Prezydent Elekt, Donald Trump
Jan Sporek 9 listopada, 2016
Wybory w USA pokazały nie tylko różnice poglądów, teorii, sympatii i antypatii w USA, ale obnażyły niedojrzałość polityków europejskich. W artykule “Dżuma, czy cholera” cytowałem polskich ministrów, Waszczykowskiego i Morawieckiego, – wyrażali się kompletnie nieodpowiedzialnie. Dzisiejsze gadanie Waszczykowskiego dla Wiadomości uznałem za tak śmieszne, że wyłączyłem. Nie spodziewałem się jednak, że Tusk będzie, aż tak nieodpowiedzialnym za swoje słowa przywódcą Europy. Jego wpis na Twitterze kompromituje go zarówno, jako byłego premiera Polski, jak i jednego z najwyższych funkcjonariuszy Unii Europejskiej. Nie mogłem słuchać przemówienia Francois Hollande’a, który orzekł, że nadszedł “czas niepewności”. Angela plotła o zrozumieniu, partnerstwie i innym bla, bla, bla. W ustach tych dwojga, którzy zafundowali Europie, najbardziej niepewne czasy, zabrzmiało to, jak parodia rzeczywistości. Kolejnym hipokrytą okazał się być obecny lokator Białego Domu. Powiedział, że cieszy go deklaracja Donalda Trumpa, bycia prezydentem wszystkich obywateli i to, że będzie chciał zminimalizować podziały społeczne. Znowu, w ustach obecnego prezydenta, który chyba najbardziej ze wszystkich prezydentów podzielił amerykańskie społeczeństwo, zabrzmiało, jak farsa. Kilka ostatnich dni Obama poświęcił na forsowanie kandydatki demokratów obśmiewaniem i wyśmiewaniem Trumpa. Przyznam się, że cieszył mnie widok jego pół głupiego uśmiechu, świadczącego o zażenowaniu, o tym, że ma on świadomość, że najbardziej obśmiał samego siebie, że społeczeństwo nie kupiło jego kabaretu. Skoro mowa o podziałach; – kiedyś było dosyć jasne, że gdy rządzili biali, to czarni obywatele byli, jakby z nakazu “wrogami” białych, (nie mylić z rasizmem). Dziś natomiast mnóstwo czarnych obywateli stwierdziło, że mają dosyć Obamy, jego rządów, jego “Obama care” (nie ma ludzi zadowolonych z tego ubezpieczenia), ale też i jego ludzi. Wygrała Ameryka pragmatyczna. Prawdopodobnie wychodząca z założenia, że skoro Donald Trump dorobił się tak ogromnego majątku, to na pewno wie, jak prowadzić gospodarkę finansową i w ogóle, jak prowadzić kraj.
Hillary Clinton nie wyszła nawet do swoich wyborców, gdy ogłoszono, jaki nokaut zadał jej Trump; 289 głosów elektorskich Trumpa, do 218 H. Clinton, to porażka, jakiej ani ona, ani Demokraci nie przewidywali w najczarniejszych snach,. Prowadziła w sondażach, miała za sobą media i Biały Dom. Trump miał przeciwko sobie nawet polityków obcych państw, ale też i sporą grupkę członków swojej partii. Pod tym względem uważam Donalda Trumpa za absolutnego mistrza świata. Ale on nie rozdawał parówek, kawy, ciastek, piwa, wina i słodkości; on po prostu mówił, “jak jest”. Cała reszta jego zwycięstwa spowodowana została polityką Obamy i Clinton, zapoczątkowanej przez Billa-Rozpustnika. Najjaśniej tłumaczą to cyfry: w 2012 roku wygrana Obamy do Romney’a wynosiła 332 do 200, czyli lepiej, niż teraz Trumpa i gorzej, niż teraz Clintonowej. Wyniki poprzednich wyborów są podstawą do przewidywania, do wysuwania “rachunków prawdopodobieństwa” w następnych wyborach. I to na podstawie tamtych wyników prorokowano, które stany pójdą za demokratką. Więc, co się stało, że 332 głosy elektorskie Obamy, zjechały do 218, a 200 głosów Romney’a wyskoczyło do 289 dla Trumpa? A, no