Kłamstwa, kłamstwa, kłamstwa
Jan Sporek 15 lutego, 2017
Politycy PO, za społeczne pieniądze gonią swoje służbowe limuzyny, po Polsce, żeby kreować kłamstwa i wykorzystywać wypadek Pani Premier do swoich parszywych (nie mylić z partykularnymi) interesów. Interesów brudnych, jak oni sami, haniebnych, jak haniebne były ich ośmioletnie rządy w Polsce, którą nazywali „ch…, d… i kamieni kupa”.
Nic w tym dziwnego, – sześć lat temu latali nawet do Moskwy i Smoleńska, żeby karmić nas kłamstwami o sekcjach zwłok, przesianej na głębokość metra ziemi, itp. Były kłamstwa moskiewskie i smoleńskie, teraz są kłamstwa oświęcimskie. Oto pierwsze z nich: Budka Borys: „Na prośbę rodziny zdecydowaliśmy się pośredniczyć i zorganizować pomoc prawną dobrego, niezależnego – nie polityka – adwokata, który temu młodemu Sebastianowi pomoże w zderzeniu z państwem PiS”. Pomijam chamstwo w stosunku do wyborców, bo to nie jest „państwo PiS”, to jest państwo polskie, w którym społeczeństwo wybrało Prawo i Sprawiedliwość dając tej partii mandat do rządzenia. Tymczasem matka Sebastiana, owego niefortunnego kierowcy zapewniła portal „Fakty Oświęcim”, że to politycy opozycji zwrócili się do niej. Portal pisze: „Zapewnia, że rodzina nie ma żadnych powiązań politycznych, ale to właśnie opozycyjni parlamentarzyści pierwsi zwrócili się do niej”. Mecenas Władysław Pociej, jak na prawnika przystało owinął odpowiedź na pytanie, czy politycy Platformy się z nim spotkali, tradycyjną bawełną: „Po raz kolejny zmuszony jestem panu oświadczyć – powiedział do dziennikarza -, że wkracza pan w zakres tajemnicy adwokackiej”. Tak, jakby to pytanie miało jakieś znaczenie dla dobra śledztwa. Głupota ściga głupotę. Natomiast zupełnie bezcenna była mina Schetyny, w rozmowie z dziennikarzem RMF24, Robertem Mazurkiem, który przeczytał Grzesiowi następujący tekst: „Potraktowano mnie wyjątkowo niesprawiedliwie, próbując zrobić ze mnie kozła ofiarnego, ignorując ewidentne łamanie przepisów przez kierowców BORu, którzy czują się bezkarnie, jeżdżąc, jak piraci drogowi”. I na to, guru PO, Schetyna odpowiada, jak z automatu: „To jest pytanie na temat polskiego państwa prawa, polskiej praworządności, o to, w jaki sposób traktuje się podejrzanego, w jaki sposób przeprowadza się przesłuchania…” W tym momencie red. Mazurek przerywa mówiąc: „Zanim pan powie za dużo, to powiem, że był to list pani Natalii Arnald, która 10 grudnia 2014 roku miała stłuczkę pod Belwederem z limuzyną pana prezydenta Komorowskiego. W wyniku tejże stłuczki, córka pani Arnald trafiła do szpitala; nikt wtedy o tym nie rozmawiał. Media milczały…” No, i Grześ Schetyna, z nieprawdopodobnie głupią miną, też zamilkł. Wycieczki do Oświęcimia, za społeczne pieniądze, obrażanie państwa polskiego, podżeganie do zamachu. Że niby za dużo powiedziałem? A czymże jest organizowanie pomocy prawnej i zbiórka na nowy samochód, dla kierowcy, który uderzył w samochód Beaty Szydło, jeśli nie namawianiem do zamachów? Taranujcie samochody rządowe, a my wam pomożemy prawnie, zrekompensujemy straty finansowe!!! Taki, niestety wydźwięk mają oświęcimskie akcje POpaprańców. Czy jest jakaś kara za ośmieszanie państwa, za nawoływanie do prowokowania nieszczęść, tragedii? Ci politycy powinni iść siedzieć, jak jeden mąż.