Czy chytry podwójnie…zyska?
Jan Sporek 1 października, 2008
Przysłowie mówi, że chytry podwójnie traci. Ameryka ma szanse udowodnić, że w każdej regule jest wyjątek. W poniedziałek, 29 września -trzeba tę datę zapamiętać- Kongres USA odrzucił plan pomocy bankom (czyt. Wall Street), podobno też społeczeństwu, a wreszcie całemu światu. Pomoc bankom, społeczeństwu i światu w/g tego planu ma polegać na wyasygnowaniu siedmiuset MILIARDÓW(!) dolarów. W tym wypadku słowo „wyasygnowaniu” ma bardzo proste znaczenie i odpowiada czynności dzięki której mamy w kioskach codzienne gazety, czyli w y d r u k o w a n i u. Nie jest tajemnicą, że Ameryka (USA) jest krajem po uszy zadłużonym, nie jest tajemnicą, że prowadzi niezwykle kosztowną wojnę, jak też ratuje demokrację w co najmniej kilkunastu rejonach świata; -Czy słusznie? – nie jestem do końca przekonany; Czy skutecznie? Też nie mam pewności. Nie jest tajemnicą, że kraj ten, skądinąd piękny, wspaniały, rozciągający się w strefach klimatycznych od bardzo gorącej, przez umiarkowaną do potwornie zimnej jest nawiedzany przez kataklizmy niszczące dorobek indywidualnych mieszkańców, jak i regionów, jakt też i gospodarki narodowej. Trudno, na tzw. „chłopski rozum” uwierzyć, że w krajowej skarpetce jest do dyspozycji siedemset miliardów „zielonych”, ot tak, do wspomożenia banków, które w swojej hytrości wymyśliły to, co wymyśliły i co doprowadziło do finansowej katastrofy. Jeszcze trudniej wytłumaczyć, dlaczego Demokraci tak strasznie się upierali i upierają przeciwko uruchomieniu wydobycia ropy spod terenów tego kraju, uzależniając się od zaoceanicznych dostaw. A już kompletnie niewytłumaczalne są horrendalne bonusy dla odchodzących, czy też aktywnych szefów instytucji finansowych, sięgające setek milionów dolarów. Każdy, normalnie myślący człowiek, wiążący swoje codzienne życie od pierwszego, do pierwszego średnią pensją w wysokości 50 tysięcy dolarów rocznie (20 % pracujących żyje jednak ze średnią poniżej 19 tysięcy rocznie) wie, że gdyby dostał nagle milion „baksów”, to jego życie stałoby się rajem na dziesięciolecia, a może i do końca życia. Tymczasem szefowie banków dostają od kilku, przez kilkanaście, kilkadziesiąt, do kilkuset MILIONÓW dolarów bonusów, mimo, iż właśnie teraz wszystkie wydarzenia związane z bankructwem największych banków wskazują, że panowie fatalnie zarządzali. Lechman Brothers ogłaszając bankructwo miał „odłożone” dwa i pół miliarda na bonusy dla najbardziej „zasuszonych” speców od finansów. W tej samej firmie cztery i pół tysiąca pracowników zostało na ulicy. Co robi facet, który dostaje np. 300 milionów zielonych odprawy? Nie wiem. Wiem, że nie jest w stanie tego wydać, będzie inwestował i powiększał stan posiadania. Będzie się bawił pieniędzmi i w pieniądzach pławił. Będzie się śmiał w kułak z całej reszty społeczeństwa. Paradoks jawi mi się tutaj jeszcze w czym innym. Otóż, kiedy przeciętny obywatel, na skutek trudności finansowych decyduje się na ogłoszenie bankructwa, jest sprawdzany na wszystkich frontach, a szczególnie w kwestii posiadania. Gdyby takiemu udowodniono, że ma w banku sto tysięcy, albo więcej, albo nawet mniej, to pieniądze te zostałyby natychmiast przejęte przez sąd i użyte do spłacenia, choćby częściowo jego zadłużenia. Widać dotyczy to przeciętnych obywateli, ale nie banków…A kto składa pieniądze w bankach? Paradoks obecnej sytuacji polega też i na tym, że ci spece od finansów – nie tylko w bankach, na Wall Street, ale i w samym rządzie – zdawali się jakby (może to jest najbardziej odpowiednie określenie) nie dostrzegać, że kryzys zbliża się szybkimi krokami, gdy tymczasem zwykli ludzie czuli to i mówili o pogarszającej się sytuacji conajmniej od kilku lat. Jeśli Kongres uchwali tę dziwną pomoc, która ponoć ma utrzymać płynność finansów, to będzie to mimo wszystko, a właściwie przede wszystkim akt przeciwko społeczeństwu przeciętnych Amerykanów. Nie będę już rozwijał innego, paradoksalnego wątku z tej „uchwały”, ktory zakłada, że 20 % z tego ma być znowu przeznaczone na wsparcie tych, którzy mają problem ze spłatą rat za domy, co jest po prostu powieleniem błędu. W poniedziałek 2/3 Republikanów i 1/3 Demokratów było przeciwko, – zobaczymy, jak będzie po Nowym Roku… A jeśli w skarpetce jest tak dużo forsy, to trzeba ją rozdać pomiędzy najbardziej potrzebujących. A może w ogóle nie potrzebujemy banków…?
Rynek się wali, sytuacja jest dramatyczna, ludzie są na ulicy, odebrane są domy, a Kongres bierze wolne, bo jest Rosh Hachanah. Spotkają się w Nowym, 5769 Roku.
Happy Rosh Hachanah!
Chyba już nie chcę, żeby ktoś mi mówił: „masz, jak w banku”.
We need CHANGE: http://jdbenichou.posterous.com/rosh-hachanah-5769-funny-video