Unia nasza Fe..ralna…

28 czerwca, 2019

Czyli, nic się, murwa kać, nie zmieniło.

Robię ja sobie przedwakacyjny porządek w komputerze, przy okazji myjąc “łyndołsy majkrosoftu”, patrzę, a tu wierszyki i tekściki, nigdy nie publikowane, a ciągle, qrwa aktualne. Jeden przetrwał…19 lat, inny 13, a jeszcze inny przesiedział roczek. Nie jest to poezja wysokich lotów, przyznaję, ale widocznie tak mnie sprawy denerwowały, że aż…bawiły i zabawiłem się w poetę. Wszelako sens czytelny jest dość wyraźnie.

Prezesi  (Po wyborach w Unii Kredytowej, Maj, 2000)

Chcą być wszędzie;

Tu prezesem, a tam vice,

Ówdzie członkiem, 

lecz dla picu.

 

Tu z uśmiechem,

tam z hołupcem,

Minę zawsze ma poważną,

by go nie nazwali głupcem.

 

Pozowanie – mottem życia,

Inwencji za to niewiele,

Jakieś zebranie jest do odbycia…?

Chętnie, byle nie w niedzielę.

 

Najchętniej „w godzinach”,

Mniej chętnie „po pracy”,

A najchętniej, gdy krzyczą,

Że nasz prezes cacy!

 

Jak się, jaki trafi,

Co krytycznie widzi,

Napiszemy paszkwil.

i niech sam się wstydzi.

 

    Bo Radę krytykować

to wstyd jest ogromny

Wszak każdy dyrektor 

grzeczny jest i skromny.

 

Uczciwy nad wyraz,

cudzego nie ruszy…

…Żem do Vegas polecial?

O, co kupie kruszyć?

 

    Czy ja komu z konta

cokolwiek zabrałem?

Ja tylko nie robię,

co wam obiecałem…

 

***

 

Lider (z PSFUK)

Wtorek, 15 sierpnia, 2006,  (Prezesem Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej jest Marek Zawisny – Rządzi z… Matyszczykiem)

 …Bede wasym liderem, – krzyknął działacz młody,

bede zondził i dzielił stypendia, nagrody.

 

Nase Cłonki som duze, ale som i małe

w nasej Unii wselako róznic nie ma wcale…

 

„Niechże cię szlag trafi z tym twoim liderstwem”-

szepnął pan w pierwszym rzędzie z głębokim szyderstwem.

 

…Chcemy, co by sie nase dobze ucyły studenty

bedziem centy dawać dla wielkiej zachenty…

 

„Cóżesz to za lider? – odparł pan tuż obok-

„przecież on ledwie włada polską mową”.

 

…Najpierw dać tseba piniondze na wielkom reklame –

sfotografujmy więc piosenkarskom dame…

 

Pan słyszysz, sąsiedzie, co to za androny?!

w głowach im sie popsuło od naszej mamony.

 

…Tseba tez wydać troche na reklame Rady,

by Cłonki nie myślały, ze my od parady…

 

A widzisz pan, sąsiedzie- dawno już to czuję,

że w tej Radzie zasiądą znów te same…..

wybacz pan mój francuski…

 

…Jak wybory wygramy dla nasej wygody,

robić bedziem, co chcemy bez cłonkowskiej zgody…           

  ***                  

Derektorem-członkiem być, – fajnie jest…   Pisane w 2018 roku. Czy coś się zmieniło?

Derektor-Członek pracuje raz w miesiącu w narzuconym przez naczelnika dniu, zwykle jest to ostatnia środa miesiąca. Ta „miesiączka” ma tzw. czas nieregulowany i zaczyna się o siódmej wieczór, ale nie może się przeciągnąć poza północ, bo jakiś niesubordynowany Derektor-Członek mógłby się poskarżyć, że kazali mu pracować dwa dni pod rząd. Zanim jednak Derektory-Członki zasiędą do okrągłego stołu, by przytakiwać prezesowi, muszą się dobrze najeść. Wjeżdża więc do budynku przy „Margines Bulward”  katering ogromny; pieczone, smażone, panierowane, „grylowane”, na słodko, pikantnie,  w koszulkach i bez, byle było smacznie i dużo, skądś przecie trzeba wziąć energię do przytakiwania, co męczącym bardzo zajęciem jest. Po jakichś dwóch godzinach prezes ogłasza autorytatywnie:

Skoroście tak dzielnie przytakiwali, to marsz do kateringu, – jedzcie i pijcie, jest soda, woda, cola i pepsi, a i kompocik się zdarzy.

I znowu w te brzuchy

Wpychają łasuchy,

Co jeden grubszy,

Co drugi szerszy.

