West Point
Jan Sporek 30 kwietnia, 2017
„Patrz Kościuszko na nas z nieba…”, to pierwsze słowa Poloneza Kościuszki, pieśni, która weszła do repertuaru chórów polonijnych przy okazji i dla jeszcze większego uczczenia obchodów Dwusetnej Rocznicy Śmierci wielkiego generała-inżyniera. Miło było rozmawiać z kadetami USMA – United States Military Academy, w West Point i słyszeć, jak wielkim szacunkiem darzą polskiego generała, jak podkreślają, że to on wymyślił tę Akademię Wojskową, że to on projektował fortyfikacje na rzeką Hudson i, że wielu z nich salutuje mijając jego pomnik. Stoi nasz Tadeusz dumnie i kontroluje, czy od strony tej wielkiej, wspaniałej rzeki nie nadchodzi niebezpieczeństwo. Co roku, w kwietrniu obchodzone są w West Point uroczystości związane z pamięcią o Kościuszce i wydawało mi się, że w tym, roku, który przez UNESCO ogłoszony jest Rokiem Kościuszki, Westpoint będzie za małe na przyjęcie polonijnych tłumów, że kościól nie pomieści wiernych, że wszystko będzie się ciągnęło do późnego wieczora, bo oficjalnych przemówień będzie tyle, że czasu za dnia braknie. I co? I nic, w kościele, na Mszy Świętej prawie pusto, na ścieżkach i uliczkach luz, na stadionie, gdzie odbywała się paradna delfilada kadeckich regimentów miejsca na trybunach więcej, niż publiczności, pod pomnikiem wielkiego Generała dwa krótko-węzłowate przemówienia Ambasadora Polski przy ONZ, pana Bogusława Winida oraz pani ambasador Litwy, również przy ONZ, potem równie krótko przemówił prof. Bajdek, chóry odśpiewały hymn polski i amerykański, śliczniutka Kristina Malinauskaite odśpiewała równie ślicznie hymn litewski, złożono trzy wiązanki kwiatów, w tym Richard Brzozowski złożył w imieniu KPA, Long Island, złożyła organizacja z New Jersey i organizacja z Westchester, z tamtejszą Miss Polonia i oczywiście nowojorscy, polonijni Harcerze, którzy nigdy nie zawodzą i przyjeżdżają pod wodzą Marii Bielskiej i Grażyny Mościckiej, były sztandary i duża delagacja Ligi Morskiej w Brooklynu i wreszcie, choć w niewielkiej liczbie, to przybyła Polonia, ta Polonia zwykłych, niefunkcyjnych patriotów, z dziećmi, kochająca tradycję, wartości polskie, wartości historyczne i chcąca przekazywać to swoich dzieciom, – coś wspaniałego! I koniec uroczystości. Było wzniośle, było patriotycznie, było wzruszająco, zwłaszcza, gdy słyszało się historię Kościuszki i historię tego zacnego miejsca z ust adeptów sztuki wojskowej.
Polonijne chóry zaśpiewały podczas Mszy Św. i pod pomnikiem, ale śpiewacy zjechali z Filadelfii, New Britain, New Jersey, Brooklynu, Queensu. Czego nie było? Otóż nie było:
Polonii,
Kongresu Polonii Amerykańskiej z N. Jorku (nie wspominam o Chicago, bo stamtąd, to, co najwyżej na jakiś bal by przyjechali, chociaż prezes Spula pewnie by i na to się nie zdobył. Konsekwentnie, ze swoimi żołnierzykami sprowadza KPA do najniższych dołów. Tyle tylko, że nikt nie wie w jakim celu…?),
Konsulatu Generalnego RP, w N. Jorku,
Fundacji Kościuszkowskiej (największe zdziwienie, bo ani kwiatów, ani słowa przemówienia…?)
Polsko-Słowiańskiej Federalnej Unii Kredytowej,
Centrum Polsko-Słowiańskiego,
Centrali Polskich Szkół Dokształcających,
Pulaski Association of Business and Professional Men,
Polish-American Business Club,
Polonia Technica,
Nowo powstającego ciała „kontra KPA” – nie wiem, jak się w końcu ciało nazywa, ale „ciało” miało jakieś incjacyjne spotkanie w Częstochowie Amerykańskiej,
Klubów Gazety Polskiej,
Solidarnych 2010 (ich wódz, już teraz redaktor, został, podobno z nadania „korespondentem PAPu”. – Trzymajcie mnie, ludzie)
Nowego Dziennika,
Polskiej Gazety,
Super Expressu,
Radia Rampa,
I całej, reszty, tysiąca polonijnych organizacji, którym, jak już kiedyś pisałem, najlepiej wychodzą bale i wzajemne klepanie się po plecach i tych wszystkich, szumnych „fundacji”. Bida z nędzą, jak mówią górale. Tłumnie i szumnie przybyli na most Kościuszki, ale teraz już wiem, dlaczego? – Przecież tam był gubernator i tam byli przedstawiciele władz amerykańskich. Trzeba się było pokazać, a West Point? Kościuszko i tak z tego pomnika nie zauważy, czy było nas mniej, czy więcej, w końcu patrzy na rzekę. Obyście się nie zdziwili, prezesi, dyrektorzy, różnej maści doktory nierehabilitowane.
Mamy pretensje, że Amerykanie nie wiedzą, kto to był Kościuszko, kto to był Pułaski. W taki dzień, jak wczoraj, w takim roku, jakim jest ten rok powinno się do West Point sprowadzić Prezydenta Stanów Zjednoczonych i jakiegoś generała, powinien być tam zorganizowany wielki, polonijny piknik, powinien być przedstawiciel polskiego rządu i kancelarii Prezydenta.
Patrz, Kościuszko na nas z nieba…