawiciele PRL kierowali polonijnymi srodkami masowego przekazu wlasnie uzywajac bodzcow ekonomicznych – dajac im ogloszenia lub nie – w zaleznosci od tego czy gazeta pisala to co owczesnym wladzom w Polsce bylo na reke.
    Wowczas byly to ogloszenia PEKAO i innych firm polskich dzialajacych na tutejszym rynku.
    Obecnie mysleniem Polonii chce sterowac Unia Kredytowa – uzywajac tych samych wyprobowanych metod.
    Stad tez trudno znalezc publikacje ktora zamiesci opinie sprzeczne z oficjalna linia kilku dyrektorow Unii.
    A tych dyrektorow, ktorzy pozwalaja sobie na wolnomyslicielstwo, po prostu wyrzucamy za burte!
    Taki mamy wlasnie przypadek z Krystyna Myssura, ktora odwazyla sie glosowac nie tak jak zyczyl sobie prezes Matyszczyk…
    Krystyna Myssura, ktora wybrana zostala kilkakrotnie do Rady Dyrektorow dlatego ze od lat dzialala na rzecz Polonii i znana byla z niezaleznego przedstawiania swoich pogladow.
    Mam nadzieje ze Krystyna zostanie przywrocona do pozycji czlonkini Rady Dyrektorow – i ze w prasie przeczytamy obiektywne komentarze kto i dlaczego probowal sie jej pozbyc…
    Spodziewam sie ze rowniez uslyszymy od innych czlonkow Rady czy i jakie presje wywierane byly na nich azeby zmusic ich do bezwolnego wykonywania polecen prezesa Matyszczyka.
    Jezeli juz mowa o p.Matyszczyku – ja tez zlozylem na jego rece czeki – pieniadze ktore mialy pomoc w walce o polonijna instytucje finansowa. Ja tez nie otrzymalem rozliczenia ze zlozonych pieniedzy. Niedawno, kilka osob w podobnej sytuacji jak nasza, prosily, pisemnie, o rozliczenie – oczywiscie cala sprawa zostala zignorowana – bo niby jakim prawem p.Matyszczyk ma sie rozliczyc z tysiecy dolarow ktore przeszly przez konto jego firmy?!
    Jak zostaly rozchodowane nasze pieniadze??!!
    Mam nadzieje ze ktoregos dnia wrocimy do tematu – na lamach WOLNEJ prasy polonijnej…
    Pozdrowienia
    Jacek Bakowski
    p.s. cale szczescie ze Internet pozwala nam wymieniac poglady – z mozliwoscia dotarcia do wielu czytelnikow.
    p.p.s.s. – i jeszcze jeden komentarz – rozumiem ze czlonkowie Rady Dyrektorow jezdza na przerozne szkolenia – szkolenia ktore pomagaja im lepiej poznac tajniki dzialalnosci bankowej – jakkolwiek warunkiem uczestniczenia w podobnych wyjazdach winna byc biegla znajomosc jezyka angielskiego -tajemnica poliszynela jest ze niektorzy z czlonkow Rady maja trudnosci ze zrozumieniem tresci wykladow i seminariow… Jezeli moje informacje sa prawdziwe, to Unia powinna zaangazowac tlumaczy ktorzy beda towarzyszyc wyjezdzajacym…
    A z pewnoscia jednym z warunkow kandydowania do wladz Unii winna byc biegla znajomosc jezyka w ktorym czlonkowie Rady komunikuja sie z angielskojezycznymi konsultantami, wykladowcami jak tez wladzami NCUA!

  4. Niema znaczenia- 19 sty 2009 o 11:24 pm

    Po przeczytaniu nawet koń nie byłby w stanie zarżec! Pewnie raczej wierzgałby. Pani Bozeno należy się pani wianek z lilji białych utkany. Nieskalana.Boska.

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz