„…And the Oscar goes to…?”
Jan Sporek 3 marca, 2016
Nudno, jak u cioci na urodzinach w latach 50-tych, politycznie zaś, jak za McCarthy’ego, dziesięć lat wcześniej. Nie wiem, czego Chris Rock najadł się przed wejściem na scenę, ale jego dowcipy o “białości” tegorocznych Oskarów były co najmniej żenujące. Użalać się w dzisiejszych czasach na rasizm kompletnie mija się z rzeczywistością. Rasizm poszedł w drugą stronę; wystarczy się przejść po przychodniach, biurach socjalnych i zobaczyć jaki kolor skóry przeważa w staraniu się o benefity – ubezpieczenia, karty żywnościowe do sklepów, tzw. “food stampsy”, świadczenia socjalne wszelkiej maści, by nie mieć wątpliwości, w którą stronę to wszystko poszło. Oskary z, jeszcze kilkanaście lat temu fascynującego widowiska, przerodziły się w polityczną grę i coraz nudniejsze staje się przewidywanie, że właśnie film o żydach, albo o księżach molestujących zdobędzie statuetkę, a naprawdę rewelacyjny pod względem artystycznym film pocieszy się zaledwie nominacją. Całe szczęście, że na Oskary zaprosił mnie mój serdeczny przyjaciel, u którego pomieszczenie z ogromnym ekranem wyposażone jest także w bilard, no i przy stole bilardowym, z grupką przyjaciół i znajomych spędziliśmy ten wieczór kątem oka śledząc ekran i kątem ucha słuchając bredni Chrisa R. (Dowcip z użyciem azjatyckich dzieci, był jednym z najgłupszych, jakie słyszałem w ostatnich latach w telewizorni). Przyznam się, że doczekałem do Leonardo DiCaprio i pożegnałem się. Ten aktor był moim największym faworytem i moment wręczenia mu tej nagrody usatysfakcjonował mnie w takim samym chyba stopniu, jak i samego nagrodzonego. Aktor to bez wątpienia znamienity, wielce utalentowany i potrafiący ze swojego talentu zrobić użytek. A przy tym, jakoś udało mu się nie oprzeć swojej kariery na skandalach. Jak już złapie dobry scenariusz, to wychodzi z tego arcydzieło. Tak szczerze mówiąc, nie wiem, czy widziałem złą rolę DiCaprio. A przy tym, i w przeciwieństwie do, na przykład Roberta De Niro, DiCaprio ma wygląd amanta, co jednak nie przeszkadza mu grać role ekstremalnie charakterystyczne. Zawód odczułem później, kiedy już z Internetu dowiedziałem się, że “Zjawa” nie otrzymała statuetki. I to właśnie uważam za politykę. Niestety, brudną, jak brudny jest temat nagrodzonego filmu. Sporo w tym winy purpuratów, którzy miast ukarać winnych, ciągle próbują jakiejś podwójnej gry. Jeszcze raz okazuje się, że ukrywanie prawdy, nie ma żadnego sensu, – ktoś, kiedyś zrobi z tego użytek. Jakaż analogia do sytuacji w Polsce z Bolkiem. I co, Wajda będzie robił nowy film? Tym razem prawdziwy? Głowacki ma czkawkę?
A z innej beczki, to chyba znowu wraca temat naszej Unii Kredytowej. Od jakiegoś czasu “chodzi” po Internetowej poczcie wiadomość, że sąd nakazał radzie dyrektorów zwołać spotkanie z członkami. Ja natomiast wpadłem dzisiaj w Nowym Dzienniku, (chyba powinienem napisać w Nowym Tygodniku) na wywiad z Małgorzatą Wądołowską, członkinią rady dyrektorów odpowiedzialną za stypendia dla młodych Polonusów. I cóż czytam w tej rozmowie z Małgorzatą? Momentami Małgosia (ładne zdjęcie, na pół strony), jedzie „po bandzie” pytając np., czy jest jakaś instytucja polonijna, która daje tak wielkie stypendia – w tym roku podobno 250 tys. dolarów. Małgosiu, zapomniałaś, że bogactwo Unii wynika z oszczędzania Polonusów, a nie z działalności Rady Dyrektorów, proszę Cię). Ale do cyferek: Otóż mówi ona, że od 2001 roku, kiedy to ruszył program stypendialny, Polsko-Słowiańska Federalna Unia Kredytowa przeznaczyła na stypendia 3,25 mln dolarów. Jeśli tak, to znaczy, że średnio, na każdy rok przypadało około 217 tysięcy dolarów. Licząc dalej, czyli dzieląc tę “wielką” kwotę $3.25 mln pomiędzy 2.8 tys uczniów, którzy w ciągu tych 15 lat otrzymali stypendium wychodzi, że jedno stypendium wynosiło średnio około 1, 160 dolarów. Małgosia nazywa to “wspaniałą inwestycją w przyszłość Polonii”.
