…Ze wsi jesteś, na wieś wrócisz.

18 stycznia, 2008

Przysłowia są mądrością narodów. Powyższe sprawdziło się w przypadku byłego -pożal się Boże – vice-premiera, ministra rolnictwa, w skrócie A. L. Zachodzi prawdopodobieństwo, że sprawdzi się w przypadku obecnego – pożal się Boże -vice-premiera, ministra od gospodarki, w skrócie W. P. A ja zachodzę w głowę, jak to się dzieje…? Wykształcony naród, niby rozjeżdżony po całym świecie, tyle widział, tyle wie, jeszcze więcej przeszedł, a tu ktoś, kto kompletnie nie ma pomysłu na politykę dochodzi do premierowskich stanowisk. Jeszcze mogę, – dodam, że przy sporym wysiłku umysłowym – zrozumieć jego awans w 1992, który nastąpił po „nocnej zmianie”, czyli obaleniu rządu Jana Olszewskiego. Wałęsie był potrzebny ktoś potulny i zupełnie nie mający pojęcia, czym jest polityka. Ale teraz Czytaj dalej »

Krótka pamięć pana Tuska.

12 stycznia, 2008

Wściekłość w oczach, zacisnięte usta i wycedzony przez zęby tekst:…”ci, którzy przez ostatnie dwa lata nie zrobili nic w sprawie służby zdrowia, którzy doprowadzili do tej katastrofy powinni albo milczeć, albo się w stydzić…” To nie dosłownie cytowany tekst pana premiera. I nie w dosłowności istota, ale w treści. Otóż pan premier zapomniał, Czytaj dalej »

Święta: Pasterka – Zbycho-cudotwórca.

25 grudnia, 2007

Niedawno, w programie “Warto rozmawiać” słuchałem, jak grono mądrych ludzi dyskutowało (nie zawsze mądrze), o zagrożeniach dla religii katolickiej w Polsce niesionych przez współczesne realia. Przyznam, że dyskusja była niezwykle ciekawa, ale żaden z adwersaży nie pokusił się, aby dać tak zwany przykład z życia wzięty. Najmniej konkretna i jak to bywa w takich przypadkach bezgranicznie rozgadana była, niestety przedstawicielka obecnego rządu. Myślę, że najwięcej „krzywdy” religii robią sami ludzie, katolicy oczywiście. Czytaj dalej »

Święta: Pasterka – Zbycho, cudotwórca.

25 grudnia, 2007

   Niedawno słuchałem, jak w programie “Warto rozmawiać” grono mądrych ludzi dyskutowało (nie zawsze mądrze), o zagrożeniach dla religii katolickiej w Polsce niesionych przez współczesne realia. Przyznam, że dyskusja była niezwykle ciekawa, ale żaden z adwersaży nie pokusił się, aby dać tak zwany „przykład z życia wzięty”. Myslę, że najwięcej „krzywdy” religii robią sami ludzie, katolicy oczywiście. Czytaj dalej »

Koncert Roku 2007 Odc. 8 ostatni

13 grudnia, 2007

Każdy koncert, to długie miesiące koronkowych działań, które połączyć mają ludzi – artystów i ewentualne osoby towarzyszące; obiekty – sala (miejsce) koncertu, hotele, lub miejsca, gdzie artyści będą mieszkać; transport – linie lotnicze, autokary; wizy – artyści występujący w USA muszą posiadać specjalne wizy dla artystów, – jest to proces, który trwa około trzech miesięcy i kosztuje dokładnie $205 za każdą petycję. Jeśli dokumenty są złożone później, niż trzy miesiące przed koncertem, z reguły trzeba się liczyć z tzw. „primium processing”, czyli „przyspieszeniem”, co kosztuje …$1000.00 za każdą petycję i jest załatwione w ciągu dwóch tygodni. Taki problem spotkał mnie gdy robiłem koncert Śląska, Skadów i Waldemara Malickiego z Arturem Banaszkiewiczem. Czytaj dalej »

Koncert Roku 2007, Odc. 7

10 grudnia, 2007

Koncert w Maryland, o ile z jednej strony dodał mi skrzydeł  i usposobił pozytywnie do wszystkiego, co robiłem dotychczas, czyli promocji polskiej muzyki w Stanach, o tyle z drugiej uświadomił mi, że albo ja zbyt nisko się cenię, albo jestem idiotycznie naiwny, sądząc, że jeśli ja pomagam innym, dając im szansę zaistnienia na amerykańskich scenach, to otrzymam za to należną wdzięczność, szacunek, a może i zyskam przyjaciół. W Wielu wypadkach tak jest, dlatego właśnie tak trudno było mi zrozumieć wybuch Jacka Sykulskiego, który jakby zrzucił winę za niedogadanie się z firmą transportową na mnie. Czytaj dalej »

