Jak to będzie z Greenpointem?
Jan Sporek 24 września, 2014
Powinienem właściwie zapytać “Jak to będzie z Polonią”? Będzie źle, – mówię to na samym początku. Znowu moje “wrogi” powiedzą, że wsadzam kij w mrowisko. Niech tam… A będzie źle z powodu nas samych. Mam co najmniej kilkunastu znajomych, którzy wyprowadzili się z tej “oazy polskości” z powodu cen, jakie z sufitu dyktują za mieszkania i lokale biznesowe polscy “landlorzy”. Będzie źle, bo z tego samego powodu padają polonijne biznesy. Będzie źle, bo Polonia nie ma liderów, którzy mieliby jakikolwiek program naprawy tej sytuacji, oprócz apeli do mieszkańców, aby nie opuszczali Greenpointu, choć sami, od dawna z Greenpointem nie mają nic wspólnego, bo pokupowali chałupy na Long Island, albo gdzieś w New Jersey, czy nawet Westchester. “Wpadają” na Greenpoint pourzędować w swoich biurach – większość zakupiła domy, w których na parterze zainstalowali swoje biznesy, resztę pomieszczeń wynajęli za niebotyczne ceny, więc nie czują bólu tych, którzy muszą płacić czynsze w wysokości sześć do dziesięciu tysięcy za niewielkie pomieszczenia biznesowe, lub minimum tysiąc dolarów za mizerne studio na półtorej osoby. Ponadto ci “landlorzy” mają głęboko gdzieś prośby wynajmujących o, np. wywóz badziewia zalegającego piwnice i powodującego smród, naprawę urządzeń, instalacji, czy tym podobnych. “Landlorzy”, czyt. “Land-lordowie” chcą mieć pierwszego, każdego miesiąca czek, a jak się nie podoba, to wynocha, – przyjdzie inny lokator.
Będzie źle, bo nie ma polonijnych instytucji, które miałyby jakikolwiek program naprawy tej sytuacji. A sytuacja jest coraz poważniejsza.
Unia Kredytowa przestała już całkowicie dbać o kontakt z Członkami; comiesięczne wypociny dyrektora wykonawczego i przewodniczącego rady dyrektorów, to wyłącznie przechwałki na temat “ogromnych sukcesów Unii Kredytowej”. Nowe “miotły” pozamiatały i cieszą się ciepłymi posadkami, ale jakoś nigdy nie podały do członkowskiej wiadomości ilu dyrektorów z rodzinami poleciało do Australii i ile to nas kosztowało. Niechlubną decyzją naszej, tak zachwalanej przez jej szefów instytucji finansowej jest przyznanie w ostatnim czasie kwoty – uwaga – 500 dolarów (pięciuset dolarów)(!) na obchody 125 rocznicy działalności Związku Spiewaków Polskich w Ameryce i Kanadzie, które mają się odbyć pod koniec października, tzw. “Miesiąca dziedzictwa polskiego”. Związek Śpiewaków Polskich jest jedną z najstarszych, o ile nie najstarszą organizacją polonijną krzewiącą polską pieśń, a przez to polską kulturę. Władcy Unii Kredytowej uważają, że ten chwalebny jubileusz wart jest jedynie 500 dolarów. To nie jest śmieszne, to jest skandal świadczący o wyjątkowo prymitywnym podejściu szefów naszego banku do spraw kultury polskiej i ludzi, którzy społecznie ją krzewią, poświęcając prywatny czas, energię i talent, aby pieśń polska brzmiała na tej obcej ziemi. ZŚPA jest organizacją niedochodową, co jest wystarczającym aututem w przyznaniu znacznej kwoty na taką imprezę. Jak to się ma do horrendalnych kosztów wycieczki dyrektorów z rodzinami do Australii? Jak to się ma do ogromnych pieniędzy wydanych na Columbia University – pół miliona dolarów!? Jak to się ma do kilkunastu tysięcy na festiwale typu Chopin i przyjaciele, czy inne? Jak to w końcu się ma do odszkodowań – czyt. “kilkuset tysięcznych nagród, jednorazowych”, które dostają tzw. wyrzuceni dyrektorzy, którzy po trzech latach wracają i znów dostają kilkaset tysięcy dolarów rocznie, jako “zasłużoną” pensję?