To ja mam w kontekście tej “wspaniałej inwestycji” pytanie do rady dyrektorów: Ile by to było stypendiów, gdyby kwotę $1,873,553 podzielić przez $1,160? Otóż byłoby to ponad 1600 dodatkowych stypendiów w ciągu roku!!! Szok? No, pewnie, bo to więcej, niż połowa z tego, co było przez 15 lat. A skąd wziąłem ową kwotę 1, 873,553? Z Internetu. A dokładnie ze strony naszej Unii, gdzie w raporcie (trzy lata byłem członkiem Rady Dyrektorów i wiem, jak to czytać), w rubryce 25 stoi, jak byk, że obsługa pożyczek kosztowała Unię w 2015 roku właśnie tę powyższą kwotę. Komu płacimy te pieniądze, skoro zatrudniamy etetowych pracowników na kwotę ponad 20 milionów dolarów? W następnej rubryce, „Professional and Outside Services”, czytaj Porady Prawne, widnieje kwota $1,266,666. (ponad 1000 stypendiów). Jakim cudem, skoro mamy aż dwoje prawników, Sosnowskiego i Poślednik?. Pamiętacie, dlaczego “moja” rada zwolniła Sosnowskiego? Dlatego właśnie, że mimo, iż był radcą prawnym Unii, to więcej, niż jego etat kosztowały porady zasięgane z zewnątrz, Uznaliśmy, że skoro i tak trzeba pytać innych, to on jest zbędny. Oczywiście kiedy wrócił Krzysztof Matyszczyk, natychmiast przywrócił B. Chmielewskiego, a ten natychmiast przywrócił Sosnowskiego. Fajnie, co? No pewnie. Ale nie mówcie już tych bzdur o “wielkiej inwestycji w przyszłość Polonii”, bo to zaczyna być śmieszne. Przelecę sobie przez ten raport, choćby z tego względu, że porównanie z Unią Ukraińską, niestety wielce wychodzi na niekorzyść naszej Unii. Adekwatnie na przykład rubrykę 25 mamy sześciokrotnie wyższą, niż Ukraińcy, a rubrykę 26, pięciokrotnie. Żeby było śmiesznie, to w kwestiach podróży bijemy Ukraińców 20-stokrotnie!
Jako ci, którzy budują tę Unię swoimi oszczędnościami, mamy procent bliższy 0, niż 1, pracownicy zarabiają o wiele za mało, niż powinni, za to dyrektorzy uczą się swojego “fachu” na … Florydzie, albo hurtem lecą do Australii, bo jest zlot Unii kredytowych. Muszą być obecni wszyscy, nie wystarczy przedstawiciel. Do tych wszystkich dołączają “matki, żony i kochanki”, – taki serial z Polski, bardzo fajny, bo śmieszny i wyszło – ponad pół miliona zielonych na podróże. Następnych 430 uczniów, którzy mogliby dostać to śmieszne stypendium. Kiedyż to już proponowałem, żeby nazywać tę “inwestycję” zapomogą? Nikt nie słuchał.
Będzie to zebranie, czy nie będzie? Pewnie nie. Odwołają się, odwloką w czasie, a lody się kręcą.
widac P Malgosia wypulchniala podczas sluzby w unii kredytowej
Cos cicho p. Januszu
Sąd Najwyższy Stanu Nowy Jork na Brooklynie wydał decyzję, która nakazuje Radzie Dyrektorów Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej zwolać zebranie specjalne członków PSFUK w ciągu 60 dni. Podstawą do decyzji Sądu byla pierwsza petycja członków, w której domagano się usunięcie tych dyrektorów, którzy działają na szkodę P-SFUK, co zostało wymienione jako główny cel zwołania zebrania.
Biorąc powyższe pod uwagę, należy odmówić pokrycia wszystkich poniesionych opłat sądowych i kosztów, zwiazanych ze sprawą. Koszty zaskarzenia decyzji Sądu nie powinnny byc pokrywane z pieniedzy członków P-SFUK. Poniewaz Rada Dyrektorów P-SFUK złośliwie odmówiła zwołania zebrania specjalnego, ignorując prawa członków oraz Statut Unii Kredytowej, sami Dyrektorzy powinni opłacić wszystkie koszta sądowe pieniędzmi z ich prywatnych kieszeni, a nie pieniędzmi członków P-SFUK.
Ponieważ niektórzy dyrektorzy zawiedli zaufanie członków, powierzone im w wyborach, możemy spodziewać się dalszych manipulacji. Na przykład, wybór odległego i niedostępnego miejsca na zebranie specjalne w celu uniemożliwienia udziału większej liczby członków w tym spotkaniu. Taka sytuacja miała ostatnio miejsce, kiedy Rada Dyrektorow ustaliła miejsce spotkania w małej sali w odległym miejscu w New Jersey, gdzie moglo sie pomieścić tylko około 200 osób, a takie spotkanie na pewno przyciągnęłoby ponad 500 członków. Tak wiec, chcielibyśmy zachęcić członków PSFUK, aby wywierali nacisk na Rade Dyrektorów, aby zwolala zebranie specjalne na Greenpoincie, gdzie znajduje się siedziba PSFUK oraz odpowiednio duze sale.