Jak nie kijem, to pałką

6 maja, 2009

Mam za co dziękować Bogu. Dwa dni prób z orkiestrą w Maryland, to po prostu „windą do nieba”. Dwa dni z cudownymi ludźmi, którzy okazują sobie wzajemnie i mnie, jako przybyłemu z dalekiego kraju serdeczność, szczerość i ogromny szacunek. No cóż, wszystko, co dobre szybko się z reguły kończy. Zimny prysznic w postaci wypocin „Wałęsy” o „zaciemniaczu”, o „tournee artystycznym”. Gdyby on mógł choć sobie wyobrazić, jak biedny jest w swoim wnętrzu, jaki prostacki. I ten jego sekundant…

Spotkałem w Maryland bardzo ciekawego Polaka. Jest inżynierem na wysokim stanowisku w amerykańskiej firmie. O dziwo, czyta mój blog, dlatego na wieść, że będę prowadził próby przyjechał do Aberdeen spod Waszyngtonu. I będzie tam znów 7 czerwca, ponieważ zostałem zaproszony do dyrygowania „Poloneza” z „Pana Tadeusza” – cudownej kompozycji mojego serdecznego przyjaciela, Wojciecha Kilara. Nie mógł wyjść z podziwu, że moja zaledwie dwu i półroczna współpraca z tą orkiestrą owocuje tym, że oni, Amerykanie robią koncert muzyki polskiej. I to przynajmniej dwa razy w roku, nie mówiąc o tym że w Carnegie, 18 października będą grać wyłącznie muzykę polską. Zadał mi straszne pytanie: „Dlaczego Pan siedzi wśród Polonii, czemu nie stara się pan o miejsce gdzieś, wśród Amerykanów? Noszą tu pana na rękach, a pan uparcie wśród swoich”.
Odpowiedziałem pytaniem kontra: „A dlaczego pan nie jest wśród swoich?”
Odpowiedź była zupełnie, jak z sienkiewiczowskich obserwacji ponad sto lat temu: „Drogi panie, ja byłem wśród swoich, ale jeden z naszych tak potwornie obrabiał mi tyłek u mojego szefa, że stwierdziłem, że na pewno są gdzieś lepsze miejsca i wyprowadziłem się do Waszyngtonu. Na Greenpoincie mieszkałem siedem lat i wie pan co – dodał – to było o siedem lat za długo. Szefem też był Polak i jakoś dziwnie przyzwalał na plotki, podkopywanie, sam nawet jakby do tego prowokował. Tym sposobem zbierał materiał o ludziach i zwalniał w/g własnego klucza. Proszę sobie wyobrazić, że zanim ja się zwolniłem, to zwolnił tego, który pode mną kopał”.
Spędziłem cudowne dwa dni w świecie innych ludzi i w świecie muzyki. Wróciłem do rzeczywistości, o której Rodacy nie dają zapomnieć. Rzeczywistości brudnej, miałkiej, przepełnionej bigoterią, domysłami, oskarżeniami, nienawiścią, podłością i płycizną.
Jakież to ubogie:
Jeszcze niedawno problemem był J. Jóźwiak w mundurze, J. Jóźwiak pod emblematem PZPR. Teraz jest problem telewizji. Ostatniej, jaka jeszcze ostała się w polonijnym środowisku Nowego Jorku. Trzeba ją wykończyć. Janusz Jóźwiak jest już po rozwodzie, ale trzeba się go z którejś strony przyczepić. Więc bijmy od strony byłej żony. Plugawe to okrutnie. Ja zrobiłem wywiad; Czy o wszystko zapytałem? Oczywiście, że nie. Czy wszystko sprawdziłem? Oczywiście, że nie. Tylko proszę tych wszechwiedzących „doradców”, pokażcie mi wywiad z kimkolwiek, który to wywiad wszystko wyjaśnia, wszystko prostuje, odkrywa wszystkie prawdy; jest tak wyczerpujący, że już nie ma miejsca na żadnego pytanie.
Ostatni odcinek „Rancha” pokazuje w nieprawdopodobnie prawdziwy sposób pruderię, zawiść, chamstwo, prymityw myślenia: z najuczciwszej, najbardziej prawdomównej, oddanej Wilkowyjom Amerykanki, sołtys – najbardziej nieuczciwy, największy kłamca, skorumpowany złodziej, robi ostatnią złodziejkę, cyganichę i najbardziej nieuczciwą babę, jaką ta wieś znała. Jeszcze dziś twórcy filmowi obnażają te ochydne cechy, bo one ciągle, niestety są. I kpią z nich do żywego.Ludzie, macie pełne pole do popisu: Umówcie się z J. Jóźwiakiem, zadajcie mu wszystkie pytania, jakie cisną się wam na usta. Żądajcie dokumentów. Jest Prokurator Okręgowy -idźcie i złóżcie doniesienie o popełnieniu przestępstwa. Wiecie podobno wszystko, macie podobno „twarde” dokumenty i „twarde” dowody. Czemu ja mam być tym, który zaniedbuje „wojnę o prawdę”? Wy jesteście dużo gorsi. Wiecie podobno wszystko, ale oprócz pyskowania -dziwne, że najczęściej na mnie – nic nie robicie? Komu mają służyć te drwiny z mojej pracy, co mają wnosić w nasz polonijny byt te wypociny o moim „tournee”, o „genialnych” komentarzach i one same?
Nie, moi drodzy, nie tędy droga. Pokażcie, co sami potraficie i jeśli tego nie zrobicie, przestanę dopuszczać wasze komentarze. Wszystkie; i tych – powiedzmy umownie „za” i tych „przeciw”. Ta jałowa pyskówka nic nie daje, niczego nie zmienia. Odkrywa jedynie nicość. Czekam na wasze d z i a ł a n i a. I prawdopodobnie sprawdzi się przepowiedź i opinia mojego nowego znajomego z Maryland: „zobaczy pan, nie zrobią nic, bo to banda tchórzy. Na szczęście jest ich tylko kilku, jak pan pewnie zauważył. Polacy, to cholernie inteligentny naród, w mojej firmie jesta nas sześciu, ale my nie mamy ani czasu, ani ochoty pluć na siebie – mamy cos do zrobienia, a zło idzie od kilku prymitywnie myślących zakompleksionych, którzy niczego nie dokonali, dlatego ich największą pasją i spełnianiem jest obrzucanie błotem tych, którzy mają jakiś dorobek i coś robią”.
Idę za jego radą. Poczekam kilka dni, a potem sie pożegnamy. Załóżcie sobie swoje blogi i róbcie na nich co chcecie. Ale i tu pewnie mój znajomy okaże się prorokiem: nie zrobicie tego.

Komentarze do “Jak nie kijem, to pałką”

  1. Jan Sporek- 07 maj 2009 o 2:28 am

    Panie zacietrzewiony Wałęso: Z Pańską inteligencją powinien się Pan domyśleć, że chodzi o środowiska, które tworzymy i, w których się dorzynamy z zawiści, zazdrości i…głupoty. Jeśli jest Pan tak wielki, jak o sobie mysli, próbując zdegradować innych, to po pierwsze:
    -niech Pana będzie stać na odkrycie przyłbicy (niestety, nie przestanę nazywać Pana tchórzem, dopóki się Pan nie odkryje)
    Po drugie:
    Powtarzam: pokażcie mi Wasze dokumenty, a nie domysły, plotki i oszczerstwa.
    Po trzecie: Nikomu nie zabraniam myśleć inaczej. Gdyby tak było, żaden Pana i innych, którzy myślą inaczej, komentarz nie znalazłby się na tym blogu. Używałbym go sobie wyłącznie do narzucania moich opinii i manipulowania opinią publiczną. Jesteście tu wszyscy, którzy chcecie dyskutować. Co ma z tym wspólnego moja praca…? Jeszcze raz chcę Panu i wszystkim czytającym ten blog uświadomić, że chodzi o zniesławianie człowieka przeciwko któremu są wyłącznie plotki i domniemania. Jeśli jest tak, jak mówicie, to:
    1-dlaczego od 1994 roku, kiedy po raz pierwszy powiedziano, że J. Jóźwiak był w mundurze i powtarzano, jak mantrę: MAMY FILM. – nikt tego filmu nikomu nie pokazał?
    2-Jeśli są dowody, że J. Jóźwiak okradł Centrum, to dlaczego nikt nie skierował sprawy do prokuratora? Nikt nie przedstawił dowodów?
    Nie odkrył Pan Ameryki twierdząc, że w innych nacjach jest podobnie, i wbrew Pana „błyskotliwym” określeniom w moją stronę, wiem o tym doskonale; mam kontakt z Grekami, Włochami, Amerykanami i Hiszpanami, właśnie dzięki temu, że wyszedłem na szersze wody, czy to jednak ma być dla nas usprawiedliwieniem? Co Pan chciał przez to powiedzieć: u innych jest źle – u nas może być gorzej? To jest w/g Pana poziom dyskusji?
    W przedszkolu było tak: prose pani, a on sie posikał w majtki.
    -Prose pani, a ona zrobila kupe do majtek.
    Można i tak.
    Jeśli nie chcecie się ujawniać, to proszę wysłać pocztą te Wasze dokumenty i daję słowo, opublikuję wszystkie.
    Zwykła, ludzka uczciwość powinna Panu podpowiedzieć: jeśli nie widziałem czarno, na białym, to nie powinienem powtarzać zasłyszanych plotek. Proszę tylko pomyśleć, że ktoś upublicznia informację, że był Pan w ZOMO. Ktoś rozpowiada, że poznał Pana, bo był Pan na akcji w jego miejscowości. Ale Pan wie, że to nieprawda, jednak sprawa nabiera społecznego wydźwięku; obsmarowują już wszyscy i wszyscy Pana w akcji widzieli, bo widział Pana ten jeden, który puścił tę plotkę i jeszcze mówi, że ma z tej akcji zdjęcia. Goebels powiedział: powtórz kłamstwo 15 razy i stanie się prawdą. Ale ten s….syn wiedział, po co tworzyć kłamstwa; najlepiej niszczą ludzi – to takie proste.
    W ub. tygodniu ktoś przesłał mi żółtą kopertę z kopiami takich dokumentów, że kilka osób z Rady Dyrektorów, gdybym to opublikował, powinno natychmiast podać się do dymisji. Niestety, ten ktoś nie napisał swojego nazwiska, zatem dla mnie ciągle jest to anonim i dlatego nie robię z niego użytku. A co Pan by zrobił gdyby dostał żółtą kopertę z kopiami dokumentów w/g których np. Sporek okradał uczniów, zgwałcił krowę, pobił sąsiadkę, napożyczał od znajomych kilkadziesiąt tysięcy, nie oddał, nie rozliczył się, nawet nie podziękował? Albo, że Sporek był odpowiedzialny za weryfikowanie przetargów np. na remont kościoła, ale wszystkie przetargi dziwnie wygrywała firma jego kochanki?
    Jestem wychowany w duchu tezy, że prawda, nawet najgorsza, lepsza jest od najlepszego kłamstwa, więc powtarzam: NIGDY NIE ZABLOKUJĘ PUBLIKACJI DOKUMENTÓW, KTÓRE BĘDĄ KONTROWAŁY TE, NA KTÓRYCH JA OPIERAM SWOJE WYPOWIEDZI.
    Jesteście niegrzecznie niecierpliwi: „gdzie się podział nasz „zaciemniacz” – „może pojechał na kolejne tournee artystyczne” – taki ma być poziom tej dyskusji?
    To Powiem Panu, że dysponuję już conajmniej dziesięcioma dokumentami, które chcę dokładnie przeanalizować, ale to chyba normalne, że czasu na to brakuje, kiedy jest mnóstwo innych obowiązków. Blog nie jest moim źródłem zarobku, ani fascynacji. Właśnie do tej chwili, kiedy odpowiadam Panu, pracowałem nad partyturą i nad książką pamiątkową, którą chcę wydać z okazji mojego jubileuszu oraz programem koncertu.
    Naprawdę bardzo chciałbym z panem podyskutować twarzą w twarz. Czy kiedyś będzie Pana na to stać?
    Tak, gonię za perfekcją, bo bez niej nie ma sztuki. Świat odszedł od sztuki i to jest cała nasza tragedia. Ale Pan chce, abym z tego zrezygnował. NIGDY!!!
    Mówię zupełnie serio: jeśli nie zrobicie Państwo czegoś konkretnego, ten blog przestanie być blogiem publicznym, bo mnie na takiej popularności nie zależy. Gdybym chciał poczytać plotki, czy sensacyjki, to kupiłbym sobie jakiś Super Express, Globe, albo inny bulwarowiec. Chcę, abyście przedstawili dokumenty, chcę, abyście oddali J. Jóźwiaka i B. Kamińską do prokuratora, chcę, abyście wszystkim, twardymi dowodami pokazali, że macie rację. Jeśli tego nie zrobicie – kończymy te dywagacje. Do dzieła Lechu.

  2. Maria- 07 maj 2009 o 9:05 am

    Panie Januszu,
    podziwiam Pana za determinacje w dazeniu do prawdy.Jak dlugo jeszcze i ile razy bedzie Pan tlumaczyl tego typu ludziom roznice pomiedzy „faktem a domyslem”. Pan poddaje na blogu „temat- problem”, dyskutanci winni wypowiadac swoje opinnie, poglady, itp, a nie atakowac, wyszydzac, wysmiewac, domniemac oraz kpic (jak to bylo w niektorych wypowiedziach „walesy” i jemu podobnych.Panie Sporek, jest Pan b. inteligietnym czlowiekim, z wiedzy i doswiadczenia wie Pan, ze tego typu ludzi, ktorzy upajaja sie wrecz plotka, domyslami, klamstwem i pomowieniami (typ charakteru)- NIGDY NIE NAUCZY PAN- PRAWDY,LOGIKI,OTWARTOSCI,KONSTRUKTYWNEJ KRYTYKI,BUDOWANIA DOBRA,ZYCZLIWOSCI, itp.- sa za mali i zbyt zakompleksieni. Aby kochac innych – trzeba kochac siebie. Pan to robi wrecz wspaniale!!!!!
    Nie wolno ukrywac wlasnych sukcesow, ciezkiej pracy oraz uznania innych. Powinien byc Pan dumny z wlasnych osiagniec oraz informowac jak najczesciej i najszerzej o nowosciach.
    Wiem, ze znow zostane pomowiona poprzez powyzszych, ale traktuje to jak „zatrute powietrze”. Swego czasu nawet zaproponowalam spotkanie takiemu jednemu, ale wykrecil sie – tchorzostwo paralizuje; odwaga natomiast dziala wrecz odwrotnie -wzmaga wydzielanie adrealiny i przyspiesza logiczne myslenie.
    Smutne jest to, tego typu ludzie to zazwyczaj wielcy egoisci i to czyni ich malymi. Im wiecej dajesz- tym wiecej otrzymujesz nie czekajac na to.
    Pozdrawiam i zycze „Swiatla Ducha Sw.”
    Maria

  3. Jan Sporek- 08 maj 2009 o 10:24 pm

    Panie Wałęsa, o czym z Panem dyskutować? Pisze Pan:
    „…ja mu tych zarzutow nigdy nie stawialem.”
    Poniżej cytaty z Pańskich komentarzy; jeśli to nie są zarzuty, to muszę się zastanowić, czy nie mam jakiegoś problemu z odczytywaniem polskich liter:
    1 maja, 2009: „Fundusze nie szly BEZPOSREDNIO do niczyich kieszen, ale i tak ladowaly w telewizji, ktora byla prowadzona przez Jozwiaka. Ten sam czlowiek zasiadal w radzie dyr. CPS, przekazujacej telewizji te fundusze.”

    To oczywisty zarzut. Jest Pan jednak w błędzie: pięniądze szły na opłatę saltelity, w zamian telewizja dawała reklamy Centrum. Przestały być płacone w 2002 roku i do dziś ta kwota nie ukazuje się w żadnych papierach. Centrum P-S znajduje się przy 177 Kent Street, niech się Pan pofatyguje i popatrzy w dokumenty. W przeciwnym razie ta dyskusja istotnie nie ma sensu. Wiecie Państwo wszystko najlepiej. Pani Konarska cytuje jakieś urywki. Widział Pan dokument z IPN? Przepisałem go w całości, łącznie z nazwiskiem osoby, która go podpisała, żeby nie było podejrzeń, że manipuluję. Pani Konarska manipuluje. Czekam na całościowy dokument przesłany pocztą, przecież Ona się nie ujawni.

    5 maja 2009: „Po slusznym wyrzuceniu Chabrowskiego z Centrum w 2001 r., media zmienily nazwe z PAM na American East European US Polsat a krolem i wladca telewizji zostal Janusz Jozwiak.”

    To również oczywisty zarzut, ale i tu też jest Pan w błędzie: Chabrowski „zabrał” ze swoim odejściem Polish-American Media, które zresztą nigdy nie były nawet współwłasnością Centrum, tak jak „Home Attendance”. Janusz Jóźwiak założył własną korporację. To chyba wolno każdemu. Panu też – trzeba było ruszyć głową, byłby Pan pierwszym złodziejem na Greenpoincie.

    5 maja, 2009: Jaka role odgrywala w American East European US Polsat zona p. Jozwiaka?

    Jest to rodzaj ukrytej insynuacji; odpowiedzią może być: co ma piernik do wiatraka.?
    Ale: ogdrywała taką samą rolę, jak każda żona, która jest współwłaścicielką korporacji. Nie spotkał Pan w USA żony będącej np. współwłaścicielką sklepu razem z mężem? To, w jakich stanach Pan się obraca,- czy aby Zjednoczonych? No, chyba, że…nieważkości.

    Nie będę dokladał innego komentarza, poza tym, że chyba czasem lepiej podyskutować z sobą, niż z Panem.
    A swoją drogą to zastanawiające, kim Wy Państwo jesteście? Oburzeni o $5700, a zupełnie nie zwracają uwagi na STO TYSIĘCY wydane przez Unię na sprzęt telewizyjny, który teraz leży, jako złom. Ile dostajecie i od kogo za te twórcze komentarze…?

Trackback URI | Comments RSS

Zostaw Komentarz