To jak z tym patriotyzmem? -2
Jan Sporek 30 czerwca, 2008
Bohaterowie i zdrajcy.
Twórcy Internetu powinni dostawać Nobla co roku. Tak uważam. Dzięki Internetowi mogę na przykład na bieżąco oglądać spektakle teatralne, tudzież Wiadomości, Teleekspress, Warto rozmawiać, Cienie PRL-u, oczywiście najwyżej notowane seriale i inne programy. Najwięcej niezwykłych doznań, jak i wtedy, gdy mieszkałem w Polsce przynoszą mi spektakle teatralne. Czy to dlatego, że zawsze chciałem być aktorem i nawet zdałem do PWST w Krakowie, ale…nie miałem punktów, czy też dlatego, że mamy cudownych aktorów, – nieważne. Oglądam namiętnie i składam niniejszym głębokie podziękowania zarówno TVPolonia, że daje mi taką możliwość za niespełna siedem dolarów miesięcznie i tym, co wymyślili Internet, bo mogę to oglądać nie przerywając mojej pracy przy komputerze, a przy tym w takim czasie, który jest dla mnie najbardziej odpowiedni. Teraz właśnie, na drugim ekranie mówią do mnie cudowne Anna Dymna i Maja Ostaszewska, w sztuce „Chciałam ci tylko powiedzieć”. Smutno, refleksyjnie, głęboko, aż do szpiku. Nade wszystko chcę podziękować tym twórcom, którzy drążą w przeszłości, którzy szukają prawdy, którzy odrzucają tematy tabu i wyciągają w blask codziennej słoneczności postaci tak piękne, jak te opisane w Trylogii Pana Sienkiewiczowej, a tak krystalicznie czyste, że aż zawstydzające, boć przecież żyjące za naszego życia. Za naszego życia będące w cieniu zdrajców, przydupców, lizusów i sprzedawczyków stawianych na piedestały, odznaczanych najwyższymi z możliwych orderów, żyjącymi w dostatku, gdy ci właściwi bohaterowie, najczęściej dokonywali swojego zycia w nędzy, zapomnieniu i pogardzie rządzących elit. Dziękuję więc reżyserowi Jackowi Gąsiorowskiemu i wszystkim aktorom spektaklu „Willa Szczęścia”.
Cóż więc było w Teatrze TV? A, no Makbet, Letni dzień, Stygmatyczka, Na szkle malowane, Mogło być gorzej i inne, a ostatnio Willa Szczęścia. Właśnie, „Willa Szczęścia”, niedawna premiera Sceny Faktu Teatru TV w reżyserii Jacka Gąsiorowskiego. Plejada wybitnych aktorów – mężczyzn i jedna, cudowna Magdalena Różczka. Cudowna, bo autentycznie smutna i rozżalona, że jej ukochany, podpułkownik dyplomowany, Zygmunt Berling jest po prostu przekupnym zdrajcą. Kapitalne kreacje; Marcina Pierchucia – Rotmistrz Łopiański (główna rola); spokojny zrównoważony, nawet w najbardziej krytycznych, stresowych sytuacjach. Zupełnie, jakby jego grę podpierało całkowicie wypełniające jego wnętrze poczucie patriotyzmu i druga z głównych ról, Szymona Bobrowskiego, to właśnie rola Berlinga, wówczas podpułkownika dyplomowanego,- zimny, wyrachowany, kamienna twarz, subtelny uśmiech, gdy trzeba zyskać sympatię adwersarza, – zdrajca gotowy na wszystko, aby tylko zrealizować własne ambicje.
TVP Polonia przypomniała niedawną premierę Sceny Faktu Teatru TV pt. „Willa szczęścia” Jacka Gąsiorowskiego na motywach wspomnień Narcyza Łopianowskiego „Rozmowy z NKWD 1940-1941”. Emisja: 29 i 30 maja. A oto link do owych rozmów z NKWD spisanych przez samego rotmistrza Łopianowskiego: http://www.sppw1944.org/biografie/nkwd.pdf (skopiuj, wklej – czytaj)
Cieszyłbym się, ale może jeszcze bardziej cieszyłby się reżyser i aktorzy, gdyby większość telewidzów zrobiła to, co zrobiłem ja, by dowiedzieć się jak najwięcej o Rotmistrzu-patriocie. „Bóg, Honor, Ojczyzna” – gdzie te słowa, gdzie te wartości? Złożyłem hołd i podziękowanie twórcom spektaklu, a co z tymi, o których jest ten spektakl? Oto więzieni w Kozielsku i na Łubiance, wybrani według specjalnego klucza polscy ficerowie, zostają przewiezieni do słynnej Willi Szczęścia, 40 km od Moskwy. Wśród nich Rotmistrz, Narcyz Łopianowski któremu wbrew jego woli gen. Przeździecki (również uwięziony), nakazuje rozkazem uczestnictwo w rozmowach z NKWD. W Willi Szczęścia (szczęście polegało tam na tym, że więźniowie mogli bez ograniczeń spacerować po przyległym do willi terenie i jeść…kotlety schabowe) do przybyłych więźniów „podprowadzony” zostaje podpułkownik dyplomowany, Zygmunt Berling. On już jest przekonany, że tylko u boku Związku Sowieckiego Polska może wygrać i egzystować i namawia oficerów na przyłączenie się do budowania polskiej armii przy armii radzieckiej.
Teoretycznie mamy do czynienia z dwoma patriotami.
Pozostaje kwestia wyciągania wniosków z dziejącej się historii.
Lizusowski charakter Berlinga, (bo Rosjanie wiele obiecywali i wiele chcieli płacić za służenie im), z drugiej strony, twardy, patriotyczny upór Rotmistrza Łopianowskiego i jego stanowcze NIE, dopóki nie będzie takiego polecenia ze strony rządu emigracyjnego w Londynie. Stalin, mimo układu z Ribentroppem chce budować przy boku swojej armii, armię polską i chce wykorzystać do tego kwiat inteligencji oficerskiej. Dla wielu z nich jasnym było, że apetyt inwazyjny wąsatego Dzieduszki sięga nie tylko na Polskę, ale na całą Europę i część Wschodu
Berling dąży do tego, aby oficerowie podpisali „deklarację o podporządkowaniu się ZSSR”. Łopianowski i najbliżsi mu ideowo oficerowie odmawiają. Berling wykorzystuje chorobę Rotmistrza i skłania opornych oficerów do podpisania deklaracji. Gdy jednak wersja mówiąca: „My, niżej podpisani oficerowie Armii Polskiej…” została zmieniona na „My, niżej podpisani oficerowie byłej Armii Polskiej…” podpisu odmawiają major Lis i porucznik Siewierski. Ten ostatni w końcu się załamał i podpisał. Lis odmówił. Oczywiście Łopianowski też nie podpisał. Obaj zostają przewiezieni do do więzienia na Butyrkach – bastionu Dzierżyńskiego. W „deklaracji” było jeszcze inne, szokujące sformułowanie, mianowicie, że „po wojnie Polska będzie się mogła rozwijać tylko w ramach ZSSR”. Miała więc Polska być 17tą republiką radziecką. I na to nie chciał się zgodzić Rotmistrz Łopianowski. Z datą 22 czerwca, 1941 roku deklaracja została złożona na ręce Berii, a potem przedłożona Stalinowi. Po napaści Niemiec na Rosję w 1941 Sowieci odnowili stosunki dyplomatyczne z polskim rządem w Londynie. Na skutek amnestii znaczna część więzionych w Związku zd-Radzieckim polskich oficerów została wcielona do Armii gen. Andersa, wśród nich Łopianowski i…Berling, który nie zaprzestał współpracy z NKWD, a „dziwnym” zbiegiem okoliczności to właśnie Łopianowski uważany był za kolaboranta. Dzięki życzliwym mu ludziom odkrył, że pomówienia te kolportują najgorliwsi adepci rosyjskich szkoleń w Małachówce. Dopiero interwencja gen. Przeździeckiego, który zaświadczył, że to on, jeszcze w więzieniu, osobiście rozkazał Łopianowskiemu uczestniczenie w rozmowach z NKWD. pozwoliła oczyścić Rotmistrza z podejrzeń.
Berling odmówił ewakuacji z Armią gen. Andersa do Teheranu, pozostał przy Sowietach. Z Łopianowskim spotkał się ponownie dopiero w 1944, ale znów po dwóch, przeciwnych stronach: Łopianowski walczył w Powstaniu Warszawskim, gdzie przedostał się jako tzw. „cichociemny”, a Berling stał po wschodniej stronie Wisły i tam, na prawym brzegu, ze swoją Brygadą im T. Kościuszki oraz Armią Czerwoną czekał bezczynnie na wykrwawienie Warszawy, na upadek Powstania. Wydał wprawdzie rozkaz przeprawy przez Wisłę, ale wysłał niedostateczną liczbę żołnierzy, bez wsparcia, bez osłony lotniczej, co skazało ten wyczyn na kompletne fiasko i utratę życia wielu żołnierzy. Ale nie był to jedyny, błędny rozkaz Berlinga.
W powojennych latach my, ówcześni uczniowie polskich szkół uczyliśmy się o patriotyźmie Berlinga i jemu podobnych sługusów ZSRR. Berling otrzymał taką masę odznaczeń od komunistycznych rządów, że ciężko chyba było mu to dźwigać na klapie marynarki. W stolicy jest jego pomnik i to tuż przy moście z jego imieniem; – Warszawicy jednak wolą nazywać go Most Łazienkowski, niż most Berlinga. Kto w tamtych czasach słyszał o wzorze patriotyzmu i wojskowego morale, jakim niewątpliwie był Rotmistrz Łopianowski? Drogi Czytelniku, wejdź na link, który podałem powyżej, przeczytaj i poddaj się chwili refleksji, – czy mozna ufać tym, którzy pochodzą z komunizmu?
Myślę też, że telewizja w jakiś sposób, poprzez tego rodzaju spektakle chce otworzyć społeczeństwu oczy na to, co dzieje się teraz w naszej ojczyźnie. Tylko ilu z telewidzów chce sięgać do tych prawd w wolnych od oglądania telewizji chwilach?
Na pierwszej stronie portalu www.niezależna.pl jest „niezależna tv” – jest tam film „Plusy dodatnie i plusy ujemne”. Warto zobaczyć, jak odpiera zarzuty na swój temat legendarny Lechu, który miał wszystkie warunki, aby zostać nienaruszoną legendą, z pomnikiem w każdym większym mieście, gdyby szedł za prawdą, jak radził nam to nasz wielki Jan Paweł II. Samymi wyzwiskami nie obroni się żadnej racji. Stare porzekadło powiada: kto mówi szeptem – mówi prawdę.