Koncert Roku 2007, Odc. 6

9 grudnia, 2007

Chyba najwspanialszym widokiem dla każdego organizatora koncertu, ale i dla artystów jest widok zapełnianjącego się samochodami parkingu przed gmachem, tłumów miłośników muzyki wchodzących do hallu, a potem tychże miłośników zajmujących miejsca w sali koncertowej od pierwszego, do ostatniego rzędu. Rozkoszowałem się tym widokiem mniej więcej przez dwadzieścia pięć minut od godziny siódmej. Falangi ludzi wysypujące się z samochodów  i zmierzające do głównego wejścia Harford High School w Aberdeen, (stan Maryland) były widokiem niezwykle podniecającym. Cieszyłem się, że Sheldonowi i jego orkiestrze udało się „sprowadzić” na koncert tak ogromną liczbę słuchaczy. Czytaj dalej »

Koncert Roku 2007, Odc 5

1 grudnia, 2007

Noc była dość trudna; wyobrażałem sobie klapę…Angelus bez solistki? A co z cudowną Wokalizą? Nie, to nie może się stać. Chwilę potem kląłem samego siebie za te głupie myśli. Nie wiem jak długo przewracałem się z boku, na bok, sen przyszedł pewnie, jak złodziej i owinął mnie bezświadomością, pozwalając mózgowi odpocząć. I bardzo dobrze, bo do zwariowania był naprawdę „jeden krok” z piosenki Dąbrowskiego. Tak, czy inaczej sen nie trwał zbyt długo. Około szóstej byłem już w pełni gotów do życia. Miałem klucz (kartę) do pokoju Kostrzyńskiej i skorzystałem z niego. Zajrzałem do jej pokoju,- spała. – No, i dobrze, – pomyślałem – sen leczy. Czytaj dalej »

Koncert Roku 2007, Odc 4

26 listopada, 2007

Próbę w Maryland nosiłem w sobie jeszcze dobrych kilka dni; to cudowne uczucie, gdy słyszy się te łkające skrzypce, buczące trąby, gdy słyszy się ten cudowny Angelus, w którym modlą się nie tylko chóry, ale wszystkie instrumenty, gdzie słyszy się kościelne dzwony i małe sygnaturki nawołujące na majowe nabożeństwo. Muzykę, po prostu słyszałem tę muzykę, którą kreowaliśmy tam, w dalekim Maryland z setką muzyków. Rozmowy na antenie Polskiego Radia 910; wspaniałe prezenterki: Mariola Durzyńska, Izabela Laskowska, Ela Ringer; artykuły w Nowym Dzienniku; ogromny wywiad z Anną Kostrzyńską w Kurierze Plus przeprowadzony przez przesympatyczną Agatę Galanis. Były też i rozmowy z Konsulatem. Mój koncert bardzo „wklejał” się konsulatowi w jego działalność, choćby z tej prostej przyczyny, że w Dzień Niepodległości nasza, dyplomatyczna placówka nie zaplanowała żadnych uroczystości. Tego dnia było zaplanowane…odsłonięcie pomnika Jana Karskiego i…ławeczki, na której słynny „Kurier” siedzi przed Konsulatem. Ta sprawa jest dla mnie dość dziwna i tyleż zasmucająca. Otóż Czytaj dalej »

Koncert Roku 2007, Odc 3.

26 listopada, 2007

Czas działał niezwykle pozytywnie. Z dnia, na dzień widziałem, a raczej słyszałem, że „treningi” wokalne Ani Kostrzyńskiej przynoszą coraz lepsze rezultaty. Pod koniec września Wokalizę śpiewała już na poziomie….próby generalnej. Z Angelusem jednak ciągle był problem. O ile przechodziła juz do drugiego E, a nawet zahaczała o G, o tyle wejscia na to „trzecie C”, które Kilar każe w dodatku śpiewać sześć razy pod rząd sprawiało jej dość sporo problemów. Ale zaczynałem być coraz lepszej myśli widząc upór i determinację tej znakomitej artystki. Pracowała uparcie i konsekwentnie. Pewnego dnia poprosiła o próbę z fortepianem. Zacząłem podgrywać partie niektórych instrumentów, a Kostrzyńska poczęła kreować swoje. Dochodzimy do wysokiego C i …Nie, to nie to. Następnego dnia powiedziałem jej coś w rodzaju: „Aniu, albo zaśpiewasz tę górę, albo nie śpiewaj jej w ogóle, – zrób wszystko oktawę niżej”… Czytaj dalej »

