Polonia…
Jan Sporek 4 lutego, 2009
Już nie mam siły dopisywać „…kontra Polonia – 8”.
Zdarzyło się coś, co utwierdziło mnie w przekonaniu, że prostytucja, to chyba nie tylko te dziewczyny w przyciemnionych zaułkach i przykrótkich spódniczkach. Prostytucja zatoczyła szersze kręgi… Ktoś zadzwonił do mnie z telefonu zaznaczającego się na ekraniku słuchawki, jako „private”…
-Panie Sporek, pan to nie ma głowy do interesu.
-Czy mogę wiedzieć z kim rozmawiam?
-Nieważne kto mówi, ważne co mówi…
-O, to pan jakiś filozof? – zażartowałem.
-Filozof, nie filozof, ale ja wiem, że pan te różne koncerty robi, to oni by panu pewnie coś dali, jakby pan tyle nie gadał o tych aferach…
-Przepraszam? – przerwałem ten mądry wywód.
-No, tak. Moja znajoma pracuje w bankowej administracji. Tam mówią, że pan im strasznie włazi za skórę. Ja to bym siedział cicho i tylko pieniądze od nich wyciągał. Panu się należy…
-Proszę się nie gniewać, ale muszę skończyć tę rozmowę.
Odłożyłem słuchawkę a przewód pokarmowy zaalarmował czymś w rodzaju odruchu wymiotnego. -Męska prostytutka, – pomyślałem. Za ile możemy się sprzedać? Tysiąc, dwa…dziesięć?
Nie od dziś zadaję trudne pytania i nie od dziś wiem, że nie jest to „woda na mój młyn”, ale inny już nie będę. Gdybym miał się zmieniać, to prawdopodobnie przestałbym też i „robić te koncerty”. Przestałbym pracować z chórem, przestałbym pisać. Chyba przestałbym żyć, bo nie robić tego wszystkiego oznaczałoby właśnie życie w bezżyciu.
Może w takim razie powinienem odpowiedzieć na pytanie: dlaczego ja to robię? Odpowiedź jest bardzo prosta: Widziałem tu nazbyt wiele krzywd wyrządzonych plotkami, pomówieniami, posądzeniami. A niestety wokół „afery” między Unią, a Centrum coraz więcej jest informacji prosto z sufitu, coraz więcej oskarżeń, ktore nie przyczyniają się do porozumienia, a jedynie pogłębiają antypatię społeczeństwa do tych instytucji.
Widziałem też bezsensowne posunięcia dyrektorów jednej i drugiej instytucji, które anonsowane były, jako niezwykle pożyteczne dla Polonii, a okazały się jedynie znakomitym sposobem na obdzielenie się forsą i to w świetle prawa. Przykład? Festiwal na Greenpoincie kilka lat temu. Dopiero potem okazało się, że „Organizatorzy” mieli kontrakty po kilkadziesiąt tysięcy zielonych, a dla artystów zabrakło. Osobiście musiałem wyrównać kilku artystom za udział z moich pieniędzy, bo było mi wstyd, że w polonijnym festiwalu musieli wystąpić za darmo, mimo „miodowych” obietnic. A mecenas Zawisny, ówczesny prezes oświadczył, że nie ma już funduszy. Tyle, że kilku głupków spośród „funkcyjnych organizatorów” było na tyle głupich, że głośno, przy piwku chwalili się ile dostali. A potem było tak, że Pani Siemińska tłumaczyła, iż Festiwal, to nie jej działka, pan Grzesiu z marketingu, że też nie jego ogródek i tak Unia do dziś nie oddała mi tych pieniędzy. Przeżyłem kilka lat i jakoś dam radę dalej, niech dołożą na…Columbię. Będę zaszczycony. Tyle tylko, że wyostrzyło mi się spojrzenie na genialność dyrektorów. Innym, świetnym pomysłem było kino w Domu Narodowym; nowe krzesła, wyposażenie i co? Kto tam był ostatnio na jakimś filmie? A festiwal na Staten Island, który się nie odbył za…75 tysięcy?
Centrum zwłaszcza za Chabrowskiego, to była wieża Eiffla durnych pomysłów, a najdurniejszym było oddanie tej instytucji do sądu, co ciągnęło się trzy lata. Tak, z czystego patriotyzmu. Nie wspominając o prawie rocznym przetrzymaniu na koncie uzbieranych przez nas pieniędzy na pomoc powodzianom we Wrocławiu. Pamiętacie?
