Archiwum: Kategoria 'Polonia'

Polonia kontra Polonia – 4

21 stycznia, 2009

A nie mówiłem? Czyli Polonia kontra Polonia ciąg dalszy…Rozprawa, o której pisałem w poprzednim artykule nie weszła na wokandę, czyli wszystko zgodnie z moimi przypuszczeniami. Pamiętasz, Drogi Czytelniku moje słowa: „A nie mówiłem?”  Czytaj Dalej »

Polonia kontra Polonia 3

9 stycznia, 2009

Był kiedyś papież, Rodrigo Borgia, rodem z Walencji. Po wyborze przyjął imię Aleksander VI. Miał czworo dzieci -w tym słynną Lukrecję, o której napisano sporo – i miał wiele, oficjalnych kochanek. Był jednym z największych tyranów, despotów i ludzi nieznoszących jakiejkolwiek opozycji. Był człowiekiem, któremu trzeba było wyłącznie przytakiwać. On wiedział wszystko najlepiej, on zawsze miał rację i nawet, kiedy kochał się z kolejną ladacznicą, to w/g niego wszystko było w imię Boga i najwyższych racji. Czytaj Dalej »

Polonia kontra Polonia 2

4 stycznia, 2009

Takiej ilości telefonów i e-maili nie dostałem jeszcze dotąd po żadnym z moich stu dwudziestu artykułów na tym blogu. Wygląda na to, że szemrany sprzeciw zbliża się do apogeum. Wygląda na to, że ludzie wiedzą bardzo dużo. Może czekają na odpowiedni moment? Czytaj Dalej »

Polonia kontra Polonia

3 stycznia, 2009

Obserwując działalność organizacji polonijnych coraz częściej i klarowniej rozumiem, dlaczego nie mamy tu (w Stanach) żadnej siły lobbingowej, szacunku „tubylców” itp. Przedstawiciele amerykańskich władz, od najniższych terenowych, po Waszyngton poklepują naszych działaczy po plecach, pozują z nimi do zdjęć, dają się namówić na jakieś obiadki, ale, niestety, nic z tego nie wynika. Czytaj Dalej »

Halka, Carnegie i polonijne media

15 listopada, 2008

Właściwie to nie miałem planów, aby pisać ten artykuł, ale stało się coś, co przyniosło mi, jako producentowi tego koncertu sporą satysfakcję z jednej, a smutne refleksje z drugiej strony. Zostawię to na koniec. Czytaj Dalej »

Parada Pułaskiego…no i co z tego?

11 października, 2008

Tak się tu mówi, – kompletnie nielogicznie: „idę na paradę Pułaskiego”. Tymczasem paraduje Polonia – i to od dziesięcioleci tak samo. Pułaski leży w grobie, gdzieś pod Savannah, w stanie Georgia i pewnie w tym roku wyjątkowo przekręcał się w mogile na widok ubogiej w przedstawicieli amerykańskich oficjeli paradę ku swojej czci . Od lat słyszymy o staraniach, aby wreszcie zabrać jego prochy i złożyć w jakimś poczciwym miejscu, – kompletnie bez skutku. Czytaj Dalej »

Uderz w stół…3

1 października, 2008

No, cóż. Polemika trwa, ale przyrzekam, że to już ostatni jej odcinek. Wyrzuciłem wszystkie adresy, na które został ten poniższy „list” wysłany z szacunku do prywatności adresatów. Dziwi mnie natomiast niezmiernie, że Pan Trojaniak zawiadamia o tym pół Polski i to w sferach rządowo-kościelno-medialno-prywatnych, co zmusza do zastanowienia. Czytaj Dalej »

Uderz w stół…2

1 października, 2008

Ogromnie się cieszę, że ktoś, w tym wypadku Pan Tadeusz K. podzielił się z Internautami tak ciepłą informacją na mój temat i wystąpił z poparciem moich tez i obroną mojej osoby. Dziekuję. Poniżej tekst listu, jaki został wysłany do mnie i Pana Stanisława Trojaniaka: Czytaj Dalej »

Uderz w stół a…nogi zaczną wierzgać

29 września, 2008

Mogłem się spodziewać, że ktoś odpowie, czy w ogóle zareaguje na artykuł „Kongres, czy Regres Polonii Amerykańskiej”. Nie spodziewałem się jednak, że odpowiedź będzie tak nieprawdopodobnie niepodobna do jakiejkolwiek odpowiedzi. Nie traktuję tego zatem, jako odpowiedź, a jedynie jako reakcję. I to reakcję prymi…Zresztą oceńcie Państwo sami. Poniżej list Stanley’a Trojaniaka, Dyrektora Krajowego KPA, New Jersey -wydział północny wysłany do ponad czterdziestu adresatów, tylko…nie do mnie: Czytaj Dalej »

Kon-gres, czy Re-gres Polonii Amerykańskiej?

