Stan wo…lności
Jan Sporek 22 listopada, 2014
Jak blisko stoi to obok stanu wojennego. Jedna sylaba. Dziś, ci, którzy mają pełne gęby opowiadania, jak to walczyli z komuną, niesprawiedliwością, walczyli o wolność słowa, prawdę, robią dokładnie to, co robili ci, przeciw którym walczyli. Lecz, niestety, robią to w jeszcze groszym wymiarze. Nie jestem zwolennikiem napadania na urzędy państwowe. Gdzieś, u wierzchołka dowodzenia dzisiejszą akcją pod i w pomieszczeniach PKW zabrakło zdrowego zrozsądku. Poszło na hurra i chyba wiem, kto najbardziej to “hurra” podniecał. Ale wkurzonych ludzi można jakoś wytłumaczyć; psychoza tłumu, rozczarowanie, złość, a nawet wściekłość na to, co dzieje się od dnia wyborów. Wszystko to rozumiem i czuję to samo. A może jeszcze bardziej, bo dziś właśnie dostałem policzek od zaprzyjaźnionego Amerykanina: “policzyli już tego głosy, czy jeszcze liczą?” – zapytał ze śmiechem, bez dzien dobry, jak się masz, itp. O Polsce, jeśli się tu nie mówi w ogóle, to czasem lepiej, bo, jak mają mówić, tak, to smutek miesza się z wściekłością. Przywódcy dzisiejszego buntu, zaznaczam – w pełni zrozumiałego, w pełni uzasadnionego – powinni zastanowić się przez chwilę nad konsekwencjami; media są rządowe, ludzi od koryta odciągnąć to większy trud, niż odciągnąć od niego prosiaka, więc można było przewidzieć, że oni władzy nie oddadzą, a wejście do państwowego budynku odczytane będzie i podane społeczeństwu, jako skrajne przestępstwo. I tak się stało. Jestem przekonany, że dobrze zorganizowane pikietowanie, nawet 24 godziny na dobę przyniosłoby lepszy skutek. Jest Internet, jest Facebook, jest Gazeta Polska i GP Codziennie, Gazeta Warszawska, portale internetowe, etc. Dlaczego nikt nie pomyślał? Ale, jeszcze raz powtarzam, wkurzonych ludzi można zrozumieć i wytłumaczyć, natomiast zachowania i decyzji podjętych przez tzw. polityków, mieniących się przy tym być dyplomatami zrozumieć nie podobna. Nie było niszczenia sprzętu, nie było ataków fizycznych na członków PKW, a jednak zapadły decyzje o aresztowaniach. Najbardziej oburza aresztowanie dziennikarzy. To jest to, co postawiło kropkę nad “i” do mojego wczorajszego stwierdzenia, że “demokracja umarła”. Umarła 16 listopada, w niedzielę, a w piątek, 21 listopada, odbył się jej pogrzeb. Zaaresztowano m. in. Jana Pawlickiego, dziennikarza Gazety Polskiej. W domu została żona z trzytygodniowym dzieckiem. Upominając się o informację, o miejscu pobytu męża nie otrzymała jej. Chciała przekazać kurtkę, coś do jedzenia, – nie pozwolono. Pawlicki pokazał legitymację służbową, – został wyniesiony przez policjantów.
Tak robili tylko komuniści i to w stanie wojennym. Teraz mamy podobno stan wolności. A wszystko na wniosek pełniącego funkcję prezydenta Polski Bronisława Komorowskiego. Wszystko, co myślałem o nim potwierdziło się dzisiaj po stokroć. O Kopaczowej pisał nie będę, bo to przypadek tak beznadziejny, że szkoda czasu. Ją pokarze historia.
Przy coraz większej ilości meldunków z terenu o nieprawidłowościach przy ostatnich wyborach, Komorowski “nie daje zgody na mówienie, iż były one nieuczciwe”. Bredzi o jakichś “odmętach szaleństwa”, to znaczy, że społeczeństwo nawet nie może głośno powiedzieć, że czuje, iż coś jest nie tak, że śmierdzi przekrętem na odległość. Demagogia, jaką ten facet uprawia jest przerażająca. Kopaczowa, a jakże próbuje go w demagogii przeskoczyć.
Tu już nie chodzi o uczciwe wybory, tu nie chodzi o udział w nich społeczeństwa. Tu jest już jawne postawienie sprawy: nikt nam władzy odbierał nie będzie, nawet, jeśli społeczeństwo pójdzie do wyborów w 100%, to wygrać musimy my.
Dlaczego? Strach przed tym, co może się stać, gdy opozycja przejmie władzę jest przeokrutny, a oni wiedzą ile mają za uszami.
I dlatego dziś jesteśmy sto lat za Rumunią. Byliśmy już u początków obalenia komunizmu..
Rumuni postawili Ceausescu pod ścianą i z wyroku narodu zapłacili mu za dziesiątki lat biedy, zacofania i zamordyzmu. Każdy kat kończy niechlubnie i mówi o tym historia. Myśmy nawet naszym katom nie dali po pyskach. Ale za to, od Bolka i reszty postkomunistycznej nomenklatury dostali wysokie emerytury i do dziś śmieją się ze społeczeństwa, a najohydniejsze jest to, że śmieją się ze swych ofiar.
Dziś, decyzją o aresztowaniu dziennikarzy, zamknięciu ust ludziom niezależnych mediów, urzędujący prezydent Polski stanął w tym samym rzędzie z tamtymi kacykami.
Nikt w tej chwili nie wie, jak zakończy się sprawa największej kompromitacji wyborczej od czasów pierwszych wyborów w Polsce. Ale chyba do wszystkich dotarło wyraźnie, że mamy do czynienia z najgorszą bandą polityków od czasu rozbiorów Polski.
Dziekuje Janusz , piszesz prawde jasno i sprawiedliwie, cenie i podzielam Twe zdanie w pelni. Oby wiecej z nas to rozumialo,mam nadzieje. Bo tak doswiadczone opinie sa niezbedne w dzisiejszej rzeczywistosci Polski i w swiecie agonii prawdy. Jest to spowodowane przez ludzi w Polsce wybranych podstepem przy uzyciu nieswiadomego tlumu. Moze jeszcze kiedys bedzie lepiej bo zanosi sie na marny koniec.
Serdeczne dzieki , milego weekendu , Ralph