Tak się składa, że ludzie, jakoś tam rozpoznają mnie na ulicy. U zbiegu ulic Nassau i Manhattan podeszły do mnie dwie panie. Gdzieś w podczaszce kojarzyłem ich twarze z Centrum, ale nie znam nazwisk, ani też nie byłem pewien. Ale panie poprosiły o chwilkę rozmowy. Nie chciały dać się zaprosić na kawę, czy herbatę. Ot, spieszyły się nieco. Powiedziały mi dość ciekawą rzecz, którą można streścić krótko: może Kamińska bywa czasem niemiła, (nawet bardzo-dodała druga pani), w rozmowach i traktowaniu pracowników, ale załatwiła w zeszłym roku sto pięćdziesiąt tysięcy od Yaskiego i utrzymała program. Centrum pomagało Klubowi Patriotycznemu, ale oni chcieli za dużo, a teraz ten cały Tomaszewski takie bzdury wypisuje. Powiemy panu tylko tyle, że Sawczuk zarabiała przynajmniej o dziesięć tysięcy więcej, niż zarobiła Kamińska. Jedna z nich dodała: ja tam za nią nie przepadam, ale za dużo tych kłamstw. A wie pan ile kosztowało pomalowanie klatki schodowej przez męża poprzedniej dyrektorki?
– Nie, nie chcę wiedzieć. Nie jestem śledczym. Rozeszliśmy się z wzajemnym pozdrowieniem. Ja życzyłem paniom jak najszybszego powrotu do pracy.
Pani Iwona Konarska zapytała w komentarzu skąd mam dane na temat „apanaży”. Już tłumaczę. Otóż jest taka strona na Internecie, na której organizacje „none for profit” muszą zamieszczać „Formy 990” i ujawniać tam wszystkich, którzy zarobili powyżej pięćdziesięciu chyba tysięcy. Dziennikarze powinni to wiedzieć, a nie jęczeć, że Centrum nie udostępnia raportów. Natomiast zadzwonilem do V-ce prezesa Jóźwiaka z pytaniem – Kiedy będzie zrobiony „audit” i kiedy w związku z tym raport będzie dostępny? Odpowiedział, że na początku marca i przyrzekł, że osobiście dopilnuje, abym mógł ten raport przeanalizować. Oczywiście nie będę udawał znawcy finansów. Spojrzę tylko na te kilka pozycji, które wymienia „żółta” ulotka, latająca już teraz, jak szarańcza po kościołach, szkołach i Bóg jeszcze wie gdzie. Nie jestem kontrolerem, chcę tylko zobaczyć, jak daleko można sie posunąć w podłości. Bo ta ulotka jest podłością wymierzoną Polakom przez Polaków. Sienkiewiczowskie „Listy z Ameryki”, opisujące Polonię, to ledwie opowiastki do deseru.
Jestem „na tropie” kilku innych dokumentów, dotyczących np. bonusów w Centrum (zaskakująco małych, jak na te miliony podejrzanych o wyparowanie dolarów): 38 pracowników otrzymało łącznie – uwaga: $7.500, więc wychodzi po niespełna $200. A czy ktoś mi powie, jakie były bonusy w Unii? Napewno nie, bo to tajemnica, tyle, że za członkowskie pieniądze. Najbardziej jednak zbulwersowały mnie okazane mi kopie wydatków na reklamy w Nowym Dzienniku, Super Expressie i Telewizji US Polsat. Tych dwóch gazet nie ma na „żółtej” ulotce, ale skoro jest US Polsat, to muszę powiedzieć, że ja chyba dochodziłbym jakiejś rekompensaty przez sąd. Otóż pomyłka w stosunku do realiów jest o prawie 51 tysięcy dolarów na niekorzyść telewizji. Uwielbiam Kurier Plus, ale chętnie dowiedziałbym się ile Unia przelała tam pieniędzy w ubiegłym roku. Albo ile kosztuje dwutygodniowy pobyt członka Rady z małżonkiem w Hongkongu i ile z tego poświęcił(a) na udział w szkoleniu (tak to się dzisiaj nazywa)?
