Uderz w stół…2
Jan Sporek 1 października, 2008
Ogromnie się cieszę, że ktoś, w tym wypadku Pan Tadeusz K. podzielił się z Internautami tak ciepłą informacją na mój temat i wystąpił z poparciem moich tez i obroną mojej osoby. Dziekuję. Poniżej tekst listu, jaki został wysłany do mnie i Pana Stanisława Trojaniaka:
Subject: Re: Odpowiedz na list St. Trojaniaka
Date: 9/29/2008 11:21:20 AM
From: felixdekansky
To: jan.sporek@verizon.net
Stanley Trojaniak na usługach ?
Odpowiedz na list pana Trojaniaka opublikowany w internecie a szkalujacy pana Janusza Sporka
Nie godne to ani Dyrektora Krajowego Kongresu Polonii Amerykańskiej, ani szefa rozgłośni radiowej, ubliżanie Panu Januszowi Sporkowi w sposób jaki to czyni Pan Trojaniak. Nazywając Janusza Sporka mianem „ psełdo Polaka” nie zauważył biedny Pan Trojaniak, że plując, sam się po prostu nieźle opluł. A diament jak był diamentem tak nim pozostał.
Ten nieetyczny atak na Pana Sporka, już samą pisownią budzi wątpliwość; czy Pan Trojaniak wie na pewno o czym mówi. Niewykluczone, że to zacietrzewienie i nienawiść spowodowały tę „niegramotność” w pisowni. Nie zmienia to jednak faktu, że Pan Trojaniak obrzuca błotem człowieka, którego dokonania na rzecz polskiego środowiska w Nowym Jorku, jak i dla naszego wizerunku w Stanach Zjednoczonych są przeogromne.
Pan Trojaniak zarzuca Panu Sporkowi kłamstwo, gdy tymczasem sam, bądź też na czyjeś polecenie przekręca fakty. W imię jakich korzyści nie wiemy? Wiemy na pewno, że nie w imię prawdy.
Po pierwsze jak najbardziej prawdziwa jest informacja o tym, iż KPA na ostatnim zjeździe w Arizonie zablokował lustrację Polonii, co można sprawdzić w protokole ze zjazdu. Prawdą jest również, że zarząd KPA odwołał zaplanowane spotkanie z redaktorem Stanisławem Michalkiewiczem.
Janusz Sporek, to człowiek głęboko zatroskany sprawami kraju i Polonii, czego dowody daje od lat pisząc i mówiąc na antenie radiowej. Niedawno z troską napisał, że KPA przestaje być organizacją jakiej Polonia potrzebuje. I jest to prawda.
Uważam, że dla KPA, szacownej organizacji z tradycjami, nie przystoi kłamstwo!
To, co było zawsze siłą tej organizacji, to jedność i pogarda dla komuny i form jej pochodnych, czyli i dla dzisiejszej postkomuny!
Nie tylko Pan Sporek, ale wszyscy obserwujący poczynania KPA widzą gołym okiem, że w Kongresie ostatnio stosuje się sito podrzucone przez Pana Tuska, do przesiewania ludzi.
KPA za pomocą tego właśnie „tuskowego” sita, wyrzuca piękne, zdrowe ziarna, ale wciąż obiecuje, że wypiekać będzie smaczny chleb. Trudno w to uwierzyć, bo na dnie sita, po tym „psełdo” (wg. pisowni przyjętej przez Pana Trojaniaka) przesiewaniu, pozostał prawie sam sporysz. Ciekawe co Pana Trojaniaka urzekło w tuskowym sicie? Pełnomocnictwa przyszły najprawdopodobniej wraz z instrukcją do używania sita. Nie tylko Pan Sporek wie o tych i wcześniejszych niecnych wyczynach organizacji: „Spula & Spółka”. Szkodzić Polonii się nie wstydzą, ale wstydzą się widocznie o tym czytać. Znajomy ksiądz mówi, że to zawsze dobry znak, gdy telepie się choćby strzęp sumienia. A oni chcieliby, aby szatan te ichnie matactwa albo przykrył ogonem, albo wszystkim zamydlił oczy. Zapomnieli chyba jednak wspomnieć o tym „kusemu” w cyrografie, bo ludzie jak na razie i widzą i słyszą i mówią i przede wszystkim dziwią się.
Karygodne jest to, w jaki sposób potraktowany został przez KPA, znany felietonista z Polski, redaktor Stanisław Michalkiewicz. Zaproszono go wcześniej jako gościa na 2 października na Zjazd KPA do Wirginii. Redaktor Michalkiewicz uwzględnił to w swoich planach kupując stosowne bilety lotnicze. Przestał jednak „pasować” redaktor Michalkiewicz Panu Prezesowi Spule, gdy Pan Spula uświadomił sobie potrzebę przeglądania się w źrenicach oczu Pana Tuska i Pana Borusewicza, którzy to zadeklarowali również swoje przybycie. Zrobiło się głośno wokół tej sprawy, bo i Sejm w Polsce został poinformowany o tym, że Kongres Polonii Amerykańskiej nie życzy sobie spotkania z bądź co bądź cenionym w Polsce Piórem. Zaczęto więc po desperacku obszczekiwać każdego, kto o tym fakcie wspomni. Tym właśnie sposobem w polu rażenia znalazł się i Janusz Sporek. Ciekawe czy Pan Trojaniak został poinformowany przez mocodawców o późniejszym fakcie, jakim była próba wyciszenia sprawy. Zaproponowano bowiem na odczepnego, wyściubienie trochę czasu redaktorowi Michalkiewiczowi, ewentualnie w pierwszym dniu zjazdu. Redaktor Michalkiewicz z pewnością wyciągnie z tej lekcji mądry wniosek. Wnioski bowiem wysnuwa jak mało kto. Nauczony obecnym doświadczeniem, być może profilaktycznie uwije sobie jakieś gniazdko, może nawet gdzieś w pobliżu lotniska i czekać będzie na rozkazy od g(ł)ówno – dowodzącego z KPA.
Jestem oburzony faktem, iż Pan Trojaniak w błogim poczuciu bezkarności zaatakował tego wspaniałego Polaka jakim jest Janusz Sporek. To człowiek – instytucja. To co robią zwykle całe sztaby ludzi, Janusz Sporek robi od wielu lat sam.
To propagator polskiej kultury. Zorganizował tyle wspaniałych koncertów, umożliwił zaprezentowanie się na sławnych nowojorskich scenach naszym kompozytorom, muzykom, śpiewakom i tancerzom. Wielu wypromował. Uczy dzieci i młodzież muzyki. Sam prowadzi chór. Czyni to z potrzeby serca. Serca artysty. Dzieli się pięknem z innymi, bo tak mu widocznie nakazuje sumienie. Sumienie stawia mu zaś poprzeczki niezwykle wysoko. Trudno jest w tym zmaterializowanym świecie uwierzyć, że istnieją jeszcze tacy zapaleńcy i tytani w jednej osobie. Pan Janusz jest tego żywym przykładem.
Kto mógłby się pochwalić podobną zaradnością?
Ten wspaniały człowiek ma swoją misję życiową i dzień po dniu, krok po kroku ją realizuje. Nieustannie walczy o te bajońskie sumy na opłacenie kosztownych sal koncertowych. Skąd bierze siły? Trudno powiedzieć. Przykre słowa i komentarze towarzyszyły chyba wszystkim jego przedsięwzięciom, ale widocznie nie one zaprzątały mu głowę, jeśli mimo wszystko, ciągle jest on w trakcie jakiegoś nowego zamierzenia artystycznego. Jeśli nawet udałoby się zsumować wszystkich etatowych „działaczy”, którzy przez te wszystkie lata komunizmu i postkomunizmu w Polsce, tu w Stanach Zjednoczonych, z obowiązku i wcale nie za darmo winni bronić polskości i mecenasować polskiej kulturze i sztuce, to blado dla nich wypadłoby to porównanie z tym jednym człowiekiem.
W tym co robi Janusz Sporek, widać wyraźnie swoistą służbę Ojczyźnie i Bogu. Czy kiedyś Polonia doceni go należycie ? Oby.
A Panu Trojaniakowi proponuję określić zwrotem „psełdo Polacy” raczej te polskojęzyczne indywidua, które przyznają się jedynie do związków z terytorium Polski, ale za nic mają naszą kochaną, znów rozgrabianą Ojczyznę i jej dzieci rozpędzane przez kolejny pseudopolski rząd po całym świecie. Ktoś kiedyś powiedział, że „ to zazdrość wtyka ludziom lornetkę z pomniejszającymi szkłami i każe im widzieć cudze zasługi w skali 1:100.” Tak się dzieje i w tym przypadku. Jest takie polskie przysłowie: „gdy chcesz uderzyć psa, kij się znajdzie”. Wygląda na to, że Pan Trojaniak rozglądał się za tym kijem już od pewnego czasu, a lornetkę nabył już dużo wcześniej.
Tadeusz Kropiwnicki
www.tkrop@ceramika.com