Rodzina Cioczków-Sprawiedliwi Wśród Narodów Świata
Jan Sporek 28 lutego, 2008
Ingorujmy Grossa!! Popularność, a właściwie „siła rażenia” tego pismaka wzięła się wyłącznie stąd, że poświęcono mu zbyt wiele uwagi. Stało się dokładnie tak, jak z „Pasją Chrystusa”, – filmem Mela Gibsona, któremu najwięcej rozgłosu przyniósł sprzeciw środowisk żydowskich, a nie droga raklama. Reagując na książkę o Jedwabnym zrobiliśmy nagle, z nikomu nieznanego gryzikiprórka, pisarza na skalę światową. Miejmy jednak czyste i spokojne sumienie: zaprotestowaliśmy, – co było naszym obowiązkiem, – pismak doświadczył chwilowego rozgłosu, popełnił następną obelżywą dla Polski i polskiego narodu książkę, ale wygląda na to, że sam zapędził się już tak ciasno w kozi róg, że koniec jego „literackiej” kariery staje się coraz bardziej ostateczny. I nie o Grossie chcę pisać, bo po prostu nie warto. Prawda, której nie napisał obnaży jego niewiedzę, a kłamstwa, które opublikował doprowadzą go do pisarskiego bankructwa. Jestem pewien, że tak się stanie, bo połączone naczynia natury same robią porządek z kiczem, prymitywną twórczością i oszczerstwami.
Powinniśmy się zająć i mówić głośno nie o tym nienawidzącym ludzkiego rodu pseudoliteracie – Gross nienawidzi wszystkich, nie tylko Polaków, on ma kompleks ludzi uczciwych, prostolinijnych, bohaterskich,- ale o tych właśnie, którzy kochają innych, którzy poświęcali swoje życie, lub to życie stawiali na szalę ratowania innych, w tym przypadku „starszych braci” literackiego „geniusza”. Na szczęście ciągle oddawane są długi wdzięczności bohaterskim Polakom. W ostatnich dniach odwiedziłem mojego lekarza, a jednocześnie przyjaciela, dra Henryka Cioczka Miał mi zmierzyć ciśnienie i zrobić jakieś tam badania,, ale już po wymianie kilku zdań moje ciśnienie podskoczyło dość drastycznie, bo Henryk , ku mojemu zaskoczeniu, pokazał mi dyplom oraz medal z brązu przyznany pośmiertnie przez Instytut Yad Vashem jego Dziadkom, Walerii i Antoniemu Szyszkowskim oraz Rodzicom Mariannie i Janowi Cioczek, jako Sprawiedliwym Wśród Narodów Świata. Medal piękny, w oryginalnej, drewnianej szkatułce, zaś treść dyplomu, to po prostu historia pełnej ryzyka i pełnej miłości bliźniego pomocy ze strony dwóch polskich rodzin niesionej dwom Zydom, wbrew zakazom okupanta, z narażeniem własnego życia. Oto pierwszy akapit dyplomu:
„Instytut Yad Vashem ma zaszczyt przyznać pośmiertnie tytuł „Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata” państwu Walerii I Antoniemu Szyszkowskim, oraz państwu Mariannie i Janowi Cioczek. W czasie II wojny światowej dali oni świadectwo największego męstwa i oddania drugiemu człowiekowi, pomagając Żydom skazanym przez hitlerowskich okupantów na Zagładę”.
Dalej następuje opis, w którym czytamy, że jedną z osób uratowanych był Józef Honig, przyjaciel Jana Cioczka. To on właśnie, w roku 2002 opisał swoje wojenne losy i zwrócił się do Yad Vashem o uhonorowanie swoich wybawców najwyższym izraelskim odznaczeniem. Był on więźniem obozów na Majdanku, w Bełżcu i Trawnikach, a po brawurowej ucieczce w 1942 roku Jan Cioczek zupełnie bezinteresownie, ryzykując własne, ratował życie Honiga organizując mu bezpieczne kryjówki, dostarczając żywność i ubranie. Dowiadujemy się też z tego dokumentu, że rodzina Cioczków prowadziła zakład wędliniarski i pomagała innym Żydom, a także wbrew zakazowi okupanta dostarczała mięso do lubelskiego getta, jak też i partyzantom i za ten proceder zostali (ojciec i syn) aresztowani i osadzeni w obozie w Dąbrownicy, koło Lublina. Innym Żydem, któremu rodziny Cioczków i Szyszkowskich pomogły przetrwać był Chajn Kawa. Aby uratować go przez Niemcami Cioczkowie i Szyszkowscy urządzili specjalnie ukryte pomieszczenie, gdzie doprowadzili światło, gdzie była wentylacja, do którego łatwo było dostarczać pożywienie, ale którego niełatwo było wykryć. Za takie coś hitlerowskie zarządzenia karały śmiercią (tylko w Polsce) całą rodzinę! O Kawie wiadomo jedynie, że przeżył szczęśliwie wojnę i wyemigrował do Izraela. Józef Honig natomiast wspomina, że nawet po wojnie Cioczkowie zawsze wspierali go materialnie i duchowo. Po ich śmierci utrzymywał kontakt i serdeczne relacje z ich pięcioma synami, którzy wszyscy obecni byli w Warszawie na uroczystości nadania tego zaszczytnego odznaczenia.
I to jest to, o czym powiniśmy mówić, pisać, opowiadać. O bohaterach, Polakach,- wielkich ludziach, których takie małe G-ross chce koniecznie umiejscowić pośród hitlerowskich i NKWD-owskich bandytów.
Nie przejmujmy się Grossem, przejmujmy się tymi, którzy organizują mu klakę. Przejmujmy się tym, że Uniwersytet Jagielloński udostępia swoje pomieszczenia na spotkanie z tym „twórcą”, hańbiąc swoje wielowiekowe, sławetne imię i prestiż. Nie przejmujmy się „Wyborczą”, bo spada na łeb, na szyję, ani Michnikiem – niespełnionym działaczem nie wiadomo jakiej opozycji…, bo nie warto. Przejmujmy się i patrzmy na dyplomatów i polityków, którzy pozwalają nas obrażać, którzy bezkrytycznie i uniżenie kłaniają się wszystkim dookoła, zapominając o swojej polskości, dbając jedynie o swoje, karierowiczowskie tyłki. Przejmujmy się dyplomatami, którzy odmawiają racji bytu Kongresowi Polonii Amerykańskiej, rekomendując do autorytatywnych rozmów z polskim rządem jakieś dziwne instytucje, które niewiele, albo kompletnie nic nie znaczą w polonijnym świecie. Patrzmy na polityków i dyplomatów, którzy sprzedają Polskę i reagujmy, bo niedługo nie będzie naszej Polski, zostaną wspomnienia i wstyd, że ciągle Wyspianski…i ten cham…i ten złoty róg i ten, co się ostał…jeno…sznur..
Nieśmy chwałę Cioczkom, Szyszkowskim i wszystkim tym, którzy dali świadectwo prawdzie, bohaterstwu i patriotyzmowi. I pamiętajmy; narody nie wypowiadają sobie wojen, narody nie prowadzą kampanii nienawiści, czynią to przede wszystkim politycy i samozwańczy, fanatyczni przywódcy.