Jestem pewien, że niektórzy z moich Czytelników zarzucą mi, jak Pani Iwona Konarska, że z lekka w moich tekstach przebija sympatia dla Centrum. Mam więc tylko jedno pytanie: czy trzeba użyć wszelkich świństw, pomówień i intryg, żeby coś zlikwidować, lub pozbawić kogoś funkcji? I to my, Polacy mamy się w te brudy bawić? My, którzy wrzeszczeliśmy „Niech żyje Papież”? My, którzy biliśmy Mu brawo, gdy uświadamiał nam, że „prawda nas wyzwoli”? Jak to się dzieje, że pod hasłami patriotyzmu siejemy nienawiść, kopiemy rowy między nami?
Nie, Polonia nie ma namniejszych szans na siłę zbiorową w tym kraju. Żadnych.
Coś Państwu muszę powiedzieć. Pamiętacie, Drodzy Czytelnicy ten wspaniały koncert w Katedrze z okazji Dnia Niepodległości, w 2007 roku? Orkiestra, która miała wypadek, Anna Kostrzyńska, śpiewająca Wokalizę i Angelus, Kilara, chóry, Katedrę wypełnioną po brzegi? Otóż Centrum udzieliło wtedy sali na próbę orkiestry i przygotowało posiłek (catering) dla 160 osób. Kiedy autobusy wiozące orkiestrę wpadły na siebie powodując potworny wypadek i opóźniając przyjazd orkiestry, panie z kuchni i super, p. Roman pomogli mi przenieść wszystkie pojemniki z żywnością do mojego jeepa, bym dowiózł je do Katedry, gdzie włożyliśmy to do autobusu i orkiestra w drodze powrotnej spożyła ten polski posiłek na parkingu przy New Jersey Turnpike. Dyrygent dzwonił potem i pisał maile do mnie wychwalając wspaniałości polskiej kuchni, wymuszając na mnie przepis na…bigos. Można przeliczyć koszty sali, sprzątania, mycia itp., koszty przygotowania posiłku dla 160 osób. Centrum wzięło to na siebie, telewizja US Polsat kompletnie za darmo ogłaszała ten koncert na kilka tygodni przed. Nie zrobiła tego żadna polonijna gazeta. A koncert był dla Polonii darmowy. Czy mam o tym nie pamiętać? A Unia? Łaskawie wsparła koncert przekazując $1500 i to po długich przekonywaniach. Koszt koncertu wynosił ponad 25 tysięcy dolarów. W zamian uczciwie umieściłem logo naszego banku na wszystkich afiszach, kartkach pocztowych, w Internecie. Nigdzie nie ma tak taniej reklamy. Bądźmy obiektywni.
Rozmawiałem późnym popołudniem z prezesem Unii;- nie będą na spotkaniu z Kongresem 8 lutego, bo to nie było zaproszenie, a raczej wyznaczenie daty spotkania.
Więc ważne są konwenanse. Ok, można i tak. Aczkolwiek coś innego, niż konwenanse powinny obchodzić tzw „działacza” – zwłaszcza wybranego przez społeczeństwo. Ale to kwestia priorytetów. Zapytałem ponownie: czy są szanse na porozumienie?
Odpowiedź: Tak, ale po pierwsze w Centrum nie może być p. Kamińskiej, po drugie, jako bank chcemy wiedzieć, jak zostały wydane pieniądze ze składek.
Koło się zamyka, wszystko wraca do punktu wyjścia.
Podpowiedział jednak i też muszę to napisać obiektywnie, że Rada Dyrektorów Centrum podjęła decyzję o zawieszeniu zbyt pochopnie. Argument: jeśli Centrum ma ponad czterysta tysięcy, a utrzymanie budynków kosztuje rocznie 110 tysięcy, to ciagle do dyspozycji pozostaje trzysta.
Niby tak, ale sam się zastanawiam, czy będąc w sytuacji dyrektorów Centrum odważyłbym się wypłukać aż do dna, nie mając gawarancji, że w niedługim czasie dostanę jakieś wsparcie. Tym bardziej, że ruszyła akcja „wykradania” Członków z Centrum przez nowych sponsorów. Ale o tym jutro. A tak, na marginesie: czy Rada miała wymagane 2/3, gdy zatwierdzała nowych sponsorów?
Nienawiść nie przynosi nam nic dobrego. Ona nas niszczy i zatruwa. Myślę, że byliśmy tylko sympatykami Jana Pawła II, a nie wyznawcami Jego nauk.
PS: Wygląda na to, że Pani Iwona Konarska jest i dobrze zorientowana i bardzo przejęta tym, co się dzieje. Chciałbym zaprosić Panią na lunch. Proszę napisać mi w mailu, kiedy dysponuje Pani czasem. Dostosuje się.
