Szlachta XXI wieku
Jan Sporek 18 maja, 2010
Zgoda buduje…niezgoda rujnuje. Hasło PO zamiast łagodzić atmosferę wprowadza potworny ferment, sieje wrogość i nadal pluje po konkurentach, w szczególności zaś po Jarosławie Kaczyńskim. Spotkanie ponad stu osobowej grupy wspierającej Komorowskiego w Łazienkach zawierało taką dawkę podłości i „wojny”, że chyba tylko ślepi i głusi mogą uwierzyć w dobre intencje tak Komorowskiego, Tuska, jak i całej Paltformy.
Oto wypowiedzi komentatorów politycznych:
Andrzej Stankiewicz, z „Newsweeka”: „To, co opowiadał Władysław Bartoszewski, to co opowiadał Andrzej Wajda, to są rzeczy absolutnie niedopuszczalne. Nie ma w Polsce wojny domowej i bez względu na to, kto te wybory wygra, nie będzie żadnej wojny domowej”.
Rafał Ziemkiewicz – „Rzeczpospolita”: „To, co wydarzyło się wczoraj to reanimacja Unii Demokratycznej. Wróciła do nas partia ludzi, którzy się uważają za jedyną elitę w Polsce, ludzi, którzy uważają, że jeżeli oni cokolwiek powiedzą, to cały naród tego powinien słuchać, bo oni są – jak to ujął D. Tusk – „dumą szlachty polskiej”, więc jaśnie panami, których naród niedocywilizowany słuchać powinien”. Znamienne, że PiS przywołuje pamięć i przykłady bohaterów narodowych, którzy poświęcili swoje życie Ojczyźnie i na ich przykładach chce budować patriotyzm i umiłowanie Polski. Tuskowi tęskno do feudalizmu, do szlachty. Istotnie znamienne.
Komorowski usprawiedliwia, a jakże ten bełkot szlachty XXI wieku i mówi, że niektórzy prelegenci „wciąż są zranieni tym, co usłyszeli przed laty”.
A, że intelektem i elokwencją jednak nie grzeszy, to wyszło takie zabebłane usprawiedliwienie: „Widać, że są to zadawnione obawy, zadawnione także poczucie, czasami krzywdy osobistej. Myślę, że nie warto tego tematu rozwijać”.
Po pierwsze – cóż takiego i kiedy usłyszał Wajda, co strasznego i kiedyusłyszał Bartoszewski? Poza wszystkim pan Komorowski swoim zwyczajem informuje, że „nie warto tego tematu rozwijać”. Niedawno oświadczył, że znajdywanie szczątków samolotu, ciał ofiar na smoleńskim cmentarzysku, to też nieważne sprawy. Dla niego teraz ważne jest udawać prezydenta, spieszyć się z decyzjami.
Ileż usłyszał tragicznie zmarły Prezydent Kaczyński? Ileż usłyszał Jego brat?
Trudno za wspomnienie zadawnionych ran uznać słowa Andrzeja Wajdy, wygłoszone w pozie conajmniej Hamleta, ale głosem kpiącego kabareciarza:
„Jeżeli ksiądz biskup przemyski mówi – no, jeżeli Pan Bóg musiał ten samolot koniecznie zrzucić, to nie mógł 7-ego? A ja 7-ego leciałem właśnie z panem premierem. No…”
Akurat Wajda był w przeszłości bardzo skrzywdzony. Święta krowa wyhodowana na komunistycznym cycku, któremu nikt marnego słowa nie powiedział po reformacji. Ale w/g Marszałka Komorowskiego on ma „zadawnione krzywdy”. Cóż za hipokryzja…
A kiedy biskup przemyski wypowiedział te słowa? NIGDY!!!
Trudno się dziwić, że reakcją było natychmiastowe żądanie od Wajdy sprostowania i Komunikat Kurii Metropolitalnej w Przemyślu:
„Tego rodzaju nieodpowiedzialna wypowiedź Członka Komitetu Honorowego jest niegodna ludzi kultury politycznej (…) Fałszywie przedstawia nauczanie przemyskich Księży Biskupów, którzy, jak słyszeliśmy to wielokrotnie, z wielką troską i bólem wypowiadali się na temat tragedii pod Smoleńskiem.”
Oczywiście do gry wrócił Palikot, a jakże i na swoim blogu oznajmił, jak na filozofa przystało: „PRZESTAŃMY PŁACIĆ ABONAMENT, jeżeli jeszcze z jakiegoś powodu płaciliśmy. Dzisiejsza TVP nie ma także nic wspólnego z innym pojęciem „publiczny”.
W domach publicznych dostaje się to za co się płaci. Za TVP się płaci, ale dostaje coś, czego nie chce się słyszeć, ogladać, czy uczestniczyć”.
Atak platformerskiego „stańczyka” na telewizję publiczną stawia definitywną kropkę nad „i”, jeśli chodzi o zamknięcie niezależnych źródeł informacji dla społeczeństwa. Filozof Palikot wypowiada się w imieniu całego społeczeństwa, które miesiąc temu dało wyraz oburzenia w stosunku do preferowanych przez niego mediów za kłamstwa, manipulowanie opinią publiczną i całe to błoto, którym karmiono je, bo zgodziło się na „spokój i miłość”. Elita atakuje, wracają czasy starego, „dobrego” komunizmu-zamordyzmu. Tylko różnica między obecnie panującą „szlachtą”, a tamtymi kacykami jest taka, że „tamci” przynajmniej czegoś się bali. Wbrew pozorom byli w dużym strachu, aby nie popełnić błędu typu dwie wille, dwa samochody itp. Chcieli zachować pozory. Oni z założenia trzymali cenzurę, z założenia chcieli mieć społeczeństwo wymanipulowane i zakneblowane. Obecna „szlachta” ogranicza w imię demokracji, kłamie w imię ogólnego „dobra” i „rozwoju Polski w duchu europejskim”
Mamy więc „zgodę, co buduje”, tyle że budowniczy do luftu.