Panie, szczęśliwe wyjmują z szafek

opakowania styropianowe

 i zanim wrócą na salę obrad,

na trzy dni obiady mają już gotowe;

dla mężusia ukochanego  

i dla żoneczki też ukochanej

i już nie wiedzą, o czym jest mowa,

bo już się spieszą,

by partnerowi w progu zapodać

co dzisiaj raczył ogłosić Guru:

Kochany, – lecimy do Singapuru!

Singapur, jak wiesz dosyć jest daleczko,

więc będziem musieli odpocząć se deczko,

nim, więc wyjedziem w derektorskiem gronie,

prezes nam urlop załatwił, na ojczyzny łonie.

Z ministrami zdjęcia,

Z prezydentem selfi,

odwiedzimy wieś naszą,

Cichą i spokojną,

Niech widzą, jaką prezes nasz wielki

Rękę swą ma hojną.

Kochany, kochana, czy wiesz, co się święci?

Hotele, knajpeczki, cudeńka i cuda,

Sztuczne ognie i race,

A wszystko za mą ciężką,

Raz w miesiącu pracę.

 

W ubiegłym roku nasze Derektory przejeździły ponad 800 tysięcy dolarów, ściśle: OSIEMSET DWADZIEŚCIA TRZY TYSIĄCE!!! To paragraf pt: PODRÓŻE I KONFERENCJE.

Jest jeszcze paragraf SZKOLENIA I PROMOCJE – PÓŁTORA MILONA!!!

Jest i paragraf pt: RÓŻNEGO RODZAJU KONSULTANCI (prawnicy, księgowi), – Unia ma i prawników i księgowych, ale dobrze jest dać zarobić innym, wszak nasi prezesi, soltyse i inne mędrce, wielkie serca mają. A pamiętacie, co mówili i pisali podczas kampanii wyborczej.?

-Koniec z wyjazdami

-Procenty do góry

-Dosyć nepotyzmu i podobne bzdury.

Odjechali wszyscy od realiów życia codziennego. Szczęście, że są tylko dyrektorami i tylko Unii kredytowej, bo strach się bać, jakby im odbiło, gdyby poszli w politykę. Choć i to już się zaczyna pojawiać.

Tylko zapytajcie pracowników, te mrówki za biurkami w oddziałach terenowych, te „Panienki z okienka”, przesympatyczne, serdeczne i grzeczne, kiedy i jaką podwyżkę sołtys im przyznał; jakie odprawy dostali pracownicy wybierający się na emeryturę, a jakie rekompensaty, bonusy i inne nienależne przywileje otrzymał sołtys w ciągu ostatnich sześciu lat?

Teraz Unia idzie w politykę; rozdziawione buźki otaczające prezydenta i prezydentową. Pojechali do Polski i Facebook pełen idiotycznych wpisów o „audiencji u prezydenta”. Za czyje pieniądze, do cholery? Jak możecie być tak infantylni? Nie stać was na opłacenie swoimi pieniędzmi takiej wycieczki, to miejcie honor i nie bierzecie ze społecznej kasy! Do Polski, już nie tylko rada dyrektorów, ale i menażeria się zabrała plus żony i „męże”. A wszystko pod pozorem „szkolenia”. Czy kiedyś dowiemy się, ile kosztował ten tydzień w Singapurze i ile kosztowała wycieczka do Polski? Już Wam powiem: NIGDY!!

I na koniec puenta: nasze dyrektory „lobbują” w Polsce, wśród polskich polityków i biją pianę wzajemnego uwielbienia. Większej paranoi nie widziałem.

A, co z lobby pro polonijnym w USA…? Nic, bo te jedenaście dziwnych ludków nie ma pojęcia, jak to robić. Przecież trzeba by się jakoś zaprezentować amerykańskiemu politykowi; samym obiadkiem na balu polityk nie wyżyje, – trzeba mu zapewnić głosy, pokazać siłę liczbową, pójść w dialog, a komu się chce…? Dużo łatwiej wynająć łajbę i klepać się po plecach z warszawskimi ministrami. Czy pieniądze Członków mają być wydawane na hulanki w hotelowych barach, na łowienie ryb z prezydentem, na zwiedzanie świata? Nie stać was z własnej kieszeni na turystykę? To siedźcie w domu. Panie Prezydencie Duda, czy przyjmowanie zaproszenia na stateczek i wędkowanie, w dodatku z przedstawicielami banku mieści się jakoś w etyce polityka…?

„Podejrzewam, że wątpię”, jak mawiał mój profesor na uniwersytecie.

Jesień, 2018

 

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz