Tym, co jeszcze wierzą…
Jan Sporek 18 września, 2008
-Maj, 2008: w płomiennym wystąpieniu premier RP Donald Tusk zaklinał, że głodne dzieci to wstyd; polskie dzieci będą nakarmione w szkołach. I co? Żaden terenowy urząd nie otrzymał najmniejszej nawet, najprostszej dyrektywy, jak to zrobić, aby szkoły otrzymały fundusze na dokarmianie dzieci. Dyrektorzy szkół zgłaszają, że nagminnie występują przypadki niedożywionych dzieci, z bólami głowy, osłabieniem. Rząd i sejm wybrali się na urlopy, rok szkolny się rozpoczął i o dzieciach zapomniano. Ważne, że wskaźniki w czerwcu wzrosły. Ale spadają.
-Euro: Premier (tenże sam) zapewnił naród, że w 2011 roku Polska dołączy do krajów używających Euro, jako waluty. Znów płomienna wypowiedź, którą zachłysnęła się ta część społeczeństwa, która nachalnie wierzy w dobre intencje szefa rządu. A to znów pi-ar. Nic innego. Gdyby premier trochę więcej czytał i pytał nie palnąłby takiego glupstwa; Włosi np. mają już dość wspólnej waluty. Kelner, na Słowacji, gdzie miałem przyjemność miesiąc temu zwiedzać Demianowskie Jaskinie, powiedział, że Słowacja już zdecydowała i wyznaczyła datę zmiany swojej waluty na Euro. Nie był to jednak suchy komunikat. Dodał bowiem natychmiast, że prawdopodobnie Polacy nie będą już tak gremialnie przyjeżdżać, bo wszystko będzie conajmniej dwa razy droższe. Zupełnie inną sprawą jest, czy nasz polski rząd zapyta naród o zdanie. jak udowodniłem w przypadku Traktatu Lizbońskiego, nasi parlamentarzyci, pod wodzą Komorowskiego nie raczyli przeanalizować nawet jednego paragrafu z tego dokumentu (patrz: „Sejm, a Traktat Lizboński” – lipiec, 2008). Nie byłoby od rzeczy, gdyby nasz parlament dopucił na mównicę ekspertów reprezentujących różne poglądy, zaś sesje takie transmitował dla narodu w środkach masowego przekazu, po czym ogłosił narodową debatę, a w konsekwencji referendum. Obawiam się jednak, znając poglądy pana Tuska na sprawę referendum, że nic takiego się nie zdarzy. Błyskawiczna reakcja speców od pieniędzy, w tym również ministra finansów oblała premiera przysłowiowym kubłem zimnej wody i tu z pomocą premierowi przyszedł…dewiata z Siemiatycz, ktory tak kochał własną córkę, że postanowił ją regularie gwałcić. Zwariowałem? Nie. Bo zdarzenie to pozwoliło premierowi na natychmiastowe odwrócenie uwagi społeczeństwa od głupstwa, jakie palnął w sprawie Euro na rozgrzany do czerwonoci temat ojca-gwałciciela. Wykastrowaść te kreatury, krzyknął pierwszy minister i zoów, jak się okazuje poniosły go emocje. Znów specjaliści od prawa, konstytucji itp. chlusnęli zimną wodą. To nie takie proste, bo…? A właśnie. I tu sięgnijmy nieco wstecz do obrad naszego parlamentu. Prawo nie daje jednoznacznych możliwości, konstytucja również. Pedofile w Polsce mają się dobrze w przeciwieństwie do swoich ofiar. Cóż się dziwić, skoro…? Dwa lata temu, a dokladnie 3 czerwca, 2005 roku sejm na wniosek „przeklętego” Ziobry (jeszcze wtedy posła), wziął pod głosowanie poprawkę nowelizacyjną do Kodeksu Karnego, która mówiła, że sprawcy takich czynów powinni mieć te przestępstwa wpisane w swoje życiorysy, powinni być skatalogowani. Kto się wstrzymał? A włanie wstrzymał się między innymi P-owcami Donald Tusk i obecna vice premier Jaruga-Nowacka. Teraz, żeby pi-ar był OK oboje natychmiast chcieliby chłopu odciąć co nieco, – wprawdzie farmakologicznie, ale zawszeć to jakieś okaleczenie. Jestem za tym, aby właśnie farmakologicznie zmniejszać żądze zboczeńców, choć skoro kiedyś Szwecja obcinała złodziejom ręce i teraz ma z tym spokój, to i nie miałbym nic przeciwko, aby konstytucyjnie obcinać zboczeńcom przyrodzenia, jeśli nie wiedzą, jak ich używać. No, cóż konstytucja jednak zabrania, a premier nie wiedział. Tylko czemu głosował przeciwko utrudnieniu życia zboczeńcom? Taki miłosierny? To niech się teraz nie wymądrza. Jaki był, taki był; za babami latał po owalnym pokoju Białego Domu, szczególnie jedną z wyraźnym polskim pochodzeniem, – Bill Clinton, bo o nim mowa, ale kiedy trzeba było, bez wahania podpisał tzw: „Megan-law”, poprawkę, która pozwalała każdemu dowiedzieć się kim jest np. nowoprzybyły w sąsiedztwie jegomość. Jeśli był zwichrowany na punkcie dzieci, to przy jego nazwisku w Internecie ta informacja, za przyzwoleniem prawa ma być jasno i wyraźnie podana. A stało się to po ohydnym gwałcie na dziewczynce imieniem Megan właśnie. Taki Clinton, a jednak. Liberał Tusk – nie. Wtedy dwa lata temu widać chciał się nawet pedofilom przypodobać.
Ja już naprawdę nie wierzę w nic, co ten człowiek gada. A Wy…? No, to daj Boże zdrowie. I niech Was prowadzi miłość, wierność i…nieuczciwość rządzących, aż do usr…j śmierci.