W koło Macieju…
Jan Sporek 11 marca, 2009
Na moim blogu możliwość wymiany poglądów mają wszyscy, oprócz tych, którzy nie potrafią poskromić chamstwa i dostosować się do ogólnego poziomu dyskusji – (dwa takie komentarze czekają w „poczekalni wyłącznie na pamiątkę i dowód, jak nie potrafimy z sobą rozmawiać). Przyznać jednak muszę, że nie tylko te dwa kryteria: chamstwo i niedostosowanie się działają mi na nerwy. Otóż daję żółtą kartkę Pani Iwonie Konarskiej za uporczywe odchodzenie od tematu i klasyfikowanie ludzi po…kolorze włosów. Daję też żółtą kartkę mojejmu przyjacielowi, który z uporem maniaka tłumaczy mi, że stoję po „złej stronie płotu”, a w dodatku oskarżył mnie, że napisałem kiedyś, iż jest moim „byłym” przyjacielem – konia z rzędem każdemu, kto znajdzie takie stwierdzenie w moich artykułach. Przypadek Pani Konarskiej i mojego przyjaciela są przypadkami ludzi, o których mogę śmiało powiedzieć, że naginają fakty dla swoich racji i to bez względu na to, czy fakty te miały miejsce, czy też wymyślone są przez nich. Świadczy również o tym, że nie czytali wszystkich artykułów, a jeśli czytali, to rozumieli to, co chcieli, a nie to, co jest napisane. Powtarzam więc: nigdy nie występowałem w obronie rady Dyrektorów Centrum, ani Bożeny Kamińskiej, natomiast artykuł z niedzielnego zebrania był relacją i w sposób bezstronny oceniłem wystąpienia stron, jak również zupełnie niezależnie zasugerowałem dymisję obojga prezesów. Niemniej nie uchroniło to w/w Państwa od wyciągnięcia wniosku, iż stoję po „złej stronie płotu”.
Dzisiaj miałem w ręce kopię najnowszego pozwu Panstwa Kamińskich przeciwko wydawcy i naczelnej redaktorce Kuriera. Uważam, że to kompletnie chybiony pomysł. I nie dlatego, że stało się to w okresie, gdy zarzuca się Bożenie Kamińskiej zamiłowanie do procesów sądowych, ale dlatego, że oddanie kogoś do sądu uważam za tak daleką od moich wewnętrznych poglądów na kontakty międzyludzkie konieczność, że aż jestem temu przeciwny. Przypomnę: mogłem oddać do sądu Darka Michalskiego za oczernianie mnie i działanie na szkodę moich ewentualnych finansowych sukcesów ; nie oddałem. Mogłem oddać Jarka Drzewieckiego, ojca młodego pianisty, Stasia wespół z Fundacją Talentów pani Czeszejko-Sochackiej za naciągnięcie mnie na 15 tysięcy dolarów, których nigdy w życiu nie otrzymałem, choć dokument deklarujący przelanie ich na moje konto w zamian za jak najagresywniejszą i jak największą kampanię reklamową koncertu Stasia do dziś leży w dokumentach tego artysty w moim biurze. Nie chciał tego słuchać ani Michalski, ani jego towarzyszka. Oni wydali na mnie wyrok; – to ja byłem oszustem i koniec. Drzewiecki senior i Fundacja chcieli mieć pełną salę i zadeklarowali zainwestowanie w to młode pacholę wspomnianej kwoty. Ja zapożyczyłem się u przyjaciól i u mojego syna, a po przyjeździe ekipy „artystycznej” z Warszawy dowiedziałem się, że ani tatuś, ani Fundacja…nie mają pieniędzy. Sala była pełna, kampania nieprawdopodobnie droga. Nie dostałem ani grosza. Nie oddałem go do sądu. Może czasem warto się nawet za 15 tysięcy dowiedzieć „kto jest kto”? Żartuję. Odbija mi się to do dziś czkawką finansową i to było wyjście: oddać ich do sądu. Czemu tego nie zrobiłem? Po prostu -nie czuję tego, jako sposób rozwiązywania konfliktów.
Myślę, że państwo Kamińscy powinni wycofać pozew, ale myślę też, że Kurier Plus (ale i inne polonijne media) powinien się bardziej otworzyć na dialog, a nie jednostronne opisywanie sytuacji w dodatku z dziwnymi aluzjami. Bo np. sugerowanie po co komu telewizja i dlaczego się w niej reklamować, skoro mamy Internet itp. może być zastąpione równie śmiesznym stwierdzeniem: po co komu Kurier Plus, skoro mamy Nowy Dziennik, i inne gazety, nie wspominając o Internecie. Przepychanka w Kurierze nie miała zbyt wielkiego sensu społecznego, bo pokazywała jedną stronę medalu. Chodzi o to, żeby nie podpaść Unii, bo Unia daje reklamy. Taką postawę nazwać muszę kunktatorstwem, ale i postawę stawiającą pod znakiem zapytania etykę dziennikarską, a odbieranie przez Unię reklam za powiedzenie czegoś innego o tej instytucji, niż oczekuje jej prezes, nazywam po prostu świństwem i komunistycznym zamordyzmem (przypadek Radia Rytm). Ja udostępniłem swój blog wszystkim, którzy chcą zabierać głos poza przypadkami, o których w pierwszym zdaniu, choć przecież utrzymanie blogu nie jest za darmo; reklam, jako takich nie mam ani z Unii, ani z Centrum. Google wrzuciło coś, ale to są tak groszowe sprawy, że szkoda gadać. Niemniej ta władza pieniądza, uważam, – niszczy kręgosłupy i tych, co dają i tych, co biorą zamykając sobie usta na to, co się dzieje, o czym powinni pisać i mówić.
Wiem, że ryzykuję, -jest to mój rok jubileuszowy, w październiku będzie koncert o tak wielkiej liczbie artystów, jakiej dotychczas nie miałem na scenie. Czy pójdę do Unii po dotację? Raczej nie. Po pierwsze usłyszę to, co zawsze, że mam sobie założyć organizację „none profit” (tak jakby bez takiej organizacji nie można było promować polskiej muzyki i artystów). Po drugie nie mam ochoty usłyszeć: najpierw pan krytykuje, a potem prosi o pieniądze. Dziękuję. Ja nie proszę o pieniądze dla siebie, a wiem, że na przykład za sprawy sądowe prowadzone po zarządzie komisarycznym w obronie dyrektorów (obecnego, który wtedy nie był prezesem też) zapłacono tak wielkie kwoty, że śmiało mogę powiedzieć, iż zrobiłbym za to pięć koncertów. Żaden z dyrektorów nie miał organizacji none profit, a pieniądze płynęły, jak Amazonka przez Brazylię.
I jeszcze jedno: Członków nasze największe organizacje mają tylu, że gdyby miało się odbyć jakieś specjalne ich spotkanie, trzeba by wynając stadion piłkarski. Tymczasem na zebranie przychodzi dwustu, trzystu (z tego połowa tupie nogami i zakrzykuje, w kompletnej bezkulturze, zanim „oskarżony”, czy „podejrzany” otworzy usta, bo przecież Polak wie wszystko najlepiej; zna się na finansach; na prawie i na medycynie – …jak dobrze być muzykiem). Natomiast w wyborach (tych drogą pocztową) bierze udział zaledwie kilka tysięcy z owych ponad sześćdziesięciu, o których mówią raporty,- to jak chcemy cokolwiek zmienić? Dom narodowy przy Driggs Ave. jest już prawie sprywatyzowany. Prezesi Centrum oskarżani i podejrzani o chęć sprywatyzowania tej instytucji, …no, to kolej na Unię Kredytową…a wtedy te 60 kilka tysięcy powie: co, do cholery stało się z naszą Unią? Ano, nic. To już teraz bank komercyjny. No, przecież żartuję.
Panie Januszu:
Z tego co mi wiadomo, radio rytm owszem, udostepnilo p. Kaminskiej swej audycji by mogla przedstawic swa wersje wydarzen i historie, ale Unia ponoc zostala „zaatakowana” znienacka…dopiero po pierwszej audycji ich zaproszono..troche pozno..mogli w sumie wziac udzial w drugiej,ale widac, poniosla ich duma..wina lezy wiec chyba po dwoch stronach… co do sponsorstwa-ma Pan na swej stronie i Unie i Centrum jako swych sponsorow. Czy nie nalezaloby sciagnac Unii? Wywnioskowalam z Panskich wypowiedzi, ze juz Panu nie pomagaja. Dobrze rozumiem?
W kwestii Kuriera-czy jest Pan pewien, ze redakcja nie probowala kontaktowac sie z p. Kaminska by zweryfikowac pewne sprawy? o ile Pan rozmawial z redaktor naczelna i ona (czy ktokolwiek inny z tej gazety) powiedziala Panu,ze nie rozmawiali z nikim z Centrum, mysle ze powinien Pan bardziej wywazyc swa odpowiedz..nie jestem Panskim wrogiem, ale zaczynam zauwazac, ze pisze Pan bardziej emocjonalnie, a przez to, mniej konstruktywnie..to tylko moja opinia, jednak.Wypowiadam ja z cala zyczliwoscia i szacunkiem. Szczerze mowiac, nie dziwie sie wcale; Pan, bedac zaangazowanym w sprawy polskie nie moze zimno roztrzasac ogromu nonsensu jaki ostatnio nas otacza w wojnie greenpoinckiej, jak prasa pieszczotliwie nazwala spor polsko-polski.. ehh, czasem chcialabym uciec na ksiezyc..ale nie moge, tam bedzie Pani Konarska. Moge zostac wyrzucona za kolor wlosow,jak sie nie spodoba.
Pani Julio:
1- Jeśli w pierwszej audycji udział wzięła B. Kamińska, to Unia powinna w następnej odbić piłeczkę, a nie unosić się…ambicją.
2- Unia sponsorowała kilka moich koncertów i nie mam zamiaru się tego wypierać. Na mojej stronie są wszyscy sponsorzy, jacy mnie wspierali. To nie byłoby fair wyrzucać logo Unii.
3- Wierzy Pani, że Kamińska odmówiłaby wywiadu Kurierowi? Ja nie. Ale zapytam w Kurierze.
4- Może czasem mnie ponosi, ale jeśli próbuję się dostać do prezesa Unii i sekretarka mi odpowiada, że do 15 kwietnia nie mam szans, bo on rozlicza podatki, to przepraszam, piszę na podstawie dokumentów i relacji dostarczonych przez Centrum. Ale przecież skontrowałem też decyzję Centrum o zwolnieniu pracowników na Ridgewood i w Clifton po rozmowie z członkinią Rady Dyrektorów Unii, Panią Kajewską-Pielarz. (Choć w dzisiejszym artykule 'Świat zwariował, czy…” znowu mam inną wersję.)
Tak, czy inaczej, – dzięki za szczerość i zdrowy krytycyzm. To jest to. A nonsensów ci u nas, jak lodu na Antarktydzie.