18 września, 2008

Pytałem kilka razy: „Dokąd zmierza Kongres Polonii Amerykańskiej?” Teraz chyba wiem. Niedawno napisałem o skandalicznych obradach Zjazdu KPA w Phoenix, Arizona („Quo vadis Kongresie Polonii Amerykańskie” – czerwiec, 2008). Fortuna kołem się toczy, a historia lubi się powtarzać. Przysłów mamy do licha i trochę i choć są ponoć mądrocią narodów, mamy to w…gdzieś. Czytaj Dalej »

Apel z Wirginii

18 lipca, 2008

Szanowni Czytelnicy,

Jak widać KPA ma jakiś problem, ale nie nazywa go po imieniu. Poniżej skopiowany e-mail, który otrzymałem od Członka Oddziału KPA z Waszyngtonu. Przytaczam w całości wraz z załączonym apelem do Polonii. Pozwoliłem sobie jedynie usunąć adresy, na które ten e-mail był wysłany, jako, że nie mam upoważnienia do ich publikowania.

——————————————————–  

Proszę o rozpowszechnienie poniższego listu, jak również umieszczenie go na Pana blog-u. 
Pozdrowienia i wyrazy uznania za dobrą robotę,
Sławek Korzan 

——————————————————–  Czytaj Dalej »

KPA na bocznej linii?

14 lipca, 2008

Biały Orzeł, polonijne pismo, wypuścił spory artykuł o tym, że Ministerstwo Spraw Zagranicznych RP czyni starania o znalezienie (i wynajęcie) firmy lobbingowej, która miałaby lobbować na rzecz interesów Polski w USA. W świetle spapranych rokowań dotyczących tarczy antyrakietowej akcja ta jawi się jako kolejna bzdura wymyślona, żeby po prostu nasypać piasku w oczy. O inicjatywie poszukiwania firmy lobbingowej mówi Białemu Orłowi wiceminister Ryszard Schnepf. Biorąc pod uwagę fakt, że pan Schnepf jest jakąś dziwną ciągłością „starego” Czytaj Dalej »

Wybory prezesa

16 kwietnia, 2008

O zebraniu wyborczym FUK – federalnej unii kredytowej
(jakiejś tam)
Bede wasym liderem,-krzyknął działacz młody,
bede rzondził i dzielił stypendia i nagrody.

Nase Cłonki som duze, ale som i małe,
w nasej unii wselako nie ma rożnic wcale.

Niechże cię szlag trafi z tym twoim liderstwem…
szepnął pan w pierwszym rzędzie z głębokim szyderstwem.

Chcemy, co by sie nase dobrze ucyły studenty,
bedziem grose dawać dla wielkiej zachenty…

Cóżesz to za lider – odparł pan tuż obok,-
Przecież on ledwie, ledwie włada naszą mową.

Najpierw dać trzeba piyniondze na wielkom reklame,-
sfotografujemy zatem piosenkarskom dame.

Pan słyszysz -sąsiedzie-, co za farmazony?!
W głowach im się popsuło od naszej mamony.

Tzeba tez wydać troche na reklame Rady,
by Cłonki nie myślały, ze my od parady.

Miarkujesz pan, sąsiedzie ? – dawno już to czuję,
że w tej radzie zasiadą znów te same…wybacz pan mój francuski.

Jak wybory wygramy, dla nasej wygody,
bedziem robić co chcemy, bez Cłonkowskiej zgody.

Quo vadis KPA?

29 marca, 2008

Kongres Polonii Amerykańskiej (Polish American Congress) to organizacja powstała w czerwcu 1944 z inicjatywy polonijnych działaczy w USA dla wspomagania i ratowania Polski zagrożonej przez ZSRR wobec marszu Armii Czerwonej przez teryrorium Polski. Podczas kongresu założycielskiego w Buffalo ustalono, że na czele KPA stać będzie prezes największej i najbogatszej (chodziło o finansowanie działań) organizacji polonijnej, jaką był Związek Narodowy Polski (ZNP). Czytaj Dalej »

Kraj Ojczysty, a Polonia

21 marca, 2008

Czytając komentarze Internautów do relacji z wizyty Donalda Tuska w USA trzeba by się zastanowić, czy przypadkiem dezintegracja Polonii z Ojczyzną nie stała się jednym z największych sukcesów komunistów i obecnych ich mutantów. Chyba, że nienawiść, chęć wykpienia za wszelką cenę, obrzucenia błotem jest tak przemożna wśród komentujących, że nie trzeba im było ani Kiszczaka, ani prymitywnych, ale jakże przepełnionych drwiną i nienawiścią, wypowiedzi obecnego szefa polskiej dyplomacji. Radosław Sikorski tak się ostatnio zapędził, że swoją, pełną ohydnego błota wypowiedź na temat wstrzymywania głosowania nad Traktatem Lizbońskim, nazwał „językiem dyplomnacji”. Czytaj Dalej »

