Zamach na Olszewskiego-Bis
Jan Sporek 3 lipca, 2008
Czyli krótka pamięć Donalda T.
4 czerwca tego roku minęła 16 rocznica nocnego zamachu stanu w wolnej Polsce. Zamachu dokonał ówczesny prezydent, Lech Wałęsa, a w tajnej, nikczemnej procedurze nocnej narady udział wzięli obecnie panujący Donald Tusk i Waldemar Pawlak. Rząd Jana Olszewskiego był pierwszym rządem w wolnej Polsce, który chciał przeprowadzić kompletną lustrację i dekomunizację. Słowa Lecha Wałęsy na filmie „Nocna zmiana” są niezwykle znamienne: „…oni zaszli za daleko…ja ich od jutra nie chcę widzieć w moim gabinecie…czy poprzemy Pawlaka, jak będzie głosował sejm?” Przez szesnaście lat pytania o tym zamachu nie doczekały się odpowiedzi. Analogicznie pytania o wprowadzenie stanu wojennego nadal czekają na odpowiedź. Tyle, że porównujemy tu pytania do ludzi (gdy chodzi o stan wojenny), którzy zawsze okłamywali naród, z pytaniami do ludzi, którzy w imię prawdy, wolności słowa i obalenia komunizmu „instalowali” wolną Polskę. Niestety, między tymi ludźmi nie ma dziś specjalnej różnicy.
Jan Olszewski po raz kolejny odsunięty został od procesu lustracyjnego i po raz kolejny zrobili to koalicyjnie Donald Tusk i Waldemar Pawlak. Spóźnili się jedynie z dotrzymaniem daty rocznicy. Gdyby tym panom zależało na dokończeniu dzieła komisji prowadzonej przez Jana Olszewskiego, przedłużyliby termin, choćby dlatego, że komisja ta czekała prawie pół roku na zainstalowanie systemu komputerowego, który miał pomóc w usprawnieniu tego procesu, ale przede wszystkim dlatego, że powinien nastąpić całkowity kres jakichkolwiek wpływów skompromitowanych WSI na polską rzeczywistość polityczną i gospodarczą. Naczelny „Wprost” powiedział krótko: „Komuś nadal bardzo zależy na tym, aby prawda o tych służbach nie wyszła na jaw.”
Po „Nocnej zmianie” z 4 czerwca, 1992 dostaliśmy Polskę, jaką dostaliśmy. W tym szesnastoleciu było dziesięć lat rządów postkomunistycznych. Albo ten naród jest ślepy, albo głuchy, albo kompletnie pozbawiony tego, w co wierzyli i czemu służyli ci, którzy ginęli za ojczyznę: Bóg, Honor, Ojczyzna.
Patrzmy uważnie, co będzie się działo.
Na razie Donaldowi Tuskowi sprawdza się wszystko, co było mówione w wesołych komentarzach, np: „Teraz Uderzą Stare Komuchy”. Nie sprawdza się nic, co mówił on sam w swoich płomiennych nawoływaniach przedwyborczych. No, poza jednym wyjątkiem; Może się sprawdzić Irlandia, czyli hasło „Polska drugą Irlandią”…ostatnio dochodzą stamtąd niepokojące wieści o nadciągającej recesji…
A co z tą krótką pamięcią pana DT? Wspomnianej nocy, 4 czerwca, 1992 Donald Tusk sekundował Wałęsie, jako prezydentowi w obaleniu premiera Olszewskiego. I wtedy wszystko było w jak najlepszym porządku; prezydent mógł wykopać premiera. Mógł, bo pomogły mu środowiska panów Tuska i Pawlaka.
Dziś, gdy prezydent nie podpisuje traktatu, pan Tusk mówi, że „nie tak buduje się wizerunek Polski na świecie”, rozpętuje się nieprawdopodobna nagonka na Prezydenta Polski i chce w jakiś sposób zmusić Go do podpisania tego, nieznanego społeczeństwu i prawdopodobnie parlamentarzystom, dokumentu lizbońskiego. Tak, zmusić, bo presją, czyli zmuszaniem jest uchwała sejmu, która brzmi: „Sejm Rzeczypospolitej Polskiej mając na uwadze szerokie poparcie polskiego społeczeństwa dla traktatu apeluje do prezydenta o ratyfikowanie Traktatu z Lizbony oraz czynne wspieranie na arenie międzynarodowej procesu ratyfikacji traktatu, także w innych krajach.” Znow krótka pamięć! Przecież w Nowym Jorku odpowiedział mi pan publicznie, że „społeczeństwo polskie nie chodzi na referenda, dlatego podjąłem decyzję, że głosowanie zostanie przeprowadzone w parlamencie.” Były przy tym kamery, było kilkadziesiąt osób na widowni. Wiele z tych osób pytało później, dlaczego media nie zacytowały moich pytań, dlaczego media nie zacytowały pana odpowiedzi? O jakim “szerokim poparciu” mówicie, szanowni posłowie? Zadałem sobie trud i zadzwoniłem do dziesięciorga ludzi w Polsce, stawiając to samo pytanie: “co wiesz o Traktacie Lizbońskim?” Oto wyniki:
4 osoby: “że Kaczor nie chce go podpisać”
te same 4 osoby na ponowione pytanie “co wiesz” odpowiedziały: “Nic, a skąd mam wiedzieć?”
4 osoby: “nie wiem nic.”
1 osoba: “wiem, że jest awantura, ale nie mam pojęcia co ten dokument zawiera.
1 osoba: “mam w d…. coś, o czym nie wiem nic.”
Na dziesięć osób dziesięć nie ma pojęcia o traktacie! Nie przeprowadzono debaty publicznej w najmniejszym nawet stopniu. To co, ten naród taki durny, czy parlamentarzyści tacy nierozgarnięci? Mam zatem pytania do polskich parlamentarzystów:
Czy panie i panowie przeczytali ten dokument? Czy Traktat Lizboński jest wydany w języku polskim i czy każdy parlamentarzysta dostał jego kopię (560 stron)? Czy i kiedy odbyło się czytanie z dyskusją w polskim Sejmie? Wyślę te pytania do Kancelarii Sejmowej. Jeśli odpowiedzi są NIE, a takich się spodziewam, to znaczy, że polscy posłowie kpią z narodu do żywego. Z narodu, który ich wybrał i który haruje ciężko swoją codziennością na ich -posłów ciepłe posadki i sowite wynagrodzenia. Ale przede wszystkim posłowie są n i e u c z c i w i . Do bólu nieuczciwi. Uwydatniając “winę” prezydenta Kaczyńskiego, a ledwie przechodząc po informacjach, że Niemcy oddali sprawę do sądu i czekają na jego decyzję, czy traktat nie narusza konstytucji Niemiec, że to samo robi Wielka Brytania, to samo Czechy i co czwarty Francuz, dajecie tylko dowód swojej niekompetencji, ale ta niekompetencja może być wkrótce skojarzona ze zdradą ojczyzny i zdradą narodu. Uderzcie się w piersi, błagam. Poza mandatem macie jeszcze średnią pensję poselską w wysokości 9.892 zł 30 gr. i 25% od tej kwoty (2.473 zł) poselskiej diety – przeciętny Polak chciałby mieć taką forsę za codzienną, ośmiogodzinną pracę. To wszystko zobowiązuje Was do ekstremalnie uczciwego traktowania wyborców. Irlandia, Anglia, Niemcy, Czechy. To już nie jedna Polska. Po tym, jak przedstawiciele Parlamentu Europejskiego wypowiadają się o Irlandii i jak wypowiadają się polscy politycy z koalicji o Lechu Kaczyńskim można tylko wnioskować jedno, że ci ludzie nie wiedzą chyba nawet, jak się pisze d e m o k r a c j a, a cóż dopiero, co to słowo oznacza. Panie i panowie posłowie, nie decydujecie o sprzedaży tony gruszek. Decydujecie o kraju i jego społeczeństwie! No tak, zapomniałem – przecież Kaczyński musi być najgorszy.