stało się to, że demokraci przestali wierzyć zarówno Obamie, Clintonowej, jak i kongresmenom oraz senatorom. I dlatego właśnie, jak śpiewała ABBA, – “The winner takes it all”, – “Zwycięzca bierze wszystko”: Republikanie wzięli Biały Dom, Kongres i Senat. Dlaczego uważam Donalda Trumpa za dobrego kandydata? Ten człowiek umie czytać rzeczywistość. Ktoś mądry powiedział, że po ilości wrogów poznaje się wielkość człowieka. Trump ma wrogów nawet w swojej partii. Ale to nie kto inny, jak właśnie on skonkludował, że Republikanie nie wychowali sobie nikogo, kto mógłby sięgnąć po fotel prezydencki. Po prezydenturze Reagana, w partii republikańskiej nastąpiła dziura, której niestety nie udało się wypełnić. Partia nie wykształciła, nie “wychowała” nikogo, kto mógłby podjąć rywalizację z jakimkolwiek kandydatem Demokratów. I on się zdecydował. A ponieważ jest to niezwykle niezależny gość, poprowadził swoją kampanię, jakby pod prąd, a jednocześnie niesamowicie z prądem. Uderzył w świadomość przeciętnego Amerykanina: hej, ten kraj był kiedyś potęgą, cośmy z nim zrobili? I obudził. Obudził nawet demokratów. Powrót do wartości państwowych, tylko przez głupców może być traktowany, jako faszyzm (to opinie polskich platformersów, nowoczesnych z zaKODowanych). Zwracam uwagę na ten trend, – on się będzie rozszerzał, a najskuteczniej pomaga w tym polityka UE. Dlatego były Węgry, , była Polska w ubiegłym roku, a teraz są Stany.
Podobała mi się dzisiejsza wypowiedź Prezydenta, Andrzeja Dudy. Jeśli chodzi o inwektywy, obśmiewanie, kpiny, drwiny, to mogliby podać sobie obydwie ręce. I może dlatego wypowiedź naszego prezydenta była tak stonowana, trzeźwa do bólu i otwierająca drzwi do dialogu. Ktokolwiek miał nadzieję, że skierowanie uwagi wyborców na “skandale” seksualne Trumpa wyrzucą go za burtę, srodze się pomylił, ale w kontekście posługiwania się tego typu wątpliwymi argumentami, szalenie mnie dziwi i to głównie w odniesieniu do przedstawicieli Polonii fakt totalnego usprawiedliwiania setek tysięcy maili wypuszczonych nie wiadomo gdzie, (każdy wie, że “delite” nie jest równoznaczne z wyparowaniem), przestępstw finansowych, niejasnego pochodzenia pieniędzy w fundacji Clintonów, zwłaszcza wykorzystanie tragedii narodu haitańskiego (jest na ten temat wstrząsający wręcz film na Internecie) i całkowite potępienie Donalda Trumpa, za jakąś tam wypowiedź w męskiej szatni, za jakąś tam kobiecinę, która po trzydziestu latach przypomniała sobie, że Trump złapał ją za pierś i w dodatku za lewą.
I na koniec: Pierwsza Dama, słoweńska piękność, pełna dystynkcji, czaru, a jednocześnie skromności. Słuchałem jednego z jej przemówień. Owszem, ma mocny akcent obcokrajowca, ale mówi ze swadą, stoi murem za swoim mężem, – Amerykanie to lubią i deklaruje, że będzie aktywna. Już niedługo dolar wróci na swoje miejsce, może nawet lepsze, niż ma teraz, Amerykanki zaczną się ubierać a’ la Melania, sceptyczne i niechętne Trumpowi elyty jewropejskie zjadą do poziomu kolan i będą prosić o wybaczenie i zrozumienie głupot, jakie wygadywały podczas kampanii, wierząc, że Hillary zmiecie biznesmena, jak brzozowa miotła. Czemu go nie lubią? Bo zapowiedział koniec wydawania pieniędzy, jako dobry Wujek Sam.
Osobiście polecam przynajmniej jedną książkę D. Trumpa. On ma naprawdę sporo do powiedzenia.
Mr. Donald Trump, – moje gratulacje.