Wielkanoc
Jan Sporek 30 marca, 2013
Słowo z dwóch słów: Wielka Noc;
Zmartychwstanie; Z Martwych Wstanie.
Tylko chyba język polski tak genialnie pozlepiał te słowa.
Wielki Piątek, 29 marca, 2013. Przyznaję przed sobą, ale i przed Czytelnikami, że czuję się od rana dziwnie. Po porannej spowiedzi w kościele Św. Stanisława Kostki nie miałem ochoty na pracę. Poszedłem na bardzo długi spacer i Greenpoint wydał mi się inny. Pewnie dlatego, że czułem obecność Boga; – ludzie piękni, kłaniający się, park już prawie zielony tygodniową wiosną. Przy wejściu przywitał mnie potężny pies mojego przyjaciela. To najserdeczniejsze w ostarnim czasie stworzenie dla mnie. Nie pytał, gdzie byłem, dlaczego tak długo nie spotkaliśmy się na parkowych ścieżkach; kręcił tym swoim “uśmiechniętym” łbem, machał ogonem, obijając swoje żebra i tulił się do moich nóg, a potem lizał moje dłonie “mówiąc” bezgłośnie: strasznie się stęskniłem; tak się cieszę, że cię widzę.
Przyjaciel stwierdził, że on z nikim tak się nie wita, “widać czuje same pozytywy”-
“A psy to czują, oj czują”- dodał z uśmiechem.
Nic mnie nie denerwowało, wszystko było, jak nagroda i wszystko czyste, jak niebo nade mną.
Wieczorne nabożeństwo, jakże inne od wszystkich;- kościół wypełniony od ściany, do ściany i wszystkie ławki.
-Co robią teraz rządcy tego świata, co robią rządcy mojej Ojczyzny? Poszli na nabożeństwo, czy się wstydzą? A celebryci?
Dziwna myśl wpadła mi do głowy, gdy ksiądz o krzyżu mówił w homilii: Polska walczyła z Krzyżem. Ta Papieska Polska, z tysiącletnim chrześcijaństwem i Matką Boską w klapie, “Sobieską husarią” i “Jagiellońską ciężką jazdą”. Cóż zostało z nauk Jana Pawła? Co się stało na Krakowskim Przedmieściu? Dlaczego? Dlaczego obecny prezydent rozpoczął od usunięcia Krzyża? Dlatego młodzież tak lżyła, kpiła i wyszydzała? Co stało się z Polską i Polakami w tym krótkim kilkuleciu od śmierci największego z nas?
Wielkanoc, to czas znaków. Tuż przed Wielkanocą dostaliśmy Papieża, który od pierwszych słów zaskakuje świat. Wierzących i niewierzących.
Jednym z największych objawień Wielkanocnych był nie kto inny, a Wolfgang Amadeusz Mozart. Jego geniusz Bóg objawił właśnie w Wielkanoc, 1770 roku, sto czterdzieści lat po tym, jak powstało najwspanialsze dzieło włoskiego kompozytora, Gregorio Allegriego (1582-1652), “Miserere mei, Deus”. Cudowny utwór napisany na dwa chóry; jeden pięcio-, drugi czterogłosowy. Ten genialny utwór wykonywany był w Kaplicy Sykstyńskiej przez prawie półtora wieku wyłącznie w środę Wielkiego Tygodnia i w Wielki Piątek. Nuty były trzymane w sejfie pod zamknięciem. Skopiowanie ich, lub wykonanie tego dzieła gdziekolwiek indziej obłożone było ekskomuniką. I oto, czternastoletni Wolfgang, bawiący z ojcem w Rzymie w okresie Wielkiego Tygodnia wraca do swojej kwatery, po środowym nabożeństwie, siada przy swoim pulpicie i z pamięci spisuje każdy głos z osobna. W Wielki Piątek wraca do kaplicy, by “dosłuchać” szczegółów i wprowadzić niewielkie korekty. Przekazuje ten spisany przez siebie, a okryty zaklętą tajemnicą utwór angielskiemu historykowi, Dr. Charlesowi Burney’owi. Ten zabiera go do Londynu i…publikuje. Mozartowi grozi ekskomunika. Papież wzywa młodego Amadeusza do Rzymu, ale zamiast ekskomunikować chłopca wychwala publicznie jego geniusz. Od tego momentu cofnięty zostaje zakaz publikowania i wykonywania Miserere w innych, niż Kaplica Sykstyńska miejscach. Wielkanocny cud. Miserere staje się jednym z najbardziej popularnych utworów śpiewanych przez chóry na całym świecie. Do dziś, w wielu świątyniach jest częścią wielkopiątkowych nabożeństw. A Mozart objawia największy geniusz w historii muzyki. Wszystko, co napisał jest genialne. Genialnie wielka jest też ilość dzieł, jakie skomponował. Naukowcy udowodnili, że aby przepisać ręcznie wszystkie utwory Mozarta (małe formy, koncerty, opery, po prostu wszystko), trzeba by pracować codziennie po osiem godzin przez około 60 lat. Mozart tworzył przy świeczce, pisał gęsim piórem, żył 35 lat, zaczął komponować, gdy miał sześć, przez półtora roku, gdy wpadł w konflikt z ojcem nie napisał ani jednej nutki, a więc tworzył lat dwadzieścia siedem (!)
