Jak małpy
Jan Sporek 18 kwietnia, 2011
Kocham Polskę najszczerzej, jak mogę i… żal mi jej tak samo szczerze. Przyleciałem na dziesięć dni; kilka wspaniałych spotkań z przyjaciółmi w Warszawie, podróż na Śląsk i po dwóch dniach karetka zabiera mnie w ciężkim stanie do szpitala. Rybniccy lekarze ratują mi życie; personel pielęgniarski sprawia, że czuję się, jak w kurorcie. Gdyby nie to, że nagły atak powałił mnie, jak wiatr powala wielkie drzewa mógłbym rzec, że pobyt w ojczystym kraju jest niezwykle udany. Niestety, z dziesięciu planowanych dni sześć spędziłem w “cywilu”, potem trzy na intensywnej terapii, cztery na oddziale internistycznym i trzy na oddziale kardiologicznym. Wojewódzki Szpital Specjalistyczny w Rybniku-Orzepowicach, to miejsce mojego kolejnego narodzenia, kolejnego powrotu do świata żywych i moja wdzięczność zarówno wspaniałej kadrze lekarzy, jak i cudownie ciepliwym i sympatycznym, a przy tym niezwykle fachowym Siostrom rozbrzmiewać będzie w moim sercu do końca życia.
W końcu wyszedłem z zaleceniem: nie robić nic oprócz spacerów, zażywania lekarstw i dużo odpoczynku.
Jedną z form odpoczynku jest czytanie. Skończylem więc książkę, którą przywiozłem sobie z Nowego Jorku, poczytałem prasę, w którą zaopatrzyli mnie prawicowi przyjaciele z Warszawy i poostanowiłem z wnuczkami obejrzeć telewizję. Wybrałem “Kanał odkrywczy” (discovery) i słyszę zapowiedź programu: “Podwójny surwiwal”.
Patrzę zdumiony na ekran: “Dual Survival”, średnia z wnucząt pyta mnie co to jest “surwiwal”, bo dual, to pewnie ten “podwójny”.
Jak mam jej wytłumaczyć, że w języku angielskim nie ma słowa, które brzmi “surwiwal”.
-A co znaczy, to, co napisane na ekranie?
-Survival?
-Tak.
-To znaczy ocalenie, uratowanie.
-To czemu speaker przetłumaczył tylko pierwsze słowo?
-No a mnie skąd to wiedzieć, kochanie?
Ot kłopot.
Wieczorem, najstarsza wnuszka namawia mnie na program pt: “Must be the Music”. Zdziwiony nieco, że program jest prowadzony przez polskich konferansjerów, oceniany przez polskich jurorów nie próbowałem jednak pytać moich wnuczek (wnuk jest zdecydowanie za mały na te programy), dlaczego tytuł jest angielski.
Ogłądam i słucham; I słyszę: konferansjer mówi “kurde”, jeden z jurorów mówi, że po tym “wykonie” (podobno chodziło o wykonanie), podstarzała jurorka, z okropnymi zębiskami, straszliwą fryzurą i potrójnym zezem zapędziła się w używaniu nowomowy i krzyknęła do wykonawcy “duży szacun”, a filozoficznie tego wieczoru nastawiona pomocnica konferansjera, ”robiąca” na zapleczu oznajmiła milionom widzów, że “kochamy to, co lubimy” (to niewątpliwie najzłotsza myśl początków XXI wieku). Jurorzy prześcigają się w stwierdzeniach, że było “obszczymursko”, albo “bogoojczyźnianie”, “fajnie”, “spoko” i “kul”.
Małpy nie są tak małpiaste, jak tak zwane autorytety jurorskie. Na taką mowę zgadzają się właściciele, zarządy i dyrekcje telewizji, zgadza się na to rząd, KRRiT, komisja eytyki dziennikarskiej i zgadzają się na to widzowie.
Pomijam bardzo brzydko się starzejącą – zaszłą już gwiazdę polskiego rocka, wspomnianą staruszkę i okropny (niby pod “Hamerykę”) ubiór młodszego z jurorów, jak i bezguście drugiego z mężczyzn za sędziowskim stołem, – ktoś za to wszystko płaci, ktoś płaci i to sporo tej czwórce wydającej werdykty, ferującej potworny język, decydującej o muzycznych gustach.
A tak było sympatycznie…
Przyszla niechlujna moda w zakresie wszystkiego. Mowy, stroju, kultury. Takie czasy.Zastosuj sie jednak do wskazowek lekarza. Odpoczywaj, smiej sie i ciesz z czasu spedzanego z rodzina. Wracaj szybko – czekamy na Ciebie w NY.
Mało tego w dodatku zarobki za owe „show” są następujące, Pani , którą nazwałeś „podstarzałą jurorką”dostaje 9 tys. zł za odcinek, jeden z jurorów Wojtek Łozowski tylko 7 tys. złotych – z uwagi na najmniejszą popularność zarabiać musi zdecydowanie mniej. To wszystko zapewne po to by Kora jak napisałeś :”bardzo brzydko starzejąca się gwiazda polskiego rocka” mogła dostać 16 tysięcy złotych za odcinek. W kwocie przebija ją jedynie jeden z jurorów Adam Sztaba, który za każdy odcinek dostaje kwotę 17 tysiecy złotych.
A wracając jeszcze do Kory to warto dodać, iż gwiazda godząc się na udział w programie oprócz niebagatelnej stawki wynegocjowała z Polsatem jeszcze kilka innych warunków a mianowicie – absolutnie zaznaczyła, iż nie godzi się na stylistów, którzy pracują z innymi uczestnikami w programie, bo to ona sama wybiera ludzi, którzy mogą ewentualnie zadbać o jej wizerunek i wygląd (a zatem ma osobistego stylistę, fryzjera i makijażystę – za co Polsat płaci za przygotowanie Kory do każdego odcinka 3,5 tysiaca złotych ). Mało tego w studiu gwiazda ma 20 metrową garderobę, w której zawsze mają byc świeże owoce i wskazana przez nią niegazowana woda mieneralna . Jakby tego było mało gwiazda zażyczyła sobie osobistego menedżera, który będzie się zajmował tylko nią (cokolwiek to znaczy i cokolwiek sie pod tym kryje ). Piesek Kory też ma swojego opiekuna ….Ach gwiazdą być……