Sejm – parodia demokracji
Jan Sporek 8 września, 2014
Jednak muszę stwierdzić, że w mojej ocenie Tusk i Bieńkowska zrejterowali do Europy. Po prostu uciekli. Nie wyobrażam sobie, żeby którykolwiek z premierów zgodził się na taki “awans”; na pewno nie Orban, na pewno nie Cameron, nie mówiąc już o Angeli. My jednak potrafimy się zachłysnąć tym cieniutkim blichtrem i opowiadać światu, że jesteśmy państwem liczącym się na arenie międzynarodowej. Poslak nic z tego nie będzie miała, a Polacy w Londynie już się dowiedzieli, że ich Tusek przehandlował, jeśli chodzi o świadczenia socjalne. Bałagan, jaki oboje zostawili trudno będzie uprzątnąć, o ile w ogóle możliwe jest jakiekolwiek posprzątanie po rządach PO i PSL. Współczuję Tuskowi jego pierwszego zetknięcia się z przedstawicielami innych rządów, a to ze względu na kiepską znajomość języka angielskiego, co nawet zauważyła frau Merkel. Nie da się w ciągu niespełna czterech miesięcy nauczyć biegle języka, jeśli nie jest się w jego naturalnym kręgu. I będzie trochę kompromitująco. Ale to już jego sprawa.
Znów wyszło, że Tusk mówi co innego, a robi co innego, wszak niedawno zarzekał się, że jego miejsce jest w Polsce, ale też niedawno nagrano jego prawdziwe intencje, czyli “odczepić się wreszcie od tego polskiego syfu”. No i tu, co powiedział, to zrobił.
Plusem tego “sukcesu” Tuska i Bieńkowskiej jest, że ich nie będzie w Polsce i nie będzie ich w sejmie.
W Sejmie, który jest parodią demokracji. Jak bowiem nazwać fakt, że ministrowie są jednocześnie posłami? Powinno to być konstytucyjnie zabronione. W ostatnich latach widzieliśmy serię akcji typu “Wotum nieufności”. I proste pytanie: jak mogą w głosowaniu nad wotum nieufności dla rządu brać udział ministrowie? Większość z nich jest posąłmi..
Skandal, to zbyt małe słowo do określenia tego paradoksu. Ale to nie jedyny przykład, że przestępcy są sędziami we własnej sprawie. Vide afera taśmowa Sienkiewicza. No i co, “o take Polskie żeśmy walczyly”?, – jak mówi słynny elektryk. On pewnie walczył właśnie o “take Polskie”.