Drogi Czytelniku, usiądź wygodnie w fotelu, zamknij oczy, (choć trudno oderwać się od chórów i scenerii), przenieś się w tamten czas, ponad dwieście czterdzieści lat temu i spróbuj spędzić niespełna dziesięć minut w cudownym świecie ludzkich głosów wyśpiewujących ten boski utwór, jeden z najpiękniejszych w historii muzyki: http://www.youtube.com/watch?v=fcWo1hKHu40
I zapytasz: jak to było możliwe, aby czternastoletni umysł ogarnął te dziesięć minut tak wielogłosowej muzyki bez Boskiej ingerencji?
A kiedy skończysz, odtwórz go jeszcze raz i odwiedź Kaplicę Sykstyńską:
http://www.vatican.va/various/cappelle/sistina_vr/index.html
przesuwając myszkę w różne strony, przybliżając i oddalając (+-) obejrzyj każdy szczegół, a i tak nie ogarniesz geniuszu Michała Anioła. Kiedy jest się tam, na miejscu, życie cofa się w czasie, a człowiek w obliczu tego arcydzieła staje się malusieńką, mikroskopijną cząstką Boskiego Ładu, nie rozumiejąc, jak to mogło być stworzone bez komputerów, dźwigów (Bazylika Św. Piotra). W tym miejscu, w tej Kaplicy wybrano Jana Pawła II, tam też wybrano Papieża Franciszka i wszystkich, poprzednich biskupów Rzymu.
A dziś? Dziś wszyscy możni tego świata udają, że da się ominąć Boga, można usunąć Krzyż, można go zdeptać, zalać piwem, wódką, moczem i można to zrobić bezkarnie, na oczach rządzących. Czy aby na pewno? Kara już wisi nad Polską i… nad Europą, ale i nad USA. I to będzie kara, której oni, rzadzący nie są w stanie uniknąć. Szkoda tylko, że skutki dotkną całe społeczeństwa. Ale to pewnie dlatego, że są takie głupie i wybierają takich właśnie rządzących.
Dwa tygodnie temu, po sumie, lektorka ogłosiła: “pozostańmy jeszcze na trochę i odmówmy różaniec za Ojczyznę” – wyszło dwie trzecie Rodaków, zatroskanych o niedzielny obiad, spotkania ze znajomymi, fiu-bzdziu, i inne ha, ha, ha. Słowo “Ojczyzna” nie zrobiło na nich najmniejszego wrażenia. “Różaniec” też. Szkoda było poświęcić Ojczyźnie i Bogu jeszcze 20 minut po mszy.
Mam cały ogrom spostrzeżeń na temat naszych “sposobów” wyznawania wiary. Może innym razem. Może Zmartwychwstanie przyniesie trochę refleksji…
Życzę wszystkim Czytelnikom i wszystkim Rodakom w kraju i na emigracji, spokojnych, zdrowych, radosnych i Błogosławionych Świąt Zmartwychwstania Pańskiego.
Dziekujemy!!!!!!!!!
Jest Pan cudowny. Nie wiedzielismy, ze istnieje tak przecudna muzyka. To najwspanialszy prezent swiateczny. Gdzie Pan zniknal? Gdzie te Pana audycje muzyczne, te rozmowy w telewizji, zamiast tej glupawki na „Kanapie”, gdzie te felietony w Nowym Dzienniku? Wszystko idzie na dol. Wiec niech Pan pisze tu czesciej, bo tez sie Pan czasem za dlugo „obija” – bez urazy. Ale przeciez widzi Pan: gazet nie da sie czytac, telewizja niby jest, ale… pozal sie Boze. Najpierw usuneli Pana, potem telwizje Trwam, a jak niesie wiesc niejaki Cisek z MSZ cos tam przekazal redakcji… Prawda to, czy plotki? W kazdej plotce cos tam prawdy jest.
Pozdrawiamy serdecznie i zyczymy najwspanialszych Swiat.
Barbara i Zbyszek