Podobno przy Konsulacie Generalnym powstało jakieś “Ciało doradcze” ds Polonii. Nie mam zielonego pojęcia, kto zasiada w tym “Ciele” i co “Ciało” ma zamiar robić w sprawach polonijnych. Z innych źródeł wiem, że konsulaty nie mogą mieszać się w życie organizacji polonijnych, (no, chyba, że je poustawiać wg własnych, czytaj, prorządowych regulacji), a z jeszcze innych wiem, że zasiada w nim szefowa Centrum Polsko-Słowiańskiego. To może dobrze byłoby poinformować Członków naszej organizacji na temat tej, kolejnej, polonijnej organizacji do “nic-nierobienia”. Może powstało to “Ciało” wyłącznie po to, żeby w niedalekiej przyszłości znowu wypiąć piersi jej członków do prezydenckich odznaczeń na przykład za działalność kulturalną, której na Greenpoincie już praktycznie nie doświadczamy, bo jej nie ma. Zupełnie niedawno takie ordery przypinano i to ludziom, którzy w kulturze nie zrobili kompletnie nic.
Już niedługo doczekamy sytuacji, w której parafie będą miały ogromny problem, żeby utrzymać polskie kościoły, czyli te “instytucje” od których nasi przodkowie zaczynali emigrację w tym kraju.
Od przeróżnej maści organizacji polonijnych roi się w Ameryce, jak na uprzczonej kwiatami łące, a Nowy Dziennik, w relacji z uroczystości pod pomnikiem katyńskim, 14 września pisze: “Przy pomniku spotkali się weterani armii polskiej i amerykańskiej, harcerze z Brooklynu, Clifton i Clark w New Jersey, przedstawiciele licznych polskich organizacji oraz Konsulatu Generalnego RP w Nowym Jorku”.
I to słowo “licznych” wkurzyło mnie najbardziej, poza mylnie zapisaną nazwą klubu motocyklistów Unknown Bikers, z których zrobiono “Unknos Bikers”, ot rzetelność dziennikarska. Janusz Szlechta miał do wymienienia dwa kluby motocyklowe, w czym dokonał 50% błędów.
W tych “licznych” organizacjach, których było zaledwie kilka, oprócz harcerzy był Klub Gazety Polskiej, Nowy Jork i Solidarni 2010, – organizacje, które nie mają żadnego wsparcia finansowego znikąd, ale, które działają systematycznie i o ich działalności przeciętny “Kowalski” na Greenpoincie wie więcej, niż na temat działalności Centrum, czy Fundacji Kościuszkowskiej (przedstawicieli tej organizacji nigdy nie widziałem pod pomnikiem). Nowy Dziennik nie fatyguje się jednak, aby te organizacje wymienić. Nie wymieniono delegacji KPA z New Jersey, KPA z Long Island i kilku innych organizacji.
Nie widziałem delegacji Centrum Polsko-Słowiańskiego, Kongresu Polonii Amerykańskiej, z Nowego Jorku, Instytutu Piłsudskiego, Parady Pułaskiego, Pułaski Association of Business & Professional Men, Polish-American Business Club, księży i całej gromady innych, “licznych” organizacji. Konsulat wysłał któregoś z kolei zastępcę (z całym szacunkiem dla konsula Swobody), bo pani generalna miała jakąś ważniejszą imprezę do obsłużenia – co może być ważniejszego dla przedstawicielki rządu RP od oddania hołdu ofiarom największej stalinowskiej zbrodni na polskiej inteligencji i oficerach Wojska Polskiego…? Dlaczego Ksiądz Zubik, który jest kapelanem armii amerykańskiej w stopniu generała (!) i jest na wszystkich patriotycznych uroczystościach został przez prowadzącą przedstawiony, jako “substytut”? – ludzie, trzymajcie mnie! Cała uroczystość była nad wyraz skromna w liczbę Polonusów, a prowadzenie jej w większości w języku angielskim było wręcz żenujące i nie usprawiedliwia tego fakt udziału w niej szeregowej przedstawicielki władz miasta Jersey City. Ja nie wiem, kiedy my wreszcie skończymy mówić do siebie po angielsku. A już mieszanie polskiego z angielskim w jednym przemówieniu doprowadza mnie do szewskiej pasji. Elegancko i wręcz nobilitująco wyglądałoby zatrudnienie dobrze mówiącego tłumacza, a nie stękanie. Natomiast anonsowanie rocznicowego balu chóru Aria przy tej okazji było wręcz żenadą i nieważne jest, że Aria okrasiła tę uroczystość kilkoma pieśniami.
