Obudźmy się zanim będzie za późno
Jan Sporek 14 listopada, 2006
Co zrobić z tą demokracją? Można to pytanie zadawać bez końca i można też właściwie nie oczekiwać odpowiedzi, bo żeby takową znać trzeba do demokracji doróść.
Mając niezwykle szeroki wachlarz informacji z Polski i o Polsce – dziesiątki czasopism, gazet, telewizja, Internet zauważyłem pewną, niezwykle ciekawą rzecz. Mianowicie, o wiele bardziej poważnie do sprawy wyborów w Polsce podchodzili ludzie bardzo młodzi, szczególnie ci, którzy co dopiero otrzymali prawo głosu, niż społeczeństwo dorosłe. W wypowiedziach przed kamerami młodzi ludzie podkreślali, że to przywilej demokracji, podczas gdy ludzie starsi, dorośli sprawiali raczej wrażenie obrażonych na wszystko i częstokroć stwierdzali, że nie mają zamiaru głosować, bo „to i tak nic nie zmieni”. O dziwo frekwencja w wyborach była większa, niż się spodziewano, ale ciągle mamy sytuację, że do wyborów poszło, niestety, tylko trochę powyżej 40 procent uprawnionych do głosowania.
Dokładnie w dzień wyborów próbował się do mnie przez „skype’a” dostać jakiś człowiek z Polski, którego początkowo nie wpuszczałem, bo go po prostu nie znam. Tak usilnie dobijał się, pisząc błagalne teksty, że w końcu kliknąłem akceptację i pozwoliłem mu mówić. Pan z Wrocławia poszukiwał swojego znajomego, z którym stracił kontakt i błagał mnie o pomoc, bo ten jego kolega był kiedyś, gdzieś na Brooklynie. Zebrałem więc jak najwięcej danych i oczywiście spróbuję mu pomóc. Wszelakoż w końcówce naszej rozmowy zapytałem „jak tam po wyborach, oddał pan swój głos”? W Polsce była już godzina 18-ta. I pan oświadczył, że nie głosował, bo i po co. Nie muszę mówić, że strasznie mnie tym zdenerwował. Począłem tłumaczyć mu, że traci szansę decydowania o losie narodu, kraju, gospodarki itp. Nic do niego nie trafiało. Z uporem maniaka powtarzał: „panie, to wszystko nie ma sensu, bieda, cygaństwo, korupcja, złodziejstwo”. Kiedy widziałem już, że moje argumenty trafiają w kompletną pustkę, powiedziałem mu na zakończenie tylko jedną rzecz: „Powinien pan zdawać sobie sprawę z tego, że nie biorąc udziału w głosowaniu nie ma pan prawa ani krytykować, ani chwalić, ani w ogóle zabierać głosu na temat jakichkolwiek rządów, które nastąpią po wyborach”.
I cóż usłyszałem? A no, pan się potwornie zeźlił na moją teorię i rzucił mi kilka niecenzuralnych tekstów, łącznie z tezą, że jako człowiek „siedzący” po drugiej stronie Oceanu, to ja nie mam prawa zabierać głosu na temat tego, co dzieje się w Ojczyźnie. „Krytykował będę, bo takie jest moje prawo, w końcu żyjemy w demokratycznym kraju!” – zakończył, krzycząc w mikrofon, po czym wyłączył skype’a. Otóż to,- mamy demokratyczne prawo do krytyki, mamy demokratyczne prawo do wyrażania swoich opinii i bardzo chcemy z nich korzystać. Co w takim razie z demokratycznym o b o w i ą z k i e m głosowania? Tu już dajemy sobie ulgi. I to jest szalenie nie w porządku do wszystkiego; kraju, współobywateli, dzieci, młodzieży, przyszłości. Tymczasem wbrew naszym przekonaniom o demokracji są na świecie kraje słynące z naprawdę bardzo wysoko rozwiniętej wśród społeczeństwa świadomości praw i obowiązków wynikających z demokracji, które – powiedziałby ktoś, w sposób kompletnie niedemokratyczny-, zmuszają swoich obywateli do głosowania. Przykładem choćby nasz najbliższy sąsiad, przez wodę – Szwecja. Jest tam konstytucyjnie wymuszony na obywatelach obowiązek brania udziału w wyborach. Mało tego, są również ustalone kary pieniężne za unikanie tego obowiązku. Szwedzi ani nie podważają tej – można by powiedzieć,- wielce przecie niedemokratycznej zasady-, ani też nie unikają udziału w wyborach.
Polonia na całym świecie zawsze chciała końca komunizmu. Ci którzy mieli okazję, aby ten koniec zrealizować, tam, na miejscu, wyszli z innego założenia i tłumaczyli, że tak to widzieli z bliska. Popełnili błąd; post-komuna wróciła i zagrabiła ile się tylko dało. Może czas, aby uwierzyć, że spojrzenie z daleka jest klarowniejsze…?
Czy rzeczywiście tylko dlatego, że „oni” widzieli z bliska?
Dlaczego prezydent Wałęsa tak bardzo nie chciał wziąć udziału w odsłonięciu pomnika Ofiar 17 Września,- poświęconego poległym w napaści Sowietów na Polskę w dwa tygodnie po rozpoczęciu II Wojny Światowej? Pomnik ten stanął przy ogromnym wysiłku, heroicznym uporze i ogromnym trudzie jednego z największych działaczy ówczesnej opozycji Wojciecha Ziembińskiego, Przewodniczącego Fundacji Poległych i Pomordowanych na Wschodzie.
A no, dlatego, że nie zgadzała się z tym Moskwa. Wysłanik Moskwy, Kaszlew przyjechał do Warszawy na drugi dzień po odsłonięciu, 18 maja, 1995 r. i obfotografował każdy element tego pomnika, którym jest po prostu wagon z krzyżami i symboliczne mogiły, a świadczy o mordzie dokonanym na Polsce w dniu 17 września, 1939 roku.
Dlaczego I-ym prezydentem wolnej Polski został Jeruzelski? Dlaczego I-ym wicepremierem w rządzie Mazowieckiego był Cesław Kiszczak,- super agent Łubianki, szef wywiadu i kontrwywiadu? A to, że w ministerstwie Spraw Wewnętrznych, na Rakowieckiej rezydował i urzędował wówczas generał Pawłow z KGB, wydając rozkazy dla MSW, to było normalne?
Z zeznań kapitana Piotrowskiego, jednego z zabójców Księdza Jerzego Popiełuszki wynika jasno, że w departamencie prowadzonym przez tegoż Piotrowskiego byli pułkownicy. Jaki kapitan dowodzi, lub ma pod sobą pułkowników? A no, ma, a raczej miał. Przecież to był system KGB, tam właśnie kapitan był w randze pułkownika.
Do tej pory nie przywrócono konstytucyjnie ciągłości prawnej pomiędzy II, a III Rzeczpospolitą. Rządy w wolnej Polsce były rządami ludzi, którzy walczyli wyłącznie o stołki. Walczyli pod hasłami wolnej ojczyzny, prawa, oczyszczenia i na to dał się nabrać cały naród. I właśnie dlatego dziś mówimy o biedzie; właśnie dlatego Polska jest dziś na tym zakręcie, na jakim jest, bo nie zrobiono nic, aby oczyścić przeszłość. Będziemy się łapać za głowy, gdy dojdzie do lustracji Polonii, ale zrozumiemy wtedy, dlaczego Polonia jest jedną z najsłabszych nacji w USA. Co rusz ktoś z niesłusznie oczernianych członków Polonii, mający status „pokrzywdzonego” jedzie do Instytutu Pamięci Narodowej i dowiaduje się rzeczy, od których włosy stają dęba; czyta donosy od ludzi, po których nigdy by się nie spodziewał, że będą pisać paszkwile, byle tylko przypodobać się tamtej władzy, a może i z obowiązku agenta…?
Syndrom wasalstwa ciągnie się za Polską od mrocznych czasów średniowiecza. Przechodzimy z jednej skrajności w drugą. Komuniści włazili w ruski tyłek bez przysłowiowej wazeliny, – post- komuniści zrobili to samo z Ameryką. Jeszcze się przebudzimy z bólem głowy gdy katastrofalnie błędny Off-set z samolotami F-16 zacznie być realizowany. Skorzystał na tym jedynie Miller, któremu Ameryka zafundowała niebiańsko lukratywne stypendium. I Kwaśniewski, który nagle stał się wykładowcą na amerykańskiej uczelni.