Koncert Roku 2007, Odc. 2

25 listopada, 2007

Pobyt w Polsce, to zawsze zapomnienie o Nowym Jorku. Wtopiłem się w polskie życie z taką rozkoszą, że trudno to opisać. Kilka dni w Warszawie, to przełykanie każdej godziny, jak największego szczęścia danego prosto od Boga. To szczęście było we wszystkim; w matce mojej przyjaciółki z Nowego Jorku, ktora przyjechała po mnie na lotnisko; w jej pięknym domu na Wawrze; w każdym posiłku, który tam zjadłem tego popołudnia. Szczęście było w historycznych, pokręconych korytarzach Dziekanki, gdzie mieszkałem przez pięć dni; w kawiarniach Placu Zamkowego, znajomych i nowopoznanych – spotkanych tam właśnie; w filiżankach kawy i dymie z papierosa – dozwolonym w Warszawie, – zabronionym w Nowym Jorku. W spacerze po Saskim Parku, Alejach Ujazdowskich, Łazienkach, Muzeum Powstania Warszawskiego, w kościele Św. Anny i Św. Krzyża, – wszędzie ! Wreszcie szczęście było w spotkaniu maturzystów mojego rocznika, spotkaniu z rodzina, przyjaciółmi z dzieciństwa, górach, rzece, która nauczyła mnie pływać, która dawała natchnienie do młodzieńczych wierszy. Wszędzie ! Krótko mówiąc szczęście jest tam /przynajmniej dla mnie/ na każdym kroku. O koncercie począłem myśleć dopiero, gdy ponownie, na pięć dni przed powrotem do Stanów przyjechałem do Warszawy. Czytaj dalej »

Koncert Roku 2007. Odc. 1

24 listopada, 2007

Mój największy i..najdziwniejszy koncert. 

To było 12 miesięcy pracy. W październiku, 2006 roku zarezerwowałem datę w Katedrze Sw. Patryka. Jeszcze nie za bardzo wiedziałem, co wyprodukuję, ale ustalenie daty było tak czy inaczej najważniejsze. Kilka tygodni, a może nawet kilka dni później mogłem już tej daty – 11 listopada, 2007, – nie mieć do mojej dyspozycji. W dzień, kiedy Jennifer (dr. Pascual – Dyrektor muzyczny Katedry, organistka i chórmistrz w jednej osobie), oznajmiła mi, że mam tę datę, wymyśliłem artystów: Anna Kostrzyńska, sopran koloraturowy, jako solistka, chór, który dopiero chciałem reaktywować po ponad dwuletniej przerwie spowodowanej moim zawałem serca, a brakowało mi orkiestry i ewentualnie jeszcze kogoś, jako solisty. Myslałem o Mariuszu Kwietniu. Niestety, Mariusz nie mógł; spojrzał w kalendarz i powiedział, że ten termin jest dla niego niemożliwy. Wiedziałem, że chcę mieć bardzo polski program, ale miałem trochę ograniczone możliwości, choćby dlatego, że Polonia nie dysponuje orkiestrą. Zadzwonilem do byłego dyrektora orkiestry z Fredericksburga, w Wirginii, czy mógłby dać mi kontakt na nowego dyrygenta. Jim Baker szczerze powiedział mi, że szkoda mojego czasu. Orkiestra, niestety nie reprezentuje nawet tego poziomu, co pięć lat temu, gdy miałem z nimi koncert w Carnegie Hall, (a już wtedy nie był najwyższych lotów). Dał mi telefon do Sheldona Bair’a w Bel Air, Maryland z zapewnieniem, że ten 30 lat temu  stworzył orkiestrę, która jest teraz naprawdę świetnym zespołem. Czytaj dalej »

Lech Wałęsa – wstyd i ohyda

26 października, 2007

To, co powiedział Lech Wałęsa w rozmowie porannej z RMF FM jest bodaj największą nikczemnością, jaką usłyszałem i to chyba w całym 18-leciu tzw. „wolnej Polski”. Słowo daję, że nigdy w życiu nie spodziewałem się czegoś takiego, takich słów, od człowieka, który mienił się być bardzo bliskim przyjacielem Papieża-Polaka, który podpisując Gdańskie Porozumienie miał w klapie znaczek z Matką Boską, który ogłosił światu, że bezkrwawo zmiótł komunizm z powierzchni demoludów, który wreszcie otrzymał pokojową nagrodę Nobla. Czytaj dalej »

Cud na Wisłą – na wesoło

25 października, 2007

  • Wracamy do kraju!!

  • W dwa miesiące po objęciu rządu przez PiS niejaki pan Olejniczak z SLD pytał przedstawicieli PiSu gdzie 3 miliony mieszkań.

  • Tymczasem Platforma „cuduje” od razu.

PO dokonało cudu: Czytaj dalej »

….I po wyborach…Odc. 2

23 października, 2007

Czyli czatowania z tymi, co niby nie są „zwolennikami PO”, ale jednak…
Język cytowany poniżej, najnormalniej mnie zmroził:
No jasne Amerykańskie myślenie. Co Ty wiesz o prawach rządzących współczesną Europą? Dziewiętnastowieczne, zapyziałe, pseudopatryiotyczne myślenie nie odpowiada już nikomu, kto myśli pragmatycznie i wie, że Polaków nie można zastraszyć. Trzymać za pysk przez małą grupę zdebilałych, przykościelnych pseudopolityków. Taka Polska to wstyd. Nikt zdrowy na umyśle nie chce Polski krótkowzrocznej skłuconej i pozbawionej przyjaciół. Nowoczesna Europa nie jest już mitem. To nieunikniona część współczesnej myśli politycznej . Tak to rozumię chociaż nie byłem i nie jestem zwolennikiem PO. To młodzi ludzie zdecydowali i przenieśli Kaczyńskich na śmietnik historii. Z tym się zgadzam, bo tam jest miejsce godne ich wizji”. Czytaj dalej »

….I po wyborach…Odc. 2

23 października, 2007

 

  

Czyli czatowania z tymi, co niby nie są „zwolennikami PO”, ale jednak…Język cytowany poniżej, najnormalniej mnie zmroził:„No jasne Amerykańskie myślenie. Co Ty wiesz o prawach rządzących współczesną Europą? Dziewietnastowieczne, zapyziałe, pseudopatryiotyczne myślenie nie odpowiada już nikomu, kto myśli pragmatycznie i wie, że Polaków nie można zastraszyć. Trzymać za pysk przez małą grupę zdebilałych, przykościelnych pseudopolityków. Taka Polska to wstyd. Nikt zdrowy na umyśle nie chce Polski krótkowzrocznej skłuconej i pozbawionej przyjaciół. Nowoczesna Europa  nie  jest już mitem. To nieunikniona część współczesnej myśli politycznej . Tak to rozumię chociaż nie byłem i nie jestem zwolennikiem PO. To młodzi ludzie zdecydowali i przenieśli Kaczyńskich na śmietnik historii. Z tym się zgadzam, bo tam jest miejsce godne ich wizji”. Czytaj dalej »

…I po wyborach…Odc. 1

23 października, 2007

  Jakoś nie mam ochoty powtarzać tych wszystkich dramatycznych sądów o przegranej PiS-u. Wygłaszają je wyłącznie ci, dla których PiS był i pozostaje partią, która, jako jedyna powinna rządzić w większości sejmowej i nie mieć za patrnerów żadnej innej partii, bo żadna inna nie jest w stanie przywrócić Polsce normalnego oblicza. Tak uważam również ja, dołączając do tych, których przegrana PiS-u boli, jakby odcięto im jakiś kawałek żywego organizmu. Czytaj dalej »

Napisane na trzy dni przed wyborami.

22 października, 2007

  Publikuję ten artykuł dokładnie w dniu wyborów, a jeszcze dokładniej o 13:55, czasu nowojorskiego, czyli 19:55, czasu polskiego, w niedzielę, 21 października. Myślę, że nie popełniam przestępstwa przeciwko ciszy woborczej. Po wielu przemyśleniach, teraz zaczynam się naprawdę obawiać o wynik wyborów. Przewaga PO, o ile z jednej strony jest dla mnie kompletnie niezrozumiała, o tyle z drugiej, jeśli spojrzeć na historię Polski ostatniego dwudziestolecia da się wytłumaczyć jedynie…głupotą i narodową bezpamięcią. Dlaczego kompletnie niezrozumiała? No, bo jak wytłumaczyć przewagę partii Tuska, który wali z grubej rury, nie jest w żadnej mierze mówcą porywającym. Jego argumenty są wyłącznie populistyczne, kompletnie zamazujące dorobek rządzącej partii. W dodatku w końcówce zrobił kilka posunięć, które powinny go zdyskredytować, choćby prośba do Ojca Dyrektora o udostępnienie mu wystąpienia na antenie Radia Maryja, co stało w całkowitej sprzeczności z pana Tuskowymi wystąpieniami nie tyle nawet przeciw samemu radiu, ale jego słuchaczom. Choćby skolesiowanie się w Kwaśniewskim. Czytaj dalej »

Wpadka Platformy

17 października, 2007

Na cztery dni przed wyborami mamy sytuację, w której opozycji (tzw.) wolno wszystko, a PiS-owi nic. Mało tego, partia rządząca powinna wręcz chronić przestępców, zwłaszcza tych z górnej półki, czyli z ław sejmowych. W przeciwnym razie przyłapana na braniu łapówki posłanka z szeregów Platformy Obywatelskiej, grozi popełnieniem samobójstwa.Wystąpienie byłej już posłanki, pani Sawickiej było tak żenującym widowiskiem, że aż dziw bierze, iż telewizja zdecydowała się na oddanie jej prawie dziesięciu minut na specjalne oświadczenie. Ale może nie trzeba się dziwić. Otrzymaliśmy bowiem spektakl, który ukazał w całej rozciągłości mentalność owej posłanki, a że mówiła również w imieniu swoich kolegów, rzucając kalumnie na PiS, zatem chyba możemy mówić o odsłonięciu mentalnych braków również i u „kolegów” posłów z Platformy. Czytaj dalej »

Jak to z nami jest…przed wyborami?

16 października, 2007

Piszę to po kilkunastu e-mailach otrzymanych od moich przyjaciół z Polski, a piszę dlatego, że przeraża mnie ich określanie się po stronie przeciwników PiS-u. Naiwność części polskiego społeczeństwa graniczy z głupotą, a w każdym razie na pewno z amnezją, żeby użyć delikatniejszych określeń. Jak to się mogło stać, że Tusk i jego partia osiągają tak wysokie notowania, tego chyba sam diabeł nie zrozumie. Pozornie wyglądało na to, że wygrał on debatę z Kwaśniewskim. Ja sądzę, że wygrał ją jedynie w kilku sekwencjach, szczególnie zaś w tych, w których były prezydent musiał się tłumaczyć z przeszłości. Ogólnie jednak mam przekonanie, że ta debata była mu potrzebna wyłącznie do zaistnienia na ekranach polskich telewizorów, na brak czego narzekał dość wylewnie w ostatnich czasach, zarzucając telewizji publicznej, że wyłącznie PiS obdarowywany jest czasem antenowym. Poza tym nie był do tej debaty zbyt dobrze przygotowany. Czytaj dalej »

Pamiętać, to nasz obowiązek

16 września, 2007

Polska scena polityczna stała się miejscem kompletnie nieprzewidywalnych zdarzeń. Transfery, rezygnacje, przejścia, to określenia, które wraz z demokracją wchodzą w codzienny użytek i pomagają opisać, to, co dzieje się w kotle niezliczonych partii, które wpadły w wyborczą histerię. Klarownie dosyć widać, że ostateczny bój rozegra się pomiędzy Po i PiS, nad pozostałymi nie ma się co rozpisywać. Te wybory niewątpliwie zapiszą jeszcze jeden sukces Kaczyńskich w procesie „oczyszczania” kraju, a mianowicie to, że z mapy politycznej zniknie kilka partii i oby bezpowrotnie, choć… hydrze czasem odrasta łeb. Czytaj dalej »

Kolejna czkawka byłych prezydentów

13 września, 2007

Kilka miesięcy temu pisałem o czkawce byłych prezydentów Polski; Wałęsy i Kwaśniewskiego. Tym razem dołączył do nich były prezydent Czech, Vaclav Havel. Trudno porównywać poziom intelektualny elektryka, czy niedorobionego magistra (kłamcę), z wybitnym intelektualistą. Jeszcze trudniej jest mi zrozumieć przyćmienie myślowe, jakiego doznał Havel oświadczając, że przy polskich wyborach obecni powinni być „obserwatorzy z zewnątrz”. Można by przypuszczać, że zgłupiał na Wawelskich komnatach, ale można też przypuścić, że ogłupił go bliski kontakt z organizatorem promocji jego książki, niejakim Adamem Mimikiem, przepraszam, Michnikiem. Czytaj dalej »

Odchodzą Powstańcy Warszawy

8 września, 2007

Walczyli o wolną Ojczyznę,
Uciekali z transportów na obczyznę.
Nazwiska zmieniać musieli,
Bo we własnym kraju żyć i pozostać chcieli.

„Fred”, Ferdynand, vel Antoni;
spod zbrodniczego sądu ucieka pogoni,
by móc żyć na Ojczyzny łonie
i życie poświęcić rodzinie i żonie. Czytaj dalej »

« Wróć - Dalej »