Działacz działaczowi nierówny

27 lutego, 2008

Mieszkając i obracając się ciągle w jednym środowisku zaczynamy po pewnym czasie przyjmować tego środowiska kanony, oceniać według tego środowiska kryteriów. Okazuje się to być ogromnym i podstawowym błędem, gdy nagle znajdziemy się w odmiennym środowisku, pośród innych ludzi, innych organizacji. Oczywiście nie trzeba być geniuszem, aby dojść do takiego wniosku, jedyne co trzeba, to zmienić na chwilę otoczenie i mieć oczy szeroko otwarte. Tak się właśnie stało ze mną i to dwukrotnie w jednym miesiącu. Trzy pierwsze dni lutego, 2008 spędziłem w Cleveland, Ohio, gdzie obserwowałem debiut Anny Kostrzyńskiej w przedstawieniu operowym „Wesela Figara”, Mozarta, wystawionym przez Opera Circle, którego założycielami i dyrektorami są Dorota i Jacek Sobiescy. Czytaj Dalej »

Święta: Pasterka – Zbycho-cudotwórca.

25 grudnia, 2007

Niedawno, w programie “Warto rozmawiać” słuchałem, jak grono mądrych ludzi dyskutowało (nie zawsze mądrze), o zagrożeniach dla religii katolickiej w Polsce niesionych przez współczesne realia. Przyznam, że dyskusja była niezwykle ciekawa, ale żaden z adwersaży nie pokusił się, aby dać tak zwany przykład z życia wzięty. Najmniej konkretna i jak to bywa w takich przypadkach bezgranicznie rozgadana była, niestety przedstawicielka obecnego rządu. Myślę, że najwięcej „krzywdy” religii robią sami ludzie, katolicy oczywiście. Czytaj Dalej »

Święta: Pasterka – Zbycho, cudotwórca.

25 grudnia, 2007

   Niedawno słuchałem, jak w programie “Warto rozmawiać” grono mądrych ludzi dyskutowało (nie zawsze mądrze), o zagrożeniach dla religii katolickiej w Polsce niesionych przez współczesne realia. Przyznam, że dyskusja była niezwykle ciekawa, ale żaden z adwersaży nie pokusił się, aby dać tak zwany „przykład z życia wzięty”. Myslę, że najwięcej „krzywdy” religii robią sami ludzie, katolicy oczywiście. Czytaj Dalej »

….I po wyborach…Odc. 2

23 października, 2007

 

  

Czyli czatowania z tymi, co niby nie są „zwolennikami PO”, ale jednak…Język cytowany poniżej, najnormalniej mnie zmroził:„No jasne Amerykańskie myślenie. Co Ty wiesz o prawach rządzących współczesną Europą? Dziewietnastowieczne, zapyziałe, pseudopatryiotyczne myślenie nie odpowiada już nikomu, kto myśli pragmatycznie i wie, że Polaków nie można zastraszyć. Trzymać za pysk przez małą grupę zdebilałych, przykościelnych pseudopolityków. Taka Polska to wstyd. Nikt zdrowy na umyśle nie chce Polski krótkowzrocznej skłuconej i pozbawionej przyjaciół. Nowoczesna Europa  nie  jest już mitem. To nieunikniona część współczesnej myśli politycznej . Tak to rozumię chociaż nie byłem i nie jestem zwolennikiem PO. To młodzi ludzie zdecydowali i przenieśli Kaczyńskich na śmietnik historii. Z tym się zgadzam, bo tam jest miejsce godne ich wizji”. Czytaj Dalej »

Polonijne Metamorfozy – Odc. 2 CPS

24 czerwca, 2007

CPS, czyli Centrum Polsko-Słowiańskie. Moje kontakty z tą instytucją – kolejną po Unii Kredytowej, największą polonijną organizacją na świecie -, zaczęły się dość niefortunnie: Gdzieś w początkach lat 90-tych zgłosiłem się do zacnego i wielce szanowanego Ojca Zembrzuskiego, będącego naówczas jednym z dyrektorów CPS, a przedtem inicjatora i „głównego dowodzącego” budowy „Polskiej Częstochowy”. Z zawodu Paulin, działał niezwykle aktywnie w Polonii i wszyscy go cenili, – ja też.Zgłosiłem się, krótko przedstawiając mój polski dorobek artystyczny i doświadczenia pedagogiczne w pracy z młodzieżą, zapytując, czy nie znalazłoby się jakieś zajęcie z młodzieżą na polu artystycznym. Po prostu roznosiło mnie od środka na tych wszystkich kontraktorkach i chciałem czegoś w moim fachu wreszcie. Czytaj Dalej »

Polonijne Metamorfozy – odcinek 1 PSFUK

23 czerwca, 2007

PSFUK, czyli Polsko-Słowiańska Federalna Unia Kredytow.

