Szlachetność i blichtr
Jan Sporek 14 maja, 2009
Na tytułowych stronach amerykańskich magazynów etatowo robią takie gwiazdy, jak Tom Cruise, Madonna, Brad Pitt; a to zaadoptowali dziecko w środkowej Afryce, albo zachodniej, albo tej piaszczystej, obojętne; a to rozwodzą się, a to trzymają żonę krótko itp. a żądne plotek gosposie domowe i nie tylko, zachłystują się tymi sensacjami i wspierają kasę bulwarowców, albo, co przykrzejsze renomowanych magazynów.
Wszystkie one przeoczyły jedną, niezwykle wartościową postać: Denzel Washington, czarnoskóry, wybitny aktor, który niedawno dał wzorcowy przykład cichego patriotyzmu i miłości do ludzi, zwłaszcza tych doświadczonych decyzjami polityków, czyli żołnierzy poszkodowanych w wojnie na Środkowym Wschodzie.
Jest w Teksasie miasteczko San Antonio, a w nim Brooke Army Medical Center – Centrum Medyczne Armii, które wzięło swoją nazwę od komendanta stacji szpitalnej w latach 1929 -1933 Generała-Brygadiera Rogera Brooke.
BAMC jest najnowocześniejszym centrum medycznym, do którego trafiają żołnierze armii amerykańskiej, których transportuje się tutaj z Niemiec. Najczęściej są to ofiary zamachów bombowych; połamani, poparzeni, po prostu kaleki. Dla rodzin wizytujących żołnierzy pobudowano hotele tzw. Fisher Houses. I jest ich coraz bardziej niewystarczająca ilość.
Denzel Washington, który odwiedził to miejsce ze swoją rodziną pytał o mnóstwo spraw. Oprowadzono go po całym obiekcie. Oczywiście podzielono się z nim informacją, że miejsc w hotelach dla odwiedzających rodzin jest za mało. W pewnym momencie aktor zapytał „ile wynosi całościowy koszt wybudowania takiego hotelu?” Kiedy odpowiedziano mu na to pytanie wyjął książeczkę czekową i wypisał czek na całą wartość.
Jak to się dzieje? Czy to Ameryka tak wychowuje ludzi, czy trzeba mieć coś takiego w sobie, co każe myśleć o innych? Nie wierzę, że ten znakomity aktor szuka poklasku; nie wierzę, że szuka rozgłosu. Głupawe wyskoki gwiazd zajmują pierwsze strony. „Wyczyn” Denzela Washingtona nie znalazł się nawet na trzeciej stronie poważnych gazet. Na pierwszą stronę dały go gazety w San Antonio.
Z jednej strony niezwykle szlachetny gest, z drugiej komercyjny blichtr. Społeczeństwo wychowywane przez gazety, telewizję nie dostaje przykładów wielkości. Zarzuca się je sensacjami z pogranicza marginesu, albo i marginesu w pełnym tego słowa znaczeniu. Może to i pokazuje, jak nie powinno się żyć, czego nie powinno się robić. Czy nie lepiej jednak pokazać jak powinno się żyć, co powinno się robić?
Szanowny Gospodarzu,
Nie wiem, czy umiesci P. moj komentarz (blog zamkniety, dla ZA i PRZECIW – ale to dot.tematu- psc/psfcu, i bardzo dobrze ,ze tak sie stalo) – nie ma to znaczenia dla mnie, gdyz glownie chcialam podzielic sie z Panem moja opinia na ten temat – a Pan mam nadzieje przeczyta go.
Trafne spostrzezenie i temat na czasie.
Moim zdaniem, to zanik patriotyzmu i wychowania dzieci w wartosciach konserwatywnych, a dzieje sie tak juz od lat 60-tych, co powoli przynosi owoce. Poczatkowo Ameryka opierala sie temu, ale dzis widac, ze chyli sie ku upadkowi. Natomiast Prezydent Obama pedzi pelna para ku socjalizmowi. Decyzje jakie podejmuje sa bardzo krotkowzroczne- na dzis – w zaleznosci z ktorej strony jest nacisk czy atak. Jego polityka zagraniczna jest wrecz fatalna. Obawiam sie, ze nasze dzieci w przyszlosci beda musialy emigrowac, tak jak my (tylko ze z Ameryki). Jezeli Europa wroci do wartosci to pobije Ameryke – o ile juz nie pobila?.
Kiedys przy jakiejs dyskusji powiedzialam – ze ludzie wielcy zawsze sa cisi.
Media, prasa – promuja- przemoc, sile, cwaniactwo, itp.-wrecz odwrotne do wartosci jakie pokazal P.Denzel Washington. Pokazanie mlodziezy, dzieciom takich wartosci jak; honor,milosc do ludzi, wspolczucie, wiare,potrzebe pomocy w danej sytuacji czy chwili
jest dla nich zaprzeczeniem istnienia.
Wychowanie polega na pokazaniu dobrego przykladu wlasnie na wlasnej osobie. Wymagajac od siebie mozemy wymagac od innych. Poniewaz liberalowie (prasa, media, demokraci) sa zbrukani i tonacy w klamstwach, dlatego poja spoleczenstwo; aferami, plotkami, sensacjami ( to co latwe i niskie) – podobnie jak robil to Urban w PRL-u pral mozgi w intelig. sposob.
Narazie pozdrawiam,
Maria