Zaprosil mnie Pan na lunch. Dziekuje ale nie skorzystam. Podjelam taka decyzje po kolejnym przeczytaniu powyzszego tekstu. Spotyka Pan dwie panie na ulicy od ktorych dowiaduje sie Pan informacji znanych tylko pracownikom, albo osobom zasiadajacym w radzie dyrektorow. Trzeba bylo od razu napisac, ze spotkal Pan na ulicy Kaminska. No bo kto wie o jakis tam formach 990. Kto wie kto ile zarabia w Centrum ? Ja nie wiem. Kim byly te panie ?????? Ta druga to chyba ksiegowa z Centrum. No Panie Januszu, poprostu zawiodl mnie Pan.
A ja uwazam, ze zarobki kazdego pracownika z Centrum powinny byc jawne jak i wyksztalcenie. Jesli Pan wie cos na temat wyksztalcenia p.Kaminskiej to prosze mi przypomniec. Mi sie wydaje ze pani Kaminska jest niewyksztalcona osoba, ale moge sie mylic.
Szkoda, Pani Iwono. „Obraziła” się Pani na artykuł…? Widać do dialogów nie jest Pani skora. Powinienem pisać i myśleć tak, jak Pani chce. Byłby to strasznie nudny lunch. Pani odmowa jest jednak po mojej myśli. Już raczej na sto procent wiem, że nie jest to Pani prawdziwe nazwisko. Zaproszenie było tylko formalnością. Wiedziałem, że Pani odmówi. Wkrótce będę wiedział więcej. Takie tajemnice w Internecie, to „ciastko z dziurką”. Dla Pani informacji: pracowałem niegdyś społecznie dla organizacji charytatywnej. O Formie 990 wiem od dawna.
Proszę mnie nie podpuszczać, -nie będę się zajmował wykształceniem p. Kamińskiej. Nie mam na to czasu, ani ochoty. Z całym szacunkiem, ale zanim zwątpiłbym publicznie w wykształcenie innych, przyjrzałbym się sobie. To a propos Pani pisowni. Ale…każdemu zdarzają się błędy. To, jednak co napisała Pani o wykształceniu, to typowy przykład tworzenia plotek; najpierw napiszę i przykleje łatkę, a potem skwituję: „ale mogę się mylić”. Niezbyt to eleganckie, a w kontekście „afery” kompletnie nie na temat. Natomiast co do jawności zarobków: podpisuję się dwoma rękami, ale czemu tylko Centrum? A Unia nie? Pozdrawiam Panią.
Ja Panie Januszu skonczylam tzw. ekonomik. Jesli robie bledy i Pana to razi, to przepraszam. Wychodzi na to, ze i pani Kaminska nie jest wyksztalcona. A to jest bardzo wazne. Powie Pan, ze jej trzeba wybaczyc, bo jej pobory sa mniejsze o 10 tys. od poprzedniczki, ktora miala wyksztalcenie. Ja zgodze sie tam dyrektorowac za pobory mniejsze o 10 tys. od pani K. Ale to w kontekscie afery kompletnie nie na temat.
Pani Iwono, czy Pani też chodzi o rozwiązanie problemu, czy o zamknięcie Centrum? Bo ja się już pogubiłem. Nie zabieram głosu na temat wykształcenia, bo nie mam pojęcia. Co do dyrektorowania, to proszę zgłosić swoją kandydaturę. Ja mówię wyłącznie o faktach zwracając uwagę na to, z jaką lubością tworzymy złe opinie. Czy to do Pani jakoś trafia?
Fakty sa takie, ze to tylko i wylacznie Pani Kaminska i jej rada dyrektorow wywolali zamieszanie. Wiedzac, ze sie ma pare groszy na koncie i dobro Polonii na mysli powinni podpisac kontrakt a potem sobie walczyc o podniesienie skladek. Ale tutaj wlasnie zabraklo wyksztalcenia, stad takie a nie inne decyzje. Juz mi zaczyna byc zal tej Kaminskiej bo tylko o niej sie mowi, a rada dyrektorow to nie ona jedna. Cala rada powinna ustapic i to juz- dzis. Jutro moze byc za pozno. Jutro wszyscy moga juz przepisac sie do innych organizacji. A wtedy :
Musztarda po obiedzie.