Nie widziałem też przedstawicieli mediów, poza wspomnianym N. Dziennikiem. Dlaczego…?
Chwała Harcerzom i ich wychowawcom, chwała wszystkim, którzy wzięli udział w tej uroczystości, łącznie z jej organizatorami, chwała wszystkim niezrzeszonym, którzy tam przybyli, ale zróbmy coś, aby tego typu uroczystości były organizowane lepiej.
Czy jest to związane z “wykańczaniem” się wartości polonijnych, patriotycznych, jednoczeniowych w środowiskach polonijnych? A może wystarczy bardziej to reklamować? Lepiej przygotować? Może. Wiem jednak, że jak organizujemy “dinner-ball”, to wszystko dopięte jest na ostatni guzik, bo organizacje dostają kupę forsy od różnych sponsorów, którym zawsze wydaje się, że forsa na bale, a nie na uroczystości patriotyczne jest lepiej wydana…
Niestety, tacy jesteśmy: Organizacji od cholery, liderów jeszcze więcej, a rzeczywistość jest coraz bardziej dramatyczna. Na ulicach Greenpointu roi się od żółtych, czarnych, brodatych, pejsatych, w turbanach i czarnych sukniach z zasłoniętą twarzą, a my nie mamy ani ośrodka kultury, ani obiecywanej przed rozbudową CPS biblioteki z czytelnią, ani żadnej innej rzeczy, która jednoczyłaby, scalała Polonię, która podwyższałaby jej jakość i wartość na rynku amerykańskim. Od czasu śp. prezesa Mazewskiego, kiedy był tylko jeden Kongres Polonii Amerykańskiej znaczymy tu coraz mniej. Tylko prezesom wydaje się, że znaczą dużo, ale to iluzja zakompleksionych ludzików. I tyle.
(y) lekkie pioro, wazna SPRAWA !
(y) lekkie pioro, wazna SPRAWA
Panie Januszu,
nie ma Pan racji, plan rozwalenia Polonii przebiega bardzo sprawnie i zgodnie a planem i pomocy Konsulatu RP, popobnie jak plan zniszczenia Polski.
Za plan zniszczenie Polonii odpowiadaja tacy jak: cichociemny Janusz Jozwiak, Krzysztof Matyszczyk, Bozena Kaminska ( krawcowa), Andrzej Kaminski (pseudo prawnik), Tomasz Bortnik, Elzbieta Baubgartner, Jozef Luczaj – milicjant na zaslaniu, Szczepan Janeczko agent SB, Mareczek Wysocki -lider za zydowskie $$$$, Janusz Sporek za brak trzezwosci myslenia i analizy, obydwa Pachacze,biedny i stary Franio Milewski i Spula-prezes KPA- najglupszy pajac polonii – kompromitacja KPA. Banda kretaczy i polglupkow polskojezycznych. Pan P. Sporek zrobil duzo zlego poprzez zadufanie sie w sobie i naiwnosc. Nie ma Pan u mnie szacunku i wiarygodnosci. Zal mi Pana, nie potrafil Pan wykorzystac okazji i pozycji jako dyrektor Unii aby Polonie oczyscic………wybielal Pan agentow za ochlapy offerowane – aby zaistniec na kanale 25.
Wiem, ze nie zamiesci Pan tego komentarza – nie dbam o to, ale czynie Pana wspolodpowiedzialnym za rozpad Polonii.
Powodzenia w dalszym pisaniu ….i tak nic z tego wyjdzie, ot paplanie……..Prosze nie rozpaczac nad Greenpoint.Polacy wtopia sie w spoleczenstwo wielonarodowe nowego Yorku. Jest Pan klasycznym przykladem Polaka z Polski,
Pozdrawiam.