Wpadka Platformy
Jan Sporek 17 października, 2007
Na cztery dni przed wyborami mamy sytuację, w której opozycji (tzw.) wolno wszystko, a PiS-owi nic. Mało tego, partia rządząca powinna wręcz chronić przestępców, zwłaszcza tych z górnej półki, czyli z ław sejmowych. W przeciwnym razie przyłapana na braniu łapówki posłanka z szeregów Platformy Obywatelskiej, grozi popełnieniem samobójstwa.Wystąpienie byłej już posłanki, pani Sawickiej było tak żenującym widowiskiem, że aż dziw bierze, iż telewizja zdecydowała się na oddanie jej prawie dziesięciu minut na specjalne oświadczenie. Ale może nie trzeba się dziwić. Otrzymaliśmy bowiem spektakl, który ukazał w całej rozciągłości mentalność owej posłanki, a że mówiła również w imieniu swoich kolegów, rzucając kalumnie na PiS, zatem chyba możemy mówić o odsłonięciu mentalnych braków również i u „kolegów” posłów z Platformy.W wystąpieniu Sawickiej aż roi się od idiotyzmów i chyba jednak podpowiedzianych przez „kolegów” z klubu, bezczelnych sloganów. -Pani ta oświadczyła, że jest uczciwa (brzmiało „najuczciwsza”), a jedynym jej błędem było „zauroczenie” człowiekiem, który (drań skończony), nigdy nie przyznał się, że jest agentem CBA.-Powiedziała też, że akcja była od roku misternie przygotowywana, aby jej rezultaty ogłosić przed wyborami…Większego idiotyzmu nie słyszałem w tej kampanii. Czy to znaczy, że rok temu Premier wiedział, o rozwiązaniu sejmu, że będą wybory, a wiedząc, zlecił ministrowi Kamińskiemu rozpoczęcie akcji CBA, aby zdążyć na cztery dni przed wyborami? Coś nieprawdopodobnego! A to szczwany lis,- prorok prawie, ten nasz Premier.– Pani Sawicka porównała metody działania CBA do okropnych metod stalinizmu prawdopodobnie nie mając o nich pojęcia, bo gdyby miała, to powinna wiedzieć, że zagrażając komukolwiek z władzy, uległaby przypadkowemu wypadkowi, wpadając np. pod pędzącą dorożkę.
Tymczasem pani Sawicka nikomu z rządzących nie zagrażała. Zagrażała społeczeństwu decydując się na okradzenie państwa ze stu tysięcy złotych.
-Powiedziała, biedaczka, że zdolna jest do takiego kroku, jaki podjęła śp. posłanka Blida. Żal mi zawsze -było, jest i będzie,- ludzkiego życia, ale po pierwsze, jeśli jest się niewinnym, to taki krok jest kompletnie niewytłumaczalny, po drugie, w ustach Sawickiej zabrzmiało to, jak szantaż, ale i jak okrutne oskarżenie. A kto tu powinien oskarżać? Po trzecie, zabrzmiało strasznie prymitywnie, nieludzko i było zbeszczeszczeniem pamięci swojej klubowej koleżanki. Płytkim, ale i chamskim wykorzystaniem czyjejś śmierci, aby wybronić siebie. Ohyda. Przywołała również patriotyczne zrywy jej ojca, dziadka i jeszcze tam kogo, jako argument, że ona sama też jest tak wspaniale patriotyczną istotą i tu już we mnie zawrzało. To naprawde było wstrętne.
Żenujący spektakl, jaki zafundowała była posłanka był jeszcze bardziej śmieszny w kontekście decyzji PO o usunięciu ze swoich szeregów posła, który na taśmie rozmawia z Sawicką. A więc jednak czujemy się winni?Moim zdaniem afera z panią Sawicką, to odsłonięcie prawdziwej twarzy Platformy. Skąd bowiem szeregowa członkini partii wie o prywatyzacji szpitali, skąd wie o sposobie, w jaki będzie przeprowadzana? Dlaczego, wiedząc, że ów „niezwykle uroczy, inteligentny” człowiek z „Wiednia” chce prywatyzować jakieś sanatorium nie skierowała go do ministra zdrowia? Dlaczego nie zgłosiła tego swoim szefom? Była wystarczająco mocna, aby załatwić sprawę uroczego młodzieńca piszącego do niej czułe sms-sy? Na te pytania musiałby odpowiedzieć sam przewodniczący Tusk. Ale on ma tylko jedną odpowiedź: „PiS jest be”, bo rządzić chce on, Donald Tusk.Więc jeszcze raz: jaki miał pan cel, biorąc udział w zamachu na rząd Olszewskiego? Czy ma pan coś do ukrycia i rządy PiS-u bardzo panu przeszkadzają? Może rozwinąłby pan publicznie temat z czerwcowej nocy, 1992 roku…?