Miecz Damoklesa
Jan Sporek 11 września, 2008
Etymologia: – Dionizjos Starszy, tyran Syrakuz (405-367 p.n.e.), aby unaocznić swój los Damoklesowi, pochlebcy, który nazywał go najszczęśliwszym ze śmiertelników, pozwolił mu zasiąść przy swym stole biesiadnym, nad głową Damoklesa zawiesić kazał jednak ostry miecz na końskim włosie. Tyle encyklopedyczna formułka. A rzeczywistość? Czasy współczesne? To, że nad światem wisi to starożytne mieczysko jasne jest już od wielu lat. Ludzkość od wieków ustami i czynami polityków prosi o karę. Już 40 krajów posiada komponenty do konstruowania broni jądrowej, co jest słuszne skądninąd, bo jak pierd..ć, to tak, żeby już nic nie zostało. Maszynki do wzajemnego mordowania są już na takim poziomie dokładności i skuteczności, że trzeba było wymyśleć tarcze „anty”. Trudno przewidzieć, co jeszcze wymyślą konstruktorzy i co jeszcze każą im tworzyć polityczni bonzowie o mózgach orangutanów. A co z Polską? Myślę, że owo starożytne, ostre narzędzie wisi nad PO i to na bardzo cieńkim włosku. Jak na dłoni widać, że partia ta chciała wygrać wybory tylko po to, aby odsunąć od władzy PiS. Jej szefowie, tak strasznie pragnący władzy nie mieli i do dziś nie mają planu na rządzenie, planu na poprawę życia społeczeństwa. Kiedy rządzili Kaczyńscy PO biła na trwogę, że to rządy jedynie odwetowe, pragnące rozliczeń. Zbliża się I-a rocznica rządów Tuska i nic nie jest tak klarownie widoczne, jak…odwet i rozliczenia. Tyle, że w imię miłości, ale też tyle, że Kaczyńscy chcieli rozliczyć komuchów i korumpujących cwaniaków okradających kraj i naród, a PO rozlicza za to PiS. Sejmowy wyrok na Zbigniewa Ziobrę jest ukoronowaniem tej tendencji. Polska stała się krajem obrzydliwie nienormalnych polityków, obrzydliwie wykrzywionych dziennikarzy i obrzydliwie zaślepionego społeczeństwa.
PO kontynuuje sprzedaż polskich przedsiębiorstw (z tzw. „ostatniej chwili”: węgiel na Sląsku drożeje, a pod koniec sierpnia niemiecki przedsiębiorca kupił KWK Dębieńsko, z niezwykle cennym, wysokiej jakości węglem koksującym i tyleż cennym zakładem odsalania wód dołowych). W 2008 roku nie oddano nawet jednego metra autostrady, nie rozpoczęto prac budowlanych na warszawskim stadionie, gdzie ponoć za trzy lata i dziewięć miesięcy (już nie cztery lata, -czas leci), ma się dokonać otwarcie piłkarskiego festiwalu drużyn europejskich.
Od końca kwietnia nie ma w rządzie ministra, który zajmować się powinien energetyką. Pod koniec maja natomiast zlikwidowany został urząd d/s dywersyfikacji. Dzeinnikarze mówią, że nie ma nawet oficjalnego uzasadnienia tej sytuacji. Czyżby rządzący mieli jakiś ukryty, rewelacyjny plan na zabezpieczenia energetyczne; ropa, gaz…? A tymczasem Rosja walnęła w Gruzję. Lech Kaczyński walnął Rusa prosto w oczy ostrymi słowami i dopiero potem tzw. Zjednoczona Europa jakoś tam zareagowała udowadniając raczej jednak swoją słabość, wyrachowanie i kompletne niedoczytanie rosyjskich intencji. To nic, że Sarkozi był w Tbilisi przed Kaczyńskim (argumentu tego użył były minister Andrzej Olechowski w programie u Lisa chcąc umniejszyć rolę naszego prezydenta, jednocześnie mentorsko pouczając, że nie tak prezydent powinien się wypowiadać – ale to takie odgrzewane kluski wyrzucane z gardła przez tych, którzy swoje pięć minut już mieli, tyle, że ich nie wykorzystali, no chyba, że…). Sarko naprawdę niewiele zdziałał. To, co ogłosił Europie, że Rosja się wycofuje okazało się fikcją, bo Rosyjskie wojska nadal siedzą w Gruzji, zniszczenia są miliardowe, a straty w ludziach nie do odrobienia, bo nawet zjednoczona Europa nie przywróci im życia. Europie nie wyszły nawet skrzynki na listy, to cóż się dziwić przy tak dużej sprawie…
Tymczasem Stany Zjednoczone zadeklarowały MILIARD DOLARÓW pomocy dla Gruzji. A Europa czeka, byle nie podpaść Putinowi. Skądinąd inteligentny Tomasz Lis „idzie” po radę do byłego prezydenta Kwaśniewskiego (w tymże samym programie). To już jakaś paranoja. Poza wszystkim program Lisa, to niesamowicie perfidnie skomponowana rewia pogardy dla PiS-u, Kaczyńskich i wszystkiego, co związane z nimi. Gościnne „występy” Kwaśniewskiego, Wałęsy (który nadal nie ma nic mądrego do powiedzenia; odmówił uczestnictwa w obchodach rocznicowych Solidarności, z góry przewidując, że będzie się źle czuł w towarzystwie Kaczyńskiego, Gwiazdy, Walentynowicz. To czyj to problem? Tych ostatnich, czy jego, Wałęsy? No, to niech nie narzeka – u Lisa właśnie). Na Kaczyńskich można pluć, gdzie się da, a najlepiej u Lisa. Pamiętam, że kiedy A. Lepper obraził Kwaśniewskiego, to dostał półtora roku w zawieszeniu. Dziś niejaki Palikot uchodzi bezkarnie, a Lis ma taką widownię, że wystarczy powiedzieć Kaczyński, już się śmieją, a jeśli dodać Kaczyński be, to owacja na stojąco. Żenada.
Hanny Lis też nie lubię, bo jest sztuczna, Kraśko jeszcze bardziej sztuczny i nadęty. Największą klasę ma w Wiadomościach Małgorzata Wyszyńska: wyluzowna, naturalna i niezwykle urodziwa, a przy tym nie robi z siebie mentora.
Europoseł Buzek (też były rządzący) mówi, (w programie Jana Pospieszalskiego „Warto rozmawiać), że owszem Polska powinna się „jakoś bronić” przed rosyjskimi zakusami odcięcia nas od dostaw przez Gruzję, ale „przede wszystkim na sprawę Gruzji trzeba patrzeć przez pryzmat Europy”. Na argumenty Przemysława Wiplera z Instytutu Jagiellońskiego (człowieka o ogromnej wiedzy merytorycznej, co było niezwykle ostro widać w jego wypowiedziach) pan Buzek ripostuje: „nie wiem o czym pan mówi…”
No, tośmy się doczekali. Polska, jakoś tam…ale najpierw Europa. (vide skrzynki pocztowe). Pięknie panie premierze (były).
Harce PO na politycznej scenie Polski trwają; kilku facetów zostanie pozbawionych męskości (kastracja to ostatnio najważniejsza sprawa Donka T. i minister Kopacz, tej od zdrowia). Tymczasem Ziobro i tak wygra sprawę w sądzie, bo nie ma konstytucjonalnych przepisów, co, kiedy i komu można pokazywać, (dotyczy to nawet pedofilów), autostrad nie będzie, stadionów też, a starożytne narzędzie do obcinania głów spadnie na PO dokładnie na rok przed kopanymi mistrzostwami, kiedy Platini przyjedzie do Polski i powie: O, k…, to wyście, k…nic nie zrobiliście.
I to będzie kabaret!