Tragedia po tragedii
Jan Sporek 20 kwietnia, 2012
To, co rozpętało się teraz w Polsce, jest wielokrotnością dramatu, jaki rozegrał się 10 kwietnia, 2010 roku. Sfery rządzące tylko przez dni żałoby próbowały zachować ludzką twarz, a potem poleciało, jak kula śniegowa: Krzyż, motłoch, oszołomy, mądrzy Polacy, głupcy Polacy. Mądrzy, to ci, którzy wierzyli, wierzą i będą wierzyć rosyjskiemu śledztwu; głupcy, to ci, którzy temu nie wierzyli, którzy próbowali dojść do prawdy wszelkimi drogami.
Minęły dwa lata. Po drodze wydarzyło się mnóstwo nonsensów: kłamstwo pani Kopacz o przesianym na głębokość jednego metra każdym skrawku ziemi, bezgłośnej kooperacji polskich i rosyjskich lekarzy przy sekcjach zwłok, garnitur śp. Posła Gosiewskiego, rozbieżności w opiniach polskich i rosyjskich śledczych, zaprzeczenie informacji o kłótni na lotnisku przed startem, pomówieniu generała Błasika o alkohol w organiźmie, pewność Rosjan, że to właśnie gen. Błasik wydawał rozkazy w kokpicie, brzoza, ekspertyza krakowskich specjalistów po analizie zapisów czarnych skrzynek i wniosek: generała nie było w kokpicie, niszczenie wraku, wrak na wolnym powietrzu, wrak pod wiatą, wrak umyty i ślniący i oczywiście zaprzeczanie Rosjan, jakoby ktoś umył tę kupę złomu, która była trumną dziewięćdziesięciu sześciu wybitnych Polaków na czele z Prezydentem naszego kraju i Jego Małżonką. To tylko niewielki spis paradkoksów.
Dziś nie wolno mieć wątpliwości. Wolno tylko potakiwać premierowi i jego świcie. Naukowcy ze Stanów, to nic niewarci kuglarze. Liczą się tylko opinie “ekspertów” tuskopochodnych, opinie posłów wyłącznie z lewej strony, albo ruchu pajaca z Lublina. Nic innego nie jest warte funta kłaków. Nie dopuszcza się do ekshumacji zwłok amerykańskiego eksperta. Eskalacja strachu, a co za tym idzie krzyku próbujących wygrać rosyjską prawdę kół rządzących. Im bardziej brakuje im argumentów, tym głośniej i wulgarniej krzyczą.
Dziś poseł Antoni Macierewicz kreowany jest na wroga numer jeden. Wroga publicznego, wroga Polski. Wrogami Polski nie są ci, którzy ją wyprzedali, którzy oddają ją Europie dziedzina, po dziedzinie. Wrogami są ci, którzy szukają prawdy i nie owijają w bawełnę. Ci, którzy nie mówią językiem nakazanym przez Salon.
Wczorajsza wypowiedź Antoniego Macierewicza, że zabójstwo 96 członków państwowej jest równe wypowiedzeniu wojny została skomentowana, jakby to on tę wojnę wypowiedział. A wystarczy przywołać sytuację z drugiej dekady ubiegłego stulecia: zamach na księcia Austro-Węgier Franciszka Ferdynanda i jego żonę księżną Zofię. Stało się to 28 czerwca 1914 roku w Sarajewie (Bośnia) i było bezpośrednim powodem Iej Wojny Światowej.
A przecież w Smoleńsku zginął nie tylko prezydent naszego kraju, ale jeszcze 94 inne wybitności, w tym dowództwo wojskowe, Prezes Banku Narodowego, Prezes Instytutu Pamięci Narodowej.
Nie, to nie Jarosław Kaczyński, nie Antoni Macierewicz podzielili Naród. To zrobili ci właśnie, którzy dziś odsądzają ich od czci i wiary, którzy kpili i kpią z tych, co głośno modlili się pod Krzyżem, którzy co miesiąc biorą udział we mszach świętych.
Rosjanie zrobili taką masę błędów, fałszerstw, matactwa w tym śledztwie, że śwait śmieje się z nas w żywe oczy, a rządzący na wszystkie opluwania mówią, że pada deszcz.
Wszystko to ma jeden cel: odwrócić uwagę od prawdziwych problemów Polski: emerytury, służba zdrowia (skandal z lekami do chemoterapii), autostrady, przygotowanie do Euro 2012, szkolnictwo i strajki głodowe przeciwko programowi i całe mnóstwo powodów które pchają Polskę w jakąś dziwną otchłań niewiadomej.
Nie wiem, czy ktoś zdaje sobie sprawę z tego, że tu w Stanach robi się to samo odnośnie Polonii. Nagle konsulat i Fundacja Kościuszkowska “ruszają do boju” o wizy dla Polaków. Temat, który, jako swoją kiełbasę wyborczą przywiózł do Ameryki Aleksander Kwaśniewski. I wszyscy dali się na to nabrać, choć wszyscy wiedzieli, że to jest nie do przeskoczenia.
Nagle senator Schumer staje się orędownikiem walki o wizy dla Polaków. Teraz. A przecież kilka lat temu instruował, że Polska powinna powrócić pod rosyjską jurysdykcję, był przeciwny tarczy antyrakietowej. Dzisiaj pcha się na oficjalne spotkania w Fundacji właśnie i mydli nam oczy nagłą miłością do nas. Dlaczego dzisiaj? No przecież mamy wybory w listopadzie. Ot, dlaczego.
Hilary mówi jasno i wyraźnie: Polacy pozostaną przy wizach. Kropka. Czy senator z Brooklynu jest w stanie coś zrobić? A w końcu po co? Znając choć trochę prawo imigracyjne, każdy rozsądny człowiek wie, że zniesienie wiz nie będzie korzystne dla Polaków. Piasek w oczy, temat zastępczy. W Ameryce są ludzie, którzy patrzą na katastrofę smoleńską innymi oczami. Naukowcy, intelektualiści. Ale i Polonia ma do tej katastrofy inny zgoła stosunek, niż chciałby tego warszawski i nie tylko Salon. Więc trzeba zapełnić szpalty polonijnych gazet rewelacjami o miłości senatora do polskiej nacji.
Kiedy w 1993 roku wybuchła afera PALDEF-u, organizacji, która kilkunastu polskich emigrantów wyrolowała na setki tysięcy dolarów, pojechaliśmy w kilka osób do senatora Schumera. Zdaliśmy mu sprawę z sytuacji, przecież chodziło o kobietę i organizację, która nie mając uprawnień “załatwiała” zielone karty, kradnąc od nas setki tysięcy dolarów. Pomógł? Absolutnie nie. Wyszliśmy na ulicę i protestowaliśmy na Park Avenue pod wieżowcem, w którym biuro miał PALDEF. Stamtąd policja eskortowała nas do prokuratury przy Hogan Place. Tam dali nam oskarżyciela pro publico bono. Byliśmy nielegalnymi emigrantami i włos nam z głowy nie spadł. Odbyła się rozprawa sądowa. Skazano właścicielkę PALDEFu, nam pozwolono zostać i kontynuować proces starania się o zielone karty w innych biurach prawniczych. Dziś większość z tamtych, okradzionych ludzi ma obywatelstwo. Czy sprawą zainteresował się konsulat, albo biuro senatora? Skądże znowu. Pieprzu temu wszystkiemu dodawał fakt, że inauguracja działalności PALDEFu miała miejsce w … Konsulacie Generalnym RP.
A paradoks polegał na tym, że jej nazwa kojarzyła się wyłącznie z … praworządnością.: Polish-American Legal Defense & Education Fund, czyli Polsko-Amerykański Fundusz Obrony Prawnej i Edukacji. Przy tej fundacji prowadziła działalność firma KOLBE, która, używając imienia tego wielkiego cżłowieka i męczennika “nabijała w butelkę” polskie pielęgniarki oferując im załatwianie paszportów, wiz do Niemiec i kursów pielęgniarskich w Niemczech z “zapewnieniem” pracy w Nowym Jorku. Nowy Dziennik napisał na ten temat dziesiątki artykułów. Mam je wszystkie, łącznie ze zdjęciami z demonstracji. Niezwykle ciekawa lektura. Pisała o tej sprawie między innymi Elżbieta Baumgartner.
Nikt z oficjeli, ani polskich, ani amerykańskich, oprócz wymiaru sprawiedliwości nie zajął się sprawą. Schumer nie tylko nie kiwnął palcem, choć mówiliśmy o działalności przeciwko prawu emigracyjnemu, ale wręcz zlekceważył nas, oświadczając, że on się takimi sprawami nie zajmuje i zwróciliśmy się pod zły adres. A jakżesz inaczej? Przecież nielegalni nie mają prawa do głosowania. Bylismy nieużyteczni. Ale co innego nagłośnić teraz wielką miłość i żądzę walki o zniesienie wiz. Gadanie z kolei polskich przedstawicieli władzy, że to walka o honor i uznanie kompletnie odstaje od regularnego wyzbywania się honoru i uznania w kwestii katastrofy smoleńskiej; ciało Prezydenta leżące w błocie i obściskujacy się z Putinem Tusk, bezczeszczenie wraku, bezczeszczenie zwłok, zacieranie śladów, kłamstwa. To był doskonały moment do walki o honor. Ale tej walki już polski rząd nie podjął. Szkoda. Jeszcze większa szkoda, że tę potworną tragedię wykorzystano do bolesnego podziału polskiego społeczeństwa. A wszystko w imię kontynuowania rządów, trzymania się “stolicznych” foteli. Jakiej, kolejnej tragedii trzeba, żeby Naród był znowu razem?