Lech Wałęsa – wstyd i ohyda

26 października, 2007

To, co powiedział Lech Wałęsa w rozmowie porannej z RMF FM jest bodaj największą nikczemnością, jaką usłyszałem i to chyba w całym 18-leciu tzw. „wolnej Polski”. Słowo daję, że nigdy w życiu nie spodziewałem się czegoś takiego, takich słów, od człowieka, który mienił się być bardzo bliskim przyjacielem Papieża-Polaka, który podpisując Gdańskie Porozumienie miał w klapie znaczek z Matką Boską, który ogłosił światu, że bezkrwawo zmiótł komunizm z powierzchni demoludów, który wreszcie otrzymał pokojową nagrodę Nobla.W pierwszym odruchu, po rozmowach z moimi przyjaciółmi tu, w Nowym Jorku, twórcami kultury, biznesmenami, artystami, prawnikami, lekarzami byliśmy zgodni i gotowi do podjęcia decyzji o złożeniu doniesienia o popełnieniu przestępstwa. Przestępstwa polegającego na znieważeniu nie tylko PiSu, ale wszystkich jego zwolenników. Owych 32 procent Polaków, które głosowały na tę właśnie partię. „Wyciąć w pień funkcyjnych działaczy PiSu”. Tego domaga się, tak doradza Platformie Obywatelskiej ,Obywatel Wałęsa. Bylismy wzburzeni, ale po chwili namysłu padły stwierdzenia: A czegóż można się spodziewać po prostym elektryku? Po co babrać się w czymś tak prymitywnym?Wałęsa nie jest już i nigdy już nie będzie przywódcą żadnej organizacji, a tym bardziej o zasięgu krajowym. Konkluzji było wiele. Ostatecznie przeważyła ta, że istotnie jego nikt już nie słucha w sensie merytorycznym; nikt już jego rad nie bierze serio. Polityczny emeryt, ba, polityczny bankrupt wyżywa się na wszystkich, którzy kiedyś ośmielili się mu sprzeciwić. Stał się ten człowiek przykładem prostaka, który dostąpił zaszczytów, ale nigdy nie dorósł do pozycji na jaką został przez historię wyniesiony. Ktoś, kto nigdy nie miał klasy, nie nabędzie jej tylko dlatego, że został wybrany prezydentem, czy dali mu Nobla, czy też zaprzyjaźnił się z Papieżem. Słoma z butów wyłazi nawet, jak ubierze się frak, a butami są lakierki. Czy on się wstydzi swoich słów? Nie wiem, chyba nie, bo, jak to kiedyś określił myśiciel „najlepiej jest prostakom, – oni nie widzą tych problemów, które dostrzegają inni”. Niekoniecznie „wykształciuchy”. Znam ludzi o niskim stopniu edukacji, po zawodówkach, czy tylko po maturze, bez studiów. Klasę i „kindersztubę” wynieśli z domów i nauczyli się ważyć słowa, nauczyli się szacunku do innych, nawet, jeśli ci mają odmienne zdanie. Jan Paweł II wybaczył człowiekowi, który chciał go zabić, który strzelał do niego z zimną krwią, który, gdyby trafił śmiertelnie, ściągnąłby żałobę na cały świat, nie tylko katolicki. Wielki Papież-Wielki Człowiek wyciągnął rękę do swojego niedoszłego zabójcy, który jednak ciężko go zranił i te rany ciążyły Ojcu Świetemu aż do dnia śmierci. PiS i Kaczyńscy oraz funkcyjni działacze tej partii, personalnie nic Wałęsie nie zrobili. Po prostu pewnego dnia, kilkanaście lat temu stwierdzili, że nie po drodze im z „legendarnym” Lechem. I to jest powód dla uznanego przez cały świat „pacyfistę”, aby wnieść apel o „wycięcie w pień”. Nie wiem, jaką ma dietę pan Wałęsa, ale jest takie powiedzenie: „byle co zje i byle co gada”. Żadne powiedzenie nie usprawiedliwia tych haniebnych słów. Były szef Solidarności, były prezydent Polski od kilku lat stał się pośmiewiskiem Polaków i muszę się przyznać, że gdy po trzynastu latach, w 2000 roku poleciałem do Polski po raz pierwszy od czasu emigracji, byłem oburzony brakiem szacunku, dla tej chodzącej legendy. Dziś muszę dołączyć do grona tych, którzy Wałęsy mają po dziurki w nosie. Jego wypowiedzi są głupkowate, mówione prostackim językiem – były, bo teraz są jeszcze zabarwione krwistym kolorem. Czy ten facet w ogóle wie, co znaczy „wyciąć w pień”? To była polityka Krzyżaków, Hitlera, Stalina… Czy tak kochany niegdyś przez naród i ludzi pracy człowiek, musiał stoczyć się tak nisko? Wstyd mi, że należałem do tej „jego” Solidarności. Żal mi lat, w których byłem śledzony przez kapusiów w mojej grupie artystycznej; żal mi, że byłem bezkrytyczny i jak inni myślałem: co z tego, że to prosty chłop? Wyrobi się z czasem. Nie. Nie wyrobił się. Zniżył się już i zbliżył do poziomu ZERO. I może istotnie szkoda strzępić język i szkoda nerwów na reakcje na temat jego paplaniny…? No więc już więcej o Wałęsie nie będę pisał.

Komentarze do “Lech Wałęsa – wstyd i ohyda”

  1. nujorkette- 02 lis 2007 o 5:30 pm

    I dzieki Bogu. Bo to rzeczywiscie wstyd i ohyda, co pan tu wypisuje. Ciekawe, ze najwiekszymi przeciwnikami Walesy sa miernoty.

  2. krzysztof- 30 mar 2009 o 4:54 am

    Niech zostawi wszystkie pieniądze i niech się zmywa z rodziną sprzedawczyk

  3. Tadeusz- 09 kwi 2009 o 4:53 am

    Walesa i Suchocka /najgorszy premier/ zabrali emerytom 30 % wynagrodzeń. Mialo to być czasowe. Niech pan Walesa przypomni swoim wielbicielom z PO i innym lizusom dorobkiewiczom o swojej niezalatwionej sprawie. ZUS o tym pamięta i nadal podaje właściwą podstawę do naliczania emerytur. W/g mnie gdyby ta partia emerytow miała właaściwego przywódcę zaczeliby liczyć sie z tak dużą siłą, – jest nas 8 milionów.
    PANIE BYLY PREZYDENCIE stań na czele emerytów i pokaż, że potrwisz coś zrobić dobrego dla POLSKI. Masz szansę.

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz