PSFUK-Wybory 2
Jan Sporek 9 kwietnia, 2017
Wspomniani w poprzednim artykule, Danuta Siemińska i Leon Kokoszka, odrzuceni przez „Komisję Ekspertów Bankowych” musieli zbierać podpisy. I uzbierali, czyli już teraz spora grupa Członków okazała im zaufanie. Podobnie było z kilkoma innymi kandydatami, którzy też zbierali podpisy. Zatem, do rzeczy: moimi „typami” są: Leon Kokoszka, Danuta Siemińska, Kacper Grabinski, Seweryn Rebisz, Beata Jakubowska i Leszek Wojtkowski.
Moim apelem do wszystkich Państwa – Członków naszej Unii Kredytowej jest, abyście Państwo nie wyrzucali kart wyborczych do kosza. Dostaniecie je w najbliższym czasie pocztą i wiem, że wielu od razu wykonuje ten ostry „wyrok” na korespondencji: do kosza! Nie tym razem. Nic o nas, bez nas. Pamiętamy obietnice Wierzbowskiej, Matyszczyka i innych o transparentności, o spotkaniach informacyjnych? Były spotkania? NIE. Jesst transparentność? NIE MA. Co oznaczają wydatki na „środki operacyjne, zabezpieczenia kapitału i tzw. „różne wydatki”? Wydano na to $52,908,768.00 – pięćdziesiąt dwa miliony, dziewięćset osiem tysięcy, siedemset sześćdziesiąt osiem dolarów. Czy wiecie, Państwo ile to procent z wypracowanego dochodu? Przerażające, bo jest to 90% !!! z „wypracowanego dochodu”, który w 2016 roku wyniósł $58,919,780.00. Wyobraźcie sobie, Państwo, że zarobiliście tysiąc dolarów, ale wydaliście 900, zostawiając sobie marną stówkę. Kolejne „wydatki” – Podróże i konferencje: $727,299.00; siedemset dwadzieścia siedem tysięcy, dwieście dziewięćdziesiąt dziewięć dolarów. Pamiętam, że w czasie, kiedy zasiadałem w Radzie Dyrektorów budżet na podróże i konferencje wynosił sto dziesięć tysięcy na dla jedenastu dyrektorów. Obecna „Złota Jedenastka” wydała siedem razy więcej, oczywiście do Jedenastki dochodzą przedstawiciele Komisji Rewizyjnej, którzy równie ochoczo „szkolą” się w dalekich krajach. Łatwo porównać, że za „moich” czasów dyrektorzy i czlonkowie komisji rewizyjnej wydawali na „szkolenia” (w ciepłych krajach) około ośmiu tysięcy dolarów; – członkowie obecnej rady i komisji rewizyjnej wydali ponad 51 tysięcy na głowę. Taka wychodzi średnia, licząć, że każdy z nich gdzieś się „szkoli”. Dlaczego uparcie wpisuję słowo -s z k o l i- w cudzysłów? Otóz dlatego, że uważam, iż jest to kompletna fikcja. A dlaczego tak uważam? Choćby tylko dlatego, że żaden dyrektor wracający z Hawajów, Chin, Australii, Meksyku, Las Vegas, czy innego kurortu nie jest zobowiązany do przekazania reszczie dyrektorów, czego się tam nauczył; czy się w ogóle uczył, czy odwiedzał rodzinę, czy grał w kasynie, czy zwiedzał, czy też może grzał dyrektorską pupę na ciepłym piasku. Czy poleciał sam, czy z małżonką, dziećmi, kochankiem, kochanką…? Zapytałem kiedyś pana Krzysztofa Matyszczyka, – nie byłem jeszcze członkiem rady: czy dyrektorzy mnają obowiązek zdawania sprawozdań ze szkoleń, na które są wysyłani za ciężkie pieniądze (dużo jednak lżejsze, niż teraz). Odpowiedził mi z kpiącym uśmieszkiem: „Chyba pan żartuje?” Chciałbym, żeby było jasne: nie jestem przeciwnikiem szkoleń, nawet tych w ciepłych krajach, pod jednym wszelako warunkiem: dyrektor jedzie sam, a jeśli chce to osobę towarzyszącą, to za nią płaci. Potem bierze udizał w szkoleniu, a po powrocie relacjonuje reszcie rady dyrektorów, czego się dowiedział na tymże szkoleniu. Z własnego doświadczenia dodam, że najwięcej dowiedziałem się na sesji wyjazdowej wspólnej z menadżmentem naszego banku, gdzieś w New Jersey, w eleganckim hotelu, gdzie po kilka godzin dziennie „studiowaliśmy” bankowość słuchając wykładów i analiz w wykonaniu ówczesnego CEO, Oskara Mielczarka i specjalistów od pożyczek, inwestycji, etc. Można było zadawać setki pytań, być aktywnym, albo spać. Ale spać nie wypadało, bo inni patrzyli. Co więcej, bylismy dla siebie grzeczni i mili i można było sporo konfliktów zażegnać, sporo sobie nawzajem wytłumaczyć. To wszystko było jednak zbyt piękne, żeby żądni władzy wytrzymal;i to na dłuższą metę. I tak, w maju 2012 rokuskonfliktowana przez Matyszczyka, Wierzbowską, Łuczaja i innych członków tej sitwy usunięto z rady dyrektorów pięciu wartościowych członków, usunięto dyrektora wykonawczego, ana jego miejsce przywrócono B. Chmielewskiego. W ciągu trzech zaledwie lat polityka Wierzbowskiej i Matyszczyka spowodowała, że Unia utopiła miliony dolarów w sprawy sądowe, odszkodowania i rekompensaty dla zwalnianych i przywracanych na etaty dyrektorów wykonawczcyh. Zmieniały się pieniądze, zmieniali się dyrektorzy wykonawczy, zmieniali się nawet ludzie i ich poglądy w tzw. „opozycji”; – nie zmieniają się wszakże, niektóre nazwiska w radzie dyrektorów. Ale też efekty ich „zasiedzenia” są jakie są. Wystarczy spojrzeć na tabele.
I na koniec: Unia ma tzw. „Górki”, czyli „Kapitału własnego” prawie 170 milionów. Zaledwie dwsa i pół miliona zdecydowano się wydać na pomoc Polonii, w tym stypendia, szkoły, kościoły, organizacje, itp. Niespełna sześć milionów zielonych przeznaczono na dywidendy, ale za to pobrano w ramach opłat od Członków prawie dwa i pół miliona dolarów.
Nie ignorujmy tych wyborów. Ludzie, których wymieniłem na początku tego artykułu dają nadzieję, na zmiany. I to zależy od nas. Spółka dyrektorów siedzących teraz w radzie nie gwarantuje rozwoju naszej Unii. Nie gwarantuje go również obecny dyrektor wykonawczy, bo już w przeszłości przyznał się, że „słuchał” rozporządzeń i sugestii przewodniczącego Matyszczyka. Gdyby myślał samodzielnie i umiał myśleć ekonomicznie, wyniki byłyby znacznie lepsze. Kolego Skarbniku, dlaczego, ani słowa o pieniądzach na podróże, dlaczego ani słowa o opłatach? Dlaczego ani słowa o tym, że nie jest wcale tak różowo?
Witam Pana serdecznie , oczekiwalem na Pana typy i zastosuje sie do nich wiec cztery glosy wiecej gdyz cala moja rodzina zaglosuje. Jednak mysle ze winien Pan podac tylko czterech kandydatow na tyle tylko mozna glosowac , jesli wiecej skresli sie osob /wszystkie Pana typy/ to glos bedzie niewazny. Pozdrawiam serdecznie i zycze smacznego jajka Mieczyslaw
Choruje ktos u was w rodzinie na raka ? Niech zrobi badanie moczu na na obecnosc glifosatu. To substancja rakotworcza ktora rolnicy pryskaja masowo wszystkie zboza, a takze owoce i warzywa. Dokarmiaja swinie pasza z randapem. Ten syf wykryto ostatnio w kaszach z lidla i ostatnio z biedronki. To jest tylko wierzcholek gory lodowej. Glifosat jest niemal w kazdym jedzeniu z marketu. Nie dajmy sie truc Polacy, trzeba to naglasniac. Wiecej mozecie dowiedziec sie na kanale youtube o nazwie: Marcin Bustowski