Pani Hania G. i prawo …
Jan Sporek 24 stycznia, 2007
… czyli jak obronić fotel prezydenta Stolicy?
Wyobraźmy sobie kobietę wpadającą na dworzec kolejowy. Przybiegła jednak nieco za poźno,- pociąg odjechał. Bezczelnie nie poczekał. Kobieta zostaje na peronie. Taka sytuacja mogłaby się przytrafić wszystkim kobietom (mężczyznom też, zresztą). Wszystkim, ale nie pani Gronkiewicz-Waltz.
Pani Hania najprawdopodobniej zbeształaby zawiadowcę, że nie zatrzymał pociągu i żądałaby, wmawiając mu, że rozkład jazdy ustalony dla wszystkich nie jest obowiazujący dla niej. Ona jest z innej, niż reszta pasażerów gliny i należy skorygować rozkład jazdy tak, aby pasował pani Hani.
Coś dziwnego dzieje się z naszymi politykami; jak się im tylko wytknie, że coć przeskrobali, to od razu mówią, że to nagonka polityczna. Ich winy nie ma w tym ani za krztynkę. Choroba, która toczy naszych polityków nazywa się „brakiem honoru”. Słowo honor zdewaluowało się w kręgach politycznych prawie do zera.
Dwoje polityków z charakterystycznym, francusko brzmiącym „rr” prróbuje wmówić społeczeństwu, że to nagonka Braci Kaczyńskich. Jak długo można tego słuchać? Zaczyna mnie powoli ogarniać coraz większe obrzydzenie.
„Nie byłam świadoma obowiązku składania oświadczenia o działalności gospodarrrczej męża”, oświadczyła Prezydent Warszawy. Coś niesamowitego. Ciekaw jestem, czy pani Grąkiewicz, jako dyrektor banku byłaby skłonna podarować petentowi, który spóźnił się z zapłatą pożyczki, karę za owo spóźnienie, gdyby ten tłumaczył, iż nie był świadomy, że obowiązują jakieś terminy. Jestem pewien, że argument miałaby tylko jeden: „przykrrro mi, ale przepis jest przepisem”.
Gdyby prezydentem Warszawy był K. Marcinkiewicz i spóźnił się z oświadczeniem majątkowym swojej żony prowadzącej działalność gospodarczą, Donald Tusk mówiłby (jestem tego w stu procentach pewien), że „niestety, prrawo jest prrawem i pan Marrcinkiewicz nie może być dłużej prrezydentem stolicy”. Mylę się? To niech mi to ktoś udowodni.
Po co jest Sejm, po co jego ustawy? Wyłącznie dla społeczeństwa? Wyłącznie dla szarego obywatela?
Dwoje polityków, z francusko brzmiącym „rrrr” wmawia teraz społeczeństwu, że bracia Kaczyńscy robią nagonkę na Hannę Grrrąkiewicz-Waltz. Rrrany Boskie, czy to Kaczyńscy dwuosobowo wprowadzili Ustawę, czy większość posłów w Sejmie? Co, do licha dzieje się w tym krrraju? Czy tam już nie ma nikogo norrrrmalnego w tej opozycji?
Olejniczak z SLD mówi, że żądania Andrzeja Pęczaka, (łódzkiego, byłego na szczęście barona tejże partii) o zapomogę finansową, będą rozpatrzone, jak w każdym innym przypadku, „spokojnie, bez emocji”. Czyli facet, ktory narobił przekrętów co nie miara jest „jak każdy inny pośród posłów”. No, to życzę zdrowia. Ma ponad dwa tysiące złotych renty i w zestawieniu z niskimi rentami swoich łódzkich krajanów, którzy muszą żyć za renty poniżej tysiąca, ma czelność prosić o „zapomogę”. Łódzcy renciści i emeryci pytają tylko, czy jest jakaś granica bezczelności, czy są jeszcze jakieś resztki przyzwoitości. Olejniczak potwierdził, że nie ma, – będzie rozpatrywał prośbę swojego partyjnego kolegi „w spokoju i bez emocji”. I zupełnie nie przeszkodzi mu to oskarżyć Kaczyńskich o kolesiostwo, gdy któryś z rzadzących Braci obsadzi jakieś stanowisko kimś, kto przypadkiem okaże się ich znajomym.
Kręć się, kręć wrzeciono … Moniuszko aktualny, Wyspiański jeszcze bardziej.