Zagraniczni dyplomaci nie lubią Kaczyńskich, bo zaczęli zadawać kłopotliwe pytania.
Ale trzeba było zacząć od kpin na temat wzrostu, do czego przyłączyli się polscy wasalowie z postkomunistycznych gazet. Ohyda. Podstawowe z owych pytań brzmi: a co z tego będzie miała Polska? Totalny zwrot: Miller, Kwaśniewski i inni pytali, co ja z tego będe miał. Bracia pytają o dobro Polski. A wyborcy? Wyborcy dali sie nabrać na populizm prymitywnej krytyki. Dali się nabrać na ciepłe słówka Tuska, Olejniczaka, Napieralskiego. Na egzaltowane wypowiedzi Komorowskiego, o którym się mówi, że mógłby latać i na drzwiach od stodoły, pseudointelektualne wypociny Rokity, którego w rodzinnym Krakowie po prostu nie cierpią,- wystarzy spytać taksówkarza, to strasznie głębokie źródło informacji.
Platforma, SLD i Ludowcy czerpali pełnymi garściami z demokratycznego prawa do krytyki i w niedzielę, 12 listopada, te właśnie partie odnotowały największy sukces. A więc naród poszedł za obietnicami bez pokrycia, za krytyką, która raczej powinna być określona, jako krytykanctwo, bo nie wnosiła żadnego postępu, żadnej poprawy. Jak na dłoni jednak widać było, że skierowana jest przeciwko rządowi, który postawił na dekomunizację, rozliczenie z przeszłością, uczciwość. Tym partiom, a szczególnie SLD histerycznie zależy na zatrzymaniu tego procesu. Uczestnikom Okrągłego Stołu też bardzo na tym zależy.
Jeśli w następnej turze partie opozycyjne znów odniosą sukces, to sytuacja naszej Ojczyzny nie będzie do pozazdroszczenia; bogaci SLD-owcy, Europarlamentarzyści, bonzowie, z których tylko garstka, jak np. Jakubowska i spółka dotknięta została ręką sprawiedliwości, będą pomnażać swój stan posiadania, przy akompaniamencie lamentów biedoty, głodnych dzieci, zaniedbanych chorych w szpitalach, przychodniach i ośrodkach leczniczych, zepchniętych na margines dzieci w domach dziecka i tak dalej, i tak dalej. Bo przecież nikt ich nie ruszy, a już na pewno nie PO, Ludowcy, czy SLD. Jeśli oni dostaną się teraz do władzy, to przede wszystkim czeka nas długi czas oczekiwania na program, ale w tym też czasie spływać będą pieniądze z Unii Eurpejskiej…, niczego nie sugeruję…
Biorąc historycznie, porównując fakty, zdarzenia i efekty z dotychczasowej historii „Wolnej Polski” uważam, że rząd Kaczyńskich jest jedynym ratunkiem dla naszej Ojczyzny.
Może więc powinniśmy jakoś wpłynąć na naszych krewnych, przyjaciół, znajomych, aby się ocknęli. Pisałem w Centrum, że wygrana PiSu, ale zdecydowana, dająca tej partii konkretną większość, to koniec udziału Leppera w rządzie, to wymazanie „czarnej kreski”, to rozliczenie przeszłości, a więc możliwość rzopoczęcia od nowa, ale na zdrowych zasadach. Wówczas, po zakończeniu kadencji można będzie zadawać braciom Kaczyńskim pytania, nawet te najtrudniejsze. Teraz mają oni bardzo komfortową sytuację, bo mogą odpowiedzieć na każde pytanie tylko jednym: przecież nie mamy szans wprowadzać naszych reform, postulatów, uchwał, bo ciągle nam wszyscy przeszkadzają. Gdy jednak będą mieli większość, nie będą tym samym mieli nic na swoje usprawiedliwienie, jeśli spieprzą sprawę. Skoro daliśmy dziesięć lat Kwaśniewskiemu, to jaki mamy problem, aby dać połowę z tego Kaczyńskim? Tylko bezinteresowną zawiść? Tylko populizm i bezpodstawne zarzuty wzięte w większości z plotek?
Obudźmy się, proszę jeszcze raz. Zróbmy to dla naszego kraju, bo złe nadchodzi i atakuje coraz mocniej.
Opublikowane w Kurierze Plus