Polska po latach. Odc. 1
Jan Sporek 8 sierpnia, 2007
Wybrałem się do ojczyzny po czterech latach i jak zwykle oczekiwałem szokujących zjawisk, jak wtedy, gdy leciałem tam pierwszy raz po trzynastu latach. Szoku nie było. Może tylko niektóre centra handlowe zadziwiły mnie amerykańskim rozmachem, może Polacy zrobili się barwniejsi, weselsi.
Ten wstęp będzie klamrował wszystkie odcinki o moich wrażeniach z wizyty w Polsce.Miałem mnóstwo pracy, załatwiając sprawy związane z moją działalnością w Stanach, uale dało mi się uczestniczyć w zdarzeniach, które mnie olśniły i przysporzyły sporo duchowych doznań. Pierwsze, to znakomity spektakl Teatru „Polonia”, Krystyny Jandy. Trzy, wspaniałe aktorki. Mała scenka na otwartym terenie:
„Lament na Placu Konstytucji”,- historia trzech kobiet reprezentujących trzy różne pokolenia. Zwariowana, poddająca się złym wpływom środowiska nastolatka, Małgorzata Zawadzka; zdradzana, nie pracująca, pełna wewnętrznych rozczarowań, rozterek i klęsk jej matka, Maria Seweryn oraz podsumowująca niejako życie tych dwóch kobiet, ale z perspektywy odstawionej na boczny, emerytalny tor życia, babcia, Bogusława Schubert.Sztuka pokazywana była pod arkadami przy Placu Konstytucji, nieopodal siedziby Teatru Krystyny Jandy. Poza treścią zafascynowała mnie fantastyczna wręcz kreacja Marii Seweryn. Myślę, że ona najzwyczajniej wzięła po swoich wielkich rodzicach, wszystko, co w sztuce aktorskiej jest potrzebne.
Kiedy, po kilku dniach pobytu w stolicy dojechałem na Śląsk zatakowały mnie olbrzymie reklamy obchodów „Dni Wojciecha Kilara”. Ten wielki kompozytor zasłużył na swoje dni, jak rzadko kto. Katowice pełne były olbrzymich tabloidów ze zdjęciem kompozytora, a w najbardziej muzycznych miejscach odbywały się muzyczne uczty twórczości Kilara. Wybrałem się na spotkanie z Wojciechem Kilarem w katowickim EMPiK-u usytuowanym w „amerykańsko” wyglądającym Silesia Center, olbrzymim centrum handlowym. Inicjatorką obchodów “Dni Kilara” była obecna dyrektor Narodowej Orkiestry Symfonicznej Polskiego Radia w Katowicach, Joanna Wnuk-Nazarowa, zaś ze strony EMPiK-u organizatorką autorskiego spotkania była przeurocza, młodziutka specjalistka d/s PR Dorota Luker.
Wojciech Kilar, uosobienie skromności, a jednak w aureoli ogromnej popularności i wielkości, odpowiadał na pytania zarówno prowadzącej spotkanie Violetty Rotter-Kozery, z telewizji katowickiej, jak i zgromadzonych wielbicieli kompozytora. Przed spotkaniem nabyłem książkę „Rozmowy z Kilarem”, ktorą po spotkaniu podsunąłem kompozytorowi do podpisu. W rozmowie prywatnej poinformowałem Mistrza o planowanym koncercie w Katedrze Św. Patryka, z jego słynnym „Angelus”, składając personalne zaproszenie do przyjazdu do Nowego Jorku. Wojciech Kilar ogromnie się ucieszyl i nie tylko ustnie przyrzekł swoją obecność, ale wpisując swoją dedykację do książki dopisał zdanie: „Do zobaczenia w Nowym Jorku”.
Jak na skrzydłach pognałem dwa dni później do Katedry Chrystusa Króla w Katowicach. Wypełniona po brzegi tysiącami ludzi Katedra stała się miejscem niezwykłej demonstracji uwielbienia Mistrza przez Katowiczan. W programie Victoria, Angelus i Magnificat. Niezwykłe przeżycie. Orkiestrą, oraz Chórem Polskiego Radia w Krakowie i Chórem Filharmonii Śląskiej dyrygował Łukasz Borowicz, a solistami byli Izabela Kłosińska, Rafał Bartmiński i Piotr Nowacki,. Ten sam koncert powtórzony został dzień później w Częstochowie. Cudownie, że Joanna Wnuk-Nazarowa ruszyła całą tę machinę i doprowadziła do obchodów jubileuszu Kilara z iście amerykańskim rozmachem. Cudownie, że dołączyli inni, cudownie, że Katowice „żyły” Kilarem przez prawie tydzień.
Panie Wojciechu, kochany – dziękujemy za Pana wspaniałą twórczość.