Skąd bierze się u mnie nawyk do społecznej aktywności? – trudno mi powiedzieć. Od licealnych lat mieszałem się w sprawy dziejące się dookoła i tak mi to jakoś zostało. W przeciwieństwie do moich, bywa, że czasem bardzo bliskich przyjaciół, (którzy mogliby, ale chyba im się nie chce, mieć znaczący wpływ na to, co się w tych oragnizacjach dzieje –  już to dzięki ogromnemu autorytetowi, juści przez wrodzoną, lub nabytą mądrość),  próbuję, tu w Stanach, znaleźć czas, aby brać udział w zebraniach, zwłaszcza tych walnych, sprawozdawczo-wyborczych, ze szczególnym uwzględnieniem Unii Kredytowej i Centrum Polsko-Słowiańskiego. Bądź, co bądź są to organizacje skupiające kilkadziesiątkrotnie więcej członków niźli, mający jednak o wiele większy prestiż polityczno-społeczny, Kongres Polonii Amerykańskiej, zaliż też będącymi stokroć lepiej wyposażone w zielone symbole amerykańskiego bogactwa, z wizerunkiem pierwszego prezydenta USA, Jurka Waszyngtona (do dziś nie wiem, dlaczego ten facet sygnuje swoją twarzą jednego dolara, a nie banknot o nominale sto?) Najciekawszą rzeczą, jaką zaobserwowałem po dwudziestu latach życia w najbardziej polskiej dzielnicy Nowego Jorku, czyli na Greenponcie, jest… metamorfoza. Dziwne, co? Tak jednak jest, – metamorfoza, czyli zmiana,  – przeobrażenie zaistniałe w czasie, dotyczące zachowań, charakterów, postępowań itp. Czytaj Dalej »

Wybory… chwyty poniżej pasa

5 maja, 2007

Obrzydliwość. Nie mogę inaczej nazwać ulotki, którą oblepiono różne punkty społecznej użyteczności na Greenpoincie i w jego okolicach. Notatka jest paszkwilem na tych, którzy odważyli się kandydować do Rady Dyrektorów Polsko-Słowiańskiej Unii Kredytowej. Oczywiście nie jest podpisana. Nie będę nawet próbował sugerować, kto jest jej autorem, bo dla kazdego myślącego jest to dość oczywiste. Kogoś było stać na setki kolorowych kopii, aby wybronić zasiadających obecnie w Radzie Dyrektorów i zaszkodzić tym, którzy chcieliby wejść do tejże Rady. Sam fakt, że jest to paszkwil nie mający podpisu autora dyskwalifikuje tę ulotkę, ale ktoś, kto ją kolportuje bardzo liczy na to, że „narodek” da się nabrać. Najbardziej w tej ulotce śmieszy mnie zdjęcie Pana Janusza Jóźwiaka, na szklanym ekranie. Czytaj Dalej »

Polscy i greccy artyści w Carnegie Hall

29 kwietnia, 2007

Wbrew pozorom nie był to mój pierwszy „międzynarodowy” koncert, jaki popełniłem w Nowym Jorku. Miałem tu już Orkiestrę Symfoniczną z Fredericksburga, Virginia; Jamse’a E. Bakera – dyrygenta, miałem też i to dwukrotnie amerykańską śpiewaczkę, włoskiego pochodzenia, Tiffany CasaSante, która z orkiestrą Uniwersytetu Hofstra, na Long Island, wzmocnioną kikunastoma polskimi muzykami zaśpiewała po raz pierwszy w Nowym Jorku monumentalny Angelus, Wojciecha Kilara, a pół roku później powtórzyliśmy to w głównej sali Carnegie Hall. Wszystkie te koncerty miały jednak muzykę polską, jako główny temat wieczoru. Koncert polsko-grecki był zatem pierwszym, który, w przeciwieństwie do wymienionych wyżej miał program niezwykle zróżnicowany: od Belliniego, przez Chopina, Donizettiego, Karrera, Mozarta, Papamoschosa, Rossiniego, Verdiego, Konstantinidisa, do Szymanowskiego i Wieniawskiego. Czytaj Dalej »

« Wróć - Dalej »