I po co nam była ta wolność?
Jan Sporek 26 listopada, 2008
W niedzielę, 23 listopada wybrałem się do Centrum Polsko-Słowiańskiego (Greenpoint) na spotkanie z księdzem Tadeuszem Isakowiczem-Zaleskim. Sala wypełniona. Wrażenie niesamowite. Relacje Księdza są wstrząsające. W duchu czuję radość, że jest ktoś, kto te wszystkie kłamstwa jakimi nas karmiono, wreszcie obnaża; ktoś, kto zadaje sobie trud, by śledzić i badać dokumenty. Kłamstwa, które wtedy, gdy mieliśmy po kilknaście lat stały w nieprawdopodobnie rażącej sprzeczności z tym, co mówili nam rodzice, co można było, nie bez ryzyka przeczytać w podziemnych wydawnictwach. Oczywiście kupiłem jego najnowszą książkę „Przemilczane ludobójstwo na Kresach”.
Dziś, we środę, 26 listopada oglądałem Księdza Tadeusza w programie „Kwadrans po ósmej” -TV Polonia (mam subskrybcję internetową). Program prowadziła Justyna Dobrosz, a jej gośćmi w warszawskim studio byli: ksiądz Józef Kloch – Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, oraz Tomasz Terlikowski – publicysta. W studio w Krakowie zaś ksiądz Tadeusz Isakowicz-Zaleski. Z dysputy dowiedziałem się, że sprawa dotycząca bpa Życińskiego była zgłoszona do Kardynała Dziwisza już dwa lata temu. Niestety bez reakcji. W zamian, ks. Isakowicz stał sie obiektem słownych napaści środowisk kościelnych i nie tylko. Bardzo zresztą niewybrednych. Podobno, gdy Karol Wojtyła został wybrany Papieżem zwrócił się do obecnego tam swojego skretarza, Stanisława Dziwisza i ze swoim, znanym na całym świecie poczuciem humoru zapytał: „Stachu, czy ty się nie dziwisz?” Teraz wszyscy się dziwią. Według badań opinii publicznej przeprowadzonych przez „Niedzielę”, (która nigdy nie była prolustracyjna) 80%-osiemdziesiąt procent polskich katolików chce ujawnienia tych informacji. I jest to niezwykle logiczne. Nie będę już nudził o niedoleczonym zębie, o nieprzeciętym wrzodzie. Według księdza Klocha Episkopat zrobił to, co było do zrobienia: przekazał raport do Watykanu. I nikt nie potrafi określić, jak długo trzeba będzie czekać na reakcję Stolicy Piotrowej. Zarówno ks. Isakowicz, jak i red. Terlecki wykazali niezbicie, że są conajmniej niejasności, ale i sporo sprzeczności w wypowiedziach bpa Życińskiego, więc takie hurrra potępianie ks. Zalewskiego nie bardzo ma tu jakiekolwiek pokrycie, natomiast obrona biskupa jest już sprawą tak naciąganą, że w penym momencie poczułem obrzydzenie po wypowiedzi ks. Klocha. Podparł się on swoją intelektualną pozycją filozofa i jako filozof walnął tak, że prawdopodobnie nawet dziecko z przedszkola tak by sprawy nie postawiło. Otóż Rzecznik Konferencji Episkopatu Polski, nie mając kompletnie argumentów, oprócz damagogicznych sloganów zadał pytanie: „Księże Tadeuszu, mam do księdza ogromny szacunek, ale co by ksiądz zrobił, gdyby to księdza ojca został w ten sam sposób osrkarżony, jak arcybiskup Życiński, to znaczy – znalazłby sie zapis na ojca księdza że był TW i nie mozna w żaden sposób udowodnić, – nie ma dokumentów – że jest niewinny? Co ksiądz by zrobił? Ksiądz, którego twarz pamiętamy koszmarnie pobitą przez SB i ci sami, którzy bili księdza te dokumenty tworzyli? Co by ksiądz zrobił, gdyby księdza tata był tak oskarżony? „.
Trudno o większą demagogię, ale też trudno o bardziej prymitywną obronę bpa Życińskiego. Wstawka o zmaltretowanej twarz ks. Isakowicza po przesłuchaniach w „bespiece”, niestety podkreśla jeszcze demagodię ks. Klocha. Terlecki zganił Rzecznika, nazywając pytanie demagogią właśnie, ks. Isakowicz spokojnie wyjaśniał swój punkt widzenia, Justyna Dobrosz wydała się być mocno zażenowana. Ja natomiast czekałem, czy ks. Isakowicz odpowie pytaniem jeszcze głupszym. (Moja Mamusia zawsze mówiła: taka odpowiedź, jakie pytanie). Bo ja bym, zapytał: A czy biskup Życiński jest ojcem księdza Rzecznika? Isakowicz ma swoją klasę, – stwierdził tylko, że jest to niezwykle ostre, oraz wspomniał o pośle Ryszardzie Terleckim, do niedawna dyrektorze jednego z oddziałów IPN, który opublikował teczkę swojego ojca, Olgierda Terleckiego, pisarza, właśnie dlatego, że jako syn uważał, iż powinien to zrobić, bo wcześniej, czy później zrobiłby to ktoś inny.
Oto efekty „grubej kreski” Mazowieckiego – europosła, autorytetu moralnego, politycznego i Bóg jeszcze raczy wiedzieć, jakiego. Oto efekty „Nocnej zmiany” – zamachu na rząd Olszewskiego dokonanego przez Wałęsę z towarzyszeniem Donalda Tuska, Mazowieckiego właśnie, Pawlaka i innych z tejże ferajny.
Gdyby ks. Rzecznik przeczytał choć kilkanaście stron „Przemilczanego ludobójstwa na Kresach”, wstrzymałby się od swoich idiotycznych wypowiedzi. Ale „oni” nie czytają Isakowicza. Myślę, że jedną z przyczyn jest to, że trzeba by wtedy przyznać mu rację, że szpera, docieka, bada i podaje do wiadomości. Jeśli IPN udowodni, że ostatni z bastionów przeciw-komunistyczno-radzieckich, jakim był Generał Sikorski został istotnie zamordowany, to mam pytanie, czy społeczeństwo poprze te wstrętne nagonki na Instytut Pamięci Narodowej? Czy wesprze moralnie, duchowo niezależnego historyka, dr. Cenckiewicza?
Czy my nie mamy już dość tych narzucanych nam „tajemnic”? Czy nie jest nam wstyd, że heroiczni bohaterowie Powstania Warszawskiego doczekali się swojego muzeum po grubo więcej, niż pięćdziesięciu latach? Czy wstydem będzie zlikwidowanie pomnika gen. Berlinga sprzed warszawskiego mostu? Ten facet miał wyrok śmierci wydany przez gen. Andersa. Razem z Armią zd-Radziecką czekał na prawym brzegu Wisły, aż wykrwawi się stolica. Nie usprawiedliwia go nieudolna przeprawa w chwili, gdy właściwie nie było już po co. A może w ramach poprawności politycznej uznajmy, jak w anegdocie ks. Tadeusza, że pod Grunwaldem pobiliśmy…Mongołów, a nie Niemców?
I dziwi mnie bardzo postawa Prezydenta Kaczyńskiego, że nie wziął udziału w uroczystościach upamiętniających Wołyńskie Ludobójstwo.
Wolność potrzebna nam była do wolnego przeinaczania faktów, do swobodnego interpretowania historii, do siania demagogii i wolnego faktów ukrywania.
Ksiądz Isakowicz jest laureatem Orderu Św. Jerzego, przyznawaną za walkę ze złem. Ponieważ w gronie odznaczonych tymże orderem jest m. inn. taki bojownik ze złem, jak Adam Michnik, ksiądz Isakowicz w ostatnim czasie zwrócił rzeczony order. I słusznie, tylko czy ktoś wyciągnie z tego wnioski?
„Miałeś chamie złoty róg” – niczego nie uczymy się od naszych wieszczów. Idziemy, jak ślepe stado za obiecaną kiełbaską, uśmiechem (cynicznym), miłością (fałszywą, przedwyborczą). Daj Boże zdrowie.
/Cytuję/ Jeśli IPN udowodni, że ostatni z bastionów przeciw-komunistyczno-radzieckich, jakim był Generał Sikorski został istotnie zamordowany, to mam pytanie, czy społeczeństwo poprze te wstrętne nagonki na Instytut Pamięci Narodowej? /koniec cytatu/.
Ad vocem – 25 listopada br. w programie I Polskiego Radia historyk(?) Nałęcz ( ?) wyraził iście makiaweliczny pogląd co do prawdy o śmierci gen. Sikorskiego.
Jako historyk (?) sądzi, że prawda historyczna o tej tragedii jest Polakom niepotrzebna. „Bo co będzie jesli okaże sie , że to Polacy zamordowali Generała???”
I jak Polacy (tacy jak Nałęcz chyba) sobie „z tym poradzą”. Identyczne zdanie wyraził trochę później w innej audycji inny wielki Polak – Szmajdziński (ps. Szmaja).
Myślę ,że tę durnotę wymyślono na jakimś podziemnym spotkaniu byłych aktywistów nieboszczki PZPR – do rozsiewania wśród równie durnych słuchaczy i oglądaczy TV