Z wizą, czy bez wizy?
Jan Sporek 1 czerwca, 2011
Konkretów nie było. Obama był i odleciał. Ponoć ze wszystkich prezydentów USA bajdurzących o bezwizowym ruchu między Polską, a Stanami, on bajdurzył “najkonkretniej’”. To zacznijmy odliczać czas. Korespondent telewizji przyjechał na Piątą Aleję i zrobił wywiad z polinijnym dziennikarzem, menedzerką salonu z Piątej Alei, biznesmenem i aktorem. Skupiła się nasza telewizja na tych bdzetach, zamydlających oczy Polakom i ani słowem o pozostałych aspektach tej, wiekopomnej wizyty. Pytani “do kamery” martwili się, że 140 dolarów za wizę, to niewygoda dla tych, którzy chcieliby robić zakupy na Piątej Alei. Dziwni to bogacze, którym przy parze butów za 600, czy więcej dolarów i tysiącu na samolot przeszkadza wydatek 140 na wizę. Cały ten wrzask o rychłym “zwycięstwie” w sprawie wiz, to spóźnione o wiele lat satysfakcje, okupione śmiercią polskich żołnierzy we wschodniej wojnie, wykpieniem naszych instytucji w kontraktach, zakupem F-16, mamieniem o tarczy, ale i wykorzystaniem Polski do założenia więzienia dla terrorystów. Co za cyznizm. Jeśli będzie bez wiz, to na pewno nie będą tu przyjeżdżali ludzie, co to “za chlebem”, a jedynie ci, których naprawdę na to stać. Więc dla kogo to bezwizie? Będą przyjeżdżać turystycznie i chwała w tej sprawie. Amerykanie wiedzieli jednak, co robią odciągając tę kwestię. I tak zdziwienie będzie duże, bo czętotliwość przyjazdów będzie niewielka, a i liczba chętnych nie będzie imponująca. Przecie tu drożyzna z dnia, na dzień większa, a prawda jest taka, że nie ma tu już produktów, którymi można by zaskoczyć Polki i Polaków. Przekonałem się o tym będąc w Polsce; eleganckie kreacje, świetny sprzęt. Czy sensem będzie wydawanie tysiąca dolarów na samolot, zamiast kupić sobie dany produkt w rodzimym kraju? Poza wszystkim, Polacy powinni pójść po rozum do głowy i robić zakupy u siebie i jak najwięcej wyrobów ojczyźnianych. Bo rychło może się okazać, że będzie, jak w Stanach z chińszczyzną. Pewna dziennikarka obliczyła niedawno, że gdyby Amerykanie kupowali wyłącżnie produkty amerykańskie, to Stany wzbogacałyby się miesięcznie o 200 milionów dolarów. A polski rząd namawia, swoich “podwładnych”, aby wydawali swoje pieniądze poza krajem. Cóż za głupota, co za krótkowzroczność. Ale, jak widać ten rząd zrobi wszystko dla płytkiego Pi-Aru, a jeszcze głupsze media dostają orgazmu wciskając te plewy w mózgi oglądaczy telewizyjnych i czytaczy gazet. No, to zatykajmy Amerykanom dziurę budżetową i pogłębiajmy swoją. Na zdrowie. Czy rzeczywiście wizy, to największy poroblem w stosunkach polsko-amerykańskich? Czy wiemy coś o gazie łupkowym, czy wiemy coś o odszkodowaniach za holocaust (zapomnieliśmy list obecnej sekretarz stanu, domagającej się jak najszybszego rozpoczęcia przez Polskę spłacania należności tym, co przez wieki najlepiej mieli się w Polsce?). Jakoś środki masowego przekazu w Polsce nie informują o tych sprawach. A czy wiemy coś o śledztwie smoleńskim, o zdjęciach, jakie na pewno zrobiła agencja NASA? Dowiedziałem się przy tej okazji, że obecny prezydent, to też Polak, bo … mieszkał w Chicago i przez to nabył lechicką krew. Warto więc przypomnieć, że o Polakach w Chicago przypomniał sobie dopiero w kampanii wyborczej. Banialuki i puste słowa, łechcące naiwnych polityków rządzących Polską, którzy umiejętnie zrobią z tego armatnie mięso na potrzeby zbliżającej się kampanii wyborczej, a społeczeństwo to kupi, bo już nie takie błyskotki kupowało. Oj, Narodzie, Narodzie, jakiś ty naiwny. Że niby szerokim łukiem ominął Angelę? I co z tego? Wróci do niej i to szybciej, niż nam się wszystkim wydaje. Nie brałbym tego, jako argument, że nagle jesteśmy potęgą większą, niż Niemcy. Mr. O. wie, co robi. Zbliżają się wybory. Właśnie “nadrobił” grę w golfa, podczas pogrzebu zamordowanego Prezydenta Polski, Lecha Kaczyńskiego. Przynajmniej tak mu się wydaje. On doskonale wie, jak podpadł Polakom tam i tu. I teraz połechtał wszystkich. Czy rzeczywiście wszystkich? Obym się mylił, ale na to, czy mam rację musimy trochę poczekać. Przy okazji dowiedziałem się, że prezydent USA, jest prorokiem, – zapowiedział wszak, że odwiedzi Polskę za dwa lata. Jako turysta, czy jako prezydent? Bo wybory za rok. To już wie, że wygra, czy tak pokochał nasz kraj, że nawet, jak przegra, to przyleci połazić po Tatrach? …To już go lubię.
PS: Następny tekst dotyczyć będzie dramatycznej sytuacji polonijnych mediów w świetle ostatnich „